czwartek, 6 marca 2014

Epilog ! ,,Forever''

Siedziałam w kuchni i przygotowywałam posiłki na dzisiejszy grill.Mieli do nas przyjść chłopcy z dziewczynami i ich dziećmi.Harry z Simon'em,gdzieś zniknęli i zostawili mnie samą.Przy okazji zabrali Darcy i nie wiem co się z nimi dzieje.Może pojechali do sklepu po jakieś słodycze dla dzieciaków.Skończyłam robić sałatkę i  chciałam odpocząć.Powolnym krokiem poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.Na przeciwko mnie stał wielki portret mój i Harr'ego.Doskonale pamiętam ten dzień.Staliśmy w kościele,przed nami ksiądz.Wszyscy wiwatowali.Ja w pięknej sukni,właśnie w takiej jaką sobie wymarzyłam. Styles w prześlicznym garniturze.Tak to był właśnie nasz ślub.Od razu jak przyznałam się Hazz'ie,że jestem w ciąży oświadczył mi się.Na wspomnienie tego wydarzenia pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.Szybko ją wytarłam i żeby więcej się nie rozczulać wróciłam do swoich zajęć.
~*~
Usłyszałam,że ktoś wchodzi do domu.Wyszłam z kuchni i napotkałam na swojej drodze Harr'ego.Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam.

-Gdzie byliście?-zapytałam.Byłam bardzo ciekawa,gdzie Harry zabrał Simon'a i Darcy.
-Byliśmy w parku.Dzieci chciały zobaczyć kaczki-pocałował mnie w czoło i odrzucił do tyłu swoimi lokami-Dajesz sobie radę?
-Już wszystko gotowe-mruknęłam i wbiłam się w jego usta.Do tej pory nie mogę uwierzy,że to wszystko prawda. Mam męża i dwójkę najwspanialszych dzieci.Jednym słowem mam rodzinę.
-Mamo,gdzie są moje spodnie?-usłyszałam cichy głosik Darcy.
-Tata ci pokaże-uśmiechnęłam się do szatynki i puściłam jej oczko.Harry złapał dziewczynkę za rączkę i razem poszli do jej pokoju.Musze przyznać,że Styles świetnie spisuje się jako ojciec.Jest bardzo czuły i cierpliwy.Bardzo kocha naszych małych urwisów.Nie wyobrażam sobie bez niego życia.Jego obecność jest dla mnie wszystkim.Nie wiem co bym zrobiła,gdyby jego zabrakło.Pewnie nie dałabym sobie z tym wszystkim rady.Poprawiłam swoje włosy i poszłam na górę.Weszłam do sypialni i przebrałam się w <TO>.Włosy zostawiłam w artystycznym nieładnie i zrobiłam delikatny makijaż.Za jakiś kwadrans mieli schodzić się goście,a my nie byliśmy jeszcze gotowi.
-Harry pośpiesz się oni zaraz będą-krzyczałam z drugiego pokoju.
-Spokojnie.Zdążymy-poczułam jak obejmuje mnie w pasie.Nie wiem jak zdążył tak szybko tu dotrzeć.Obrócił mnie przodem do siebie i chwycił moją twarz w dłonie.
-Kocham cię księżniczko-powiedział i wbił się w moje malinowe wargi.Całowaliśmy się przez dłuższy czas,ale nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Harry poszedł otworzyć,a ja zajrzałam do Darcy i Simon'a,czy już się przygotowali.Na całe szczęście stali już w swoim pokoju pięknie wystrojeni i gotowi do spotkania rodzinnego.

~*~
Wszyscy już przyszli.Siedzieliśmy w trzynastkę i wspominaliśmy.Każdy był taki uśmiechnięty.Długo rozmawiałam z Niną i Austin'em.W pewnym momencie spojrzałam na wszystkich,a po moich policzkach spłynęły słone łzy.

-Laura?-Harry złapał mnie w pasie i wyglądał na poruszonego.
-Nic mi nie jest-powiedziałam i wymusiłam uśmiech-Tylko nie mogę w to wszystko uwierzyć.Jesteśmy tu wszyscy i nikogo nie brakuje.Chciałabym,aby było tak już wiecznie-wstałam i podeszłam do Alex.Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam i zrobiłam to z każdym z osobna.Mam ich wszystkich dla siebie.
-Jesteśmy najszczęśliwszą rodziną pod słońcem-powiedziałam na głos i głośno się zaśmiałam.Wszyscy mi zawtórowali,a Styles ciągle spoglądał na mnie z podziwem.
-Co ?-zapytałam,gdy ponownie znalazłam się na swoim miejscu.
-Jesteś taka cudowna.Bardzo cię kocham-skwitował i wbił się w moje usta.
-Fuu-usłyszałam za plecami.Delikatnie odepchnęłam od siebie loczka i powoli się odwróciłam.Za mną stała Darcy i zakrywała rączą buzię.Chwyciłam ją za ramię i przyciągnęłam do siebie.Harry złapał Simon'a i przysunął do nas.W czwórkę przytuliliśmy się i nie mieliśmy zamiaru zmieniać tej pozycji.
-Harry kiełbaski się palą-zawołała Emma.Chłopak miał już wstawać,ale Niall go uprzedził.
-Pozwól,że zrobi to mistrz-krzyknął i podbiegł do grilla.Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
~*~
Byłam tak zmęczona,że nie miałam ochoty na prysznic.Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.Tyle się wydarzyło w ciągu tych ośmiu lat.Były wzloty i upadki,ale dałam radę.Przetrwałam do końca i dostałam nagrodę.Lepszej nie mogłam sobie zamarzyć.Usłyszałam,że drzwi pokoju otwierają się.Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Styles'a. Podszedł do mnie i położył obok.Przez jakiś czas leżeliśmy w ciszy.Gdy Harry przemówił:

-Jesteś ze mną szczęśliwa?-spojrzałam na niego spode łba.Nie wiedziałam dlaczego pyta mnie o takie coś,skoro zna odpowiedź.
-Najszczęśliwsza-powiedziałam i wtuliłam się w jego tors.
-Tyle mi wystarczy-uśmiechnął się i czule mnie pocałował.Całował tak delikatnie jakby bał się,że coś mi zrobi.
-Na zawsze razem-powiedziałam.
-Na zawsze...-pocałował mnie w czoło i mocniej przycisnął do siebie.

__________________
Oł...Jest już Epilog. Dziwne...To był mój pierwszy blog i jakoś tak ciężko mi go skończyć.Mam jeszcze dwa inne,ale to co innego.Nie wiem jak będzie podobał się wam ten Epilog,ale dla mnie jest w sam raz. Ja się z wami żegnam... Do zobaczenia na IL i T.ż.p.i.w.j.P :)

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 70

 Oczami Harr'ego.
Dokładnie pamiętałem,gdzie mieszkają rodzice Laury.Dlatego trafienie do niej nie sprawiło mi żadnego kłopotu.Przez całą drogę zastanawiałem się co ja takiego zrobiłem,że ze mną zerwała.Przecież doskonale nam się układało.Co się zmieniło od mojego ostatniego pobytu w Londynie?A może tu wcale nie chodzi o mnie?Nie ma innego sposobu jak tylko porozmawiać z Lu.Kocham ją i nie poddam się tak łatwo.Oczywiście jeśli powie,że na prawdę nie chce ze mną dzielić reszty swojego życia uszanuję to i odejdę.
   Taksówka się zatrzymała,a ja wciąż siedziałem jak sparaliżowany.
-Słyszy mnie pan?-z rozmyśleń wyrwał mnie głos taksówkarza.Widać,że był trochę zdenerwowany.
-O co chodzi?-potrząsnąłem głową i spojrzałem w okno.Przez szybę widziałem dom państwa Dobrev.Głowa mi pękała,a ręce miałem całe mokre od potu.Bałem się.Tak cholernie się bałem,że mnie odtrąci.
-Już jesteśmy na miejscu-powiedział i wyszedł z pojazdu.Postawił moje walizki na chodniku i wrócił do auta.Nabrałem powietrza do płuc i powoli nacisnąłem klamkę.Zanim się obejrzałem stałem już pod drzwiami sporego domu.Oczywiście bałem się zapukać.Stałem tak i czekałem ... No właśnie na co ja właściwie czekałem?! Jestem do niczego.Poprawiłem moją koszulkę i podniosłem dłoń...Wtedy usłyszałam jakieś kroki.Obróciłem się za siebie i zobaczyłem ją.Szła w moją stronę,ale mnie nie widziała.Wpatrywała się w czubki swoich butów i słuchała muzyki.Wyglądała jak anioł,ale coś z nią było nie tak.Zmieniła się.Moje dłonie zaczęły się pocić,a oddech przyśpieszył.Sam nie wiedziałem co robię.Skakałem z nogi na nogę,jakbym był jakiś chory.Była już na prawdę bardzo blisko i wtedy...uniosła głowę,nasze spojrzenia natrafiły na siebie.Laura momentalnie stanęła w jednym miejscu i wytrzeszczyła oczy.Chciałem do niej podejść,przytulić,pocałować w czoło,ale nie mogłem.Nogi odmówiły mi posłuszeństwa.Pierwszy raz przy dziewczynie towarzyszyły mi takie emocje.

-Harry...?-wyjąkała i zamknęła oczy-Co ty tu robisz?!-znów na mnie spojrzała,a po jej policzku poleciała pojedyncza łza.
-Musiałem ciebie zobaczyć,dowiedzieć co się stało...
-Nie powinieneś był tu przyjeżdżać-przerwała mi.Nie patrząc na mnie podeszła do drzwi i chciała je otworzyć,ale jej na to nie pozwoliłem.Stanąłem przed nią i chwyciłem ją za ramiona.

-Dlaczego?-odetchnąłem-Dlaczego ty mi to robisz?-moje oczy się zaszkliły.Nie miałem już siły skrywać łez.Pozwoliłem,aby emocje które mi towarzyszyły tak długo,mogły ujrzeć światło dzienne.
-Kurwa Styles myślisz,że ja tego chcę?!-krzyknęła,a ja omal nie upadłem na ziemię-Serio jesteś aż tak głupi,żeby nie wiedzieć,że robię to wszystko dla ciebie?!-cały czas krzyczała.Nie wiedziałem o czym  ona mówi.Co takiego robi dla mnie?

Oczami Laury

Nie mogłam w to uwierzyć.Już prawie oswoiłam się z myślą,że do końca życia nie zobaczę Harr'ego,a on nagle zjawia się w Madrycie.Skąd on w ogóle wiedział,gdzie mnie szukać?!Mogę się założyć,że w to wszystko palce mieszał Austin.Już ja mu dam.Dobrze wiedział,że nie chciałam,aby loczek wiedział,gdzie jestem i co robię.Nie wiedziałam co mam zrobić.Nie mogłam mu przecież powiedzieć,że zostanie ojcem.
-Myślę,że powinieneś już wrócić.Masz trasę koncertową-syknęłam przez zęby i zwinnym ruchem wyminęłam Hazze.Wbiegłam do domu i szybko zamknęłam drzwi.Harry zaczął walić w drewnianą powłokę i wykrzykiwał moje imię.Tak bardzo chciałam się w niego wtulić i wszystko mu wyjawić.Oparłam się o ścianę i powoli zjechałam na ziemię.Zakryłam twarz dłońmi i zaniosłam się płaczem.Nie wiem jak długo tak siedziałam,ale chyba wystarczająco.Po jakimś czasie głosy ucichły,a ja cała zapłakana poczołgałam się do pokoju.Już sama nie wiem czego chcę.Kocham Harr'ego,ale nie mogę pozwolić,żeby zniszczył sobie karierę.Na szczęście nikogo nie było w domu.Rodzice wyjechali na dwa dni.Mają jakieś spotkanie,ale sama nie wiem jakie.Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie.Miałam nadzieję,że Styles zrozumiał moje słowa,ale on siedział pod drzewem i czekał.Rzuciłam się na łóżko i znów wybuchłam płaczem.Sama nie wiem kiedy zasnęłam.

  ~*~
Obudził mnie dźwięk deszczu obijającego się od okna mojego pokoju.Myślałam,że te wszystkie zdarzenia to tylko głupi sen,ale nie...On tam był.Cały czas siedział pod drzewem i moknął.Deszcz lał,a on nie dawał za wygraną.Zarzuciłam na siebie płaszczyk i wybiegłam przed dom.Nie mogłam pozwolić,żeby tak zmókł.Podeszłam do niego.Nie widział mnie.Wpatrywał się w ziemię,a po jego lokach skapywała woda.Był cały przemoczony i dygotał.Położyłam dłoń na jego ramieniu.Spojrzał na mnie...W jego oczach zobaczyłam tylko ból.
-Wejdź do środka-wymruczałam.Podniósł się,chwycił walizkę i bez słowa wszedł do domu.Zamknęłam za nami drzwi i ściągnęłam płaszcz.Nie wiedziałam co będzie dalej.Bałam się tego.Harry poszedł do kuchni,a ja oczywiście za nim.Nastawiłam herbatę i usiadałam na przeciwko loczka.Oboje siedzieliśmy w ciszy.
-Co robisz dla mnie?-zapytał nagle.Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w jego piękne oczy.
-Ja...Nie mogę ci powiedzieć-spuściłam głowę.

-Chyba tyle jesteś mi winna!-wrzasnął.Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.No i stało się...Rozbeczałam się jak małe dziecko.
-Tak to prawda...A więc chcesz prawdy?-chlipnęłam.Nie chciałam tego,ale już nie mogłam wytrzymać.
-Tak.
-Więc o to jest prawda...Jestem w ciąży Harry!-jego oczy się powiększyły-Jestem w ciąży z Tobą!-darłam się jak opętana-I co nic nie powiesz?-chłopak podszedł do mnie i chwycił za ramiona.Myślałam,że będzie zły,a on się tym nie przejął.Na jego twarzy widniał uśmiech.Wtulił mnie w siebie i pocałował w czubek głowy.Ścisnęłam go najmocniej jak tylko umiałam.Tak bardzo brakowało mi jego dotyku,zapachu i tych słodkich dołeczków w policzkach.
-I to był powód?-zaśmiał się w moje włosy.
-Nie chciałam,żebyś stracił to co masz.

-Gdybyś ode mnie odeszła to bym stracił wszystko to co mam...Laura jesteś dla mnie wszystkim.Kocham cię rozumiesz?-spojrzał się na mnie i wbił się w moje usta.
-Ja też cię kocham-wtuliłam się w niego.Tak bardzo mi go brakowało.Nale poczułam,że się unoszę.Harry zaczął się ze mną kręcić,aż zrobiło mi się niedobrze.

-Będę tatą-darł się na całe gardło.Wybuchnęłam śmiechem i zamknęłam oczy.Nie mogłam w to uwierzyć.Czego ja się bałam.Mogłam przewidzieć,że Styles będzie się cieszył.Jaka ja byłam głupia.Loczek wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.Oboje położyliśmy się na łóżku i wpatrywaliśmy w sufit.
-Jak mogłaś pomyśleć,że nie będę chciał tego dziecka?-odezwał się nagle,a moje szczęście,gdzieś uleciało.
-Nie chciałam psuć ci kariery-zaczęłam się tłumaczyć.Język mi się plątał i usta drżały.
-Kochanie to jest życie...Kiedyś i tak miałbym dzieci.To,że stało się to szybko nic nie zmieni.Wciąż będę śpiewał,ale mój czas będzie ograniczony.Nie mógł bym was zostawić.Kocham cię-zbliżył swoją twarz do mojej i wbił się w moje usta.
~*~
Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że Styles'a nie ma przy mnie.Szybko zbiegłam na dół i zajrzałam do wszystkich miejsc.
-Harry!-krzyknęłam,stając w samym środku pokoju.Nie ma go.Uciekł.Mówił,że mnie nie zostawi,a tym czasem,gdy zasnęłam on tak po prostu  spierdolił.Ale ja byłam głupia.Mogłam się spodziewać,że tak będzie.Nie chce tego dziecka.Bezwładnie opadłam na kanapę i zalałam się łzami.Nie mogłam się uspokoić.Usłyszałam,że drzwi mieszkania się otwierają.Podniosłam głowę i zobaczyłam,że do pokoju wchodzi... Harry.
-Kochanie! Dlaczego płaczesz?-podbiegł do mnie.Chwycił mnie za dłonie i spojrzał w  moje zapłakane oczy.

-Bo...Ja-głos mi się łamał.Jak mogłam pomyśleć,że on uciekł?!Coś jest ze mną nie tak-Myślałam,że mnie zostawiłeś-nie otrzymałam odpowiedzi.Chłopak mocno mnie przytulił,a ja poczułam na moim karku ciepłą ciecz.Czyżby on płakał?Odsunęłam się od niego i miałam racę.Po policzkach Hazzy spływały słone łzy.Wytarłam je koniuszkami palców i wysiliłam się na niemrawy uśmiech.
-Kocham cię-wymruczałam. Styles wstał i podał mi dłoń.Zmarszczyłam brwi,gdy ciągnął mnie do przed pokoju.Nie wiedziałam,co chce mi pokazać.Zasłonił mi oczy ręką.
-Gdzie mnie prowadzisz?-zapytałam przez śmiech.Chwilę potem stałam już w miejscu.Loczek zabrał rękę,a moim oczom ukazał się wielki bukiet róż.Był on przeogromny.Wytrzeszczyłam oczy i rozdziawiłam usta.Nie wiedziałam co powiedzieć.Rzuciłam mu się na szyję i nie chciałam puścić.
-Dziękuję...To najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć-Harry chciał coś powiedzieć,ale nie dałam mu dojść do słowa.Wbiłam się w jego malinowe usta i nie miałam najmniejszego zamiaru się odczepić.Niestety brakowało mi już powietrza.Odsunęłam się od niego i podeszłam do pięknych kwiatów.Ich woń roznosiła się po całym domu.
-Kocham cię i nigdy nie przestanę-powiedział i mocno mnie przytulił-Będę ci to powtarzał przez całe życie.


__________________________________
I tak o to kochani...Mamy ostatni rozdział...Niedługo dodam Epilog.Mam nadzieję,że wam się podobało.Nie jestem wybitną bloggerką.Nie mam tysięcy fanów,ale fajnie było coś takiego pisać.Mogłam oderwać się od rzeczywistości.Dziękuję moim przyjaciółką i koleżanką za to,że wytrzymały tu ze mną...A rozdział dedykuję
 -Roxannie Clouster. Było mi na prawdę miło pisać tego bloga...Ale wiadomo wszystko kiedyś się kończy.Pozdrawiam.

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 69

   ~Oczami Harr'ego~
W końcu się do niej dodzwoniłem.Nie posiadałem się z radości,że wreszcie odebrała ten cholerny telefon.Słyszałem po głosie,że coś jest nie tak.Niestety miałem rację,ona ot tak zerwała ze  mną.Tak po prostu,bez powodu...a może był jakiś powód tylko ja o nim nie wiem.Może zrobiłem coś nie tak.Ale przecież byliśmy tacy szczęśliwi...ja byłem szczęśliwy.Widocznie,gdy mówiła 'kocham cię' miała na myśli 'spierdalaj z mojego życia'.Tylko,że to wydaje się takie głupie i dziecinne.Nie mogła przecież cały czas udawać.Sam już nie wiem co o tym myśleć.Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej.Nie poddam się.Dowiem się co spowodowało,że tak się zachowała.
   Położyłem się na łóżku i płakałem ... tak płakałem jak małe dziecko.Tak bardzo ją kocham,a ona mnie tak zraniła.Moje serca właśnie rozpadło się na małe kawałeczki.Ktoś zapukał do drzwi.Nie chciałem z nikim rozmawiać.Po prostu udawałem,że mnie nie ma,ale niestety nie było mi dane siedzieć samemu i użalać się nad sobą.Do pokoju wszedł Liam i widząc moje zachowanie szybko podszedł do mnie i złapał za ramiona.

-Harry,co ci się stało?Wyglądasz jakby zaraz miało być koniec świata.-chciał zażartować,ale mi nie było do śmiechu.Jeszcze bardziej się rozryczałem.
-Bo tak właśnie jest.-wychlipiałem.
-Mów.-Payn dobrze mnie znał i wiedział,że musiała stać się tragedia.
-Zerwała ze mną.Tak po prostu.-chłopak wytrzeszczył oczy i usiadł obok mnie.-Powiedziała,że to koniec i się rozłączyła.-zakryłem twarz w dłoniach i wylewałem hektolitry łez.
-Ale ... Przecież wy się tak kochacie.-ewidentnie nie wiedział co powiedzieć-Musiało coś się stać-popatrzyłem na niego.Był wzruszony i miał łzy w oczach-Jedź do niej!-poklepał mnie po plecach.
-A trasa,koncerty,fani?-przecież nie mogłem tak po prostu ich olać.Są dla mnie ważni.Bez nich nie było by mnie,nie było by One Direction.
-Przełożymy koncerty ... No dalej,przecież ją kochasz!-miał rację.Musiałem jak najszybciej wrócić do Londynu. 
-Dziękuję-tylko tyle mogłem powiedzieć.
-Drobiazg-uśmiechnął się zachęcająco i wyszedł.Pędem podbiegłem do walizki i wrzuciłem tam wszystkie moje rzeczy.Musiałem się dowiedzieć dlaczego tak postąpiła.Bardzo mnie zraniła,ale i tak wciąż ją kocham.To ona pokazała mi dlaczego śpiewam.Dlaczego jestem taki,a nie inny.Nie dam jej tak po prostu odejść.

   ~*~
Wbiegłem na lotnisko i podbiegłem do odprawy.Poczułem,że ktoś łapie mnie za dłoń i nie chce puścić.Odwróciłem wzrok i zobaczyłem kobietę w podeszłym wieku.

-Przepraszam,ale dziś wszystkie loty są zarezerwowane.-powiedziała i pokazała mi dłonią,gdzie mam się udać.
-Proszę panią ... Jestem Harry Styles ... -niestety nie dała mi skończyć.
-Wiem kim pan jest.
-Błagam panią ... Muszę jak najszybciej znaleźć się w Londynie-załamałem ręce i czekałem na jej reakcję-Proszę-kobieta głośno wypuściła powietrze z płuc i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
-Jedyny wolny lot jest za jakieś 7godzin-powiedziała i pociągnęła mnie w stronę siedzeń.Sama poszła do swojego biurka i przyniosła mi bilet.
-Dziękuję-wymusiłem niemrawy uśmiech i oparłem się o plastikowe oparcie.Byłem wykończony.Z tego wszystkiego po jakichś 10 min. odpłynąłem do krainy Morfeusza.

 ~Oczmi Laury~   Muzyka
Z szafy wyjęłam torbę i wrzucałam tam najpotrzebniejsze rzeczy.Nie mogłam zostać w tym miejscu,ani chwili dużej.Musiałam wyjechać.Po prostu nie mogłam już wytrzymać.Wszystko przypominało mi Styles'a. Postanowiłam,że odwiedzę rodzinę.Tylko tam chociaż na chwilę oderwę się od wspomnień.Ostatnią rzeczą jaką wrzuciłam do torby było zdjęcie ... zdjęcie moje i Hazzy.Ono należało do mojego ulubionego.Stoimy z loczkiem  w błękitnym morzu w samym środku Hiszpanii.Nigdy nie wspominałam,gdzie mieszkają moi rodzice.Jakoś nie było okazji.Może wydać się to trochę dziwne,ale zamieszkują najpiękniejsze miasto tego państwa,a mianowicie Madryt.Uwielbiam tam jeździć.Zawsze mam okazję dobrze odpocząć.Ostatni raz spojrzałam na fotografię i schowałam ją w bezpiecznym miejscu.Wiedziałam,że wywołuje u mnie wiele wspomnień,ale nie mogłam jej nie wziąć.Gotowa zeszłam na dół,ubrałam płaszczyk i buty.Wyszłam przed dom i zakluczyłam drzwi.Było mi głupio,że zostawiam Austina i przyjaciółki,ale to było jedyne mądre rozwiązanie.Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam.Przecież ja go kocham.Zraniłam nie tylko jego,ale i siebie.Jestem skończoną idiotką!A może on chciał mieć dziecko,przecież nigdy o tym nie rozmawialiśmy.Może po prostu źle to wszystko sobie wyobraziłam.Cóż,czasu już nie cofnę.Muszę żyć z tym co zrobiłam.Żałuję tego,ale ... chyba tak będzie lepiej.
     
Wsiadłam do taksówki i czekałam aż kierowca w końcu ruszy.Na całe szczęście bardzo szybko uporał się z walizkami i już po 20 minutach byłam na lotnisku.O tym,że wyjeżdżam powiedziałam tylko Aus'owi.Nie to,że nie ufam swojej siostrze,czy przyjaciółkom,ale wiedziałam,że chłopcy z łatwością mogą z nich wyciągnąć,gdzie się znajduję.Bardzo szybko znalazłam się w samolocie.Usiadłam na swoim miejscu i wpatrywałam się w szybę.Tak jak myślałam,znów się popłakałam.Tak bardzo mi go brakuje.Popełniłam największy błąd w swoim życiu.Teraz muszę za niego płacić ogromną cenę.Wytarłam mokre policzki i zamknęłam oczy.Niestety nie mogłam usnąć.Wiedziałam,co mi pomoże.Zanurzyłam dłoń w mojej torebeczce i wyciągnęłam 
 Mp3.Włożyłam słuchawki do uszu i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.
   ~*~ 

Taksówkarz wyciągnął moje walizki i zaniósł je pod same drzwi.Dałam mu odpowiednią sumę pieniędzy i podziękowałam.Mężczyzna odjechał,a ja wciąż stałam przed drewnianą powłoką.Nie byłam pewna,czy dobrze zrobiłam,ale teraz już nie ma odwrotu.Niepewnie nacisnęłam dzwonek i czekałam.Po jakimś czasie przede mną stanęła mama.Nie wierzyła własnym oczom.Dopiero jak mnie przytuliła uwierzyła,że to na prawdę ja.
-Córeczko jak dobrze,że nas w końcu odwiedziłaś,ale gdzie jest Harry?-zapytała,gdy siadałam już na kanapie.Spuściłam głowę i schowałam twarz w dłoniach.
-Ma trasę koncertową-musiałam jakoś się ogarnąć.Przyjechałam tu po to,żeby zapomnieć.Po moim policzku poleciała pojedyncza łza.Nie miałam zamiaru jej wycierać,ani powstrzymywać kolejnych.
-Kochanie co się stało?-kobieta podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.Nie wiedziałam od czego zacząć.Miałam jej tyle do powiedzenia,a nie umiałam skleić konkretnego zdania.
-Widzisz mamo!W życiu nie jest tak jakby się chciało.Zawsze coś stanie na twojej drodze-teraz to już wyłam jak małe dziecko-ja i Harry to przeszłość!To koniec!-wychlipiałam i położyłam się na kolanach rodzicielki.Ta głaskała mnie po głowie i szeptała uspokajające słowa-Mamo,będziesz babcią-powiedziałam to tak cicho,prawie niedosłyszalnie ... właśnie prawie,bo niestety Elsa to usłyszała.
-Jak to?Jesteś w ciąży?-nie dowierzała,ale co ja się dziwię.Jestem jeszcze za młoda,ale tak wyszło.Przecież to nie moja wina.
-T ... tak-znów zaniosłam się płaczem.Modliłam się tylko w duchu,że moi rodzice nie odrzucą tego dziecka.Mama wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do mojego pokoju.Od razu położyłam się na mięciutkim łóżku i zasnęłam.                            

   ~Oczami Harr'ego~
(Parę godzin później-Londyn)
Stałem pod jej domem i nie wiedziałem co mam zrobić?Co powiedzieć?Jak się zachować?Bałem się tego co usłyszę.Spójrzmy prawdzie w oczy ... bałem się odrzucenia.Drżącą ręką zapukałem do drzwi.Nie musiałem długo czekać,aż się otworzą.Tylko to co tam zobaczyłem,totalnie mną wstrząsnęło.W progu,zamiast Laury,zobaczyłem Austina.Co on w ogóle robił w jej domu?!A może to dla niego mnie porzuciła.Wściekły odwróciłem się na pięcie i już miałem odchodzić,gdy usłyszałem jego głos.
-Harry!Poczekaj!-wyminął mnie i zaczerpnął powietrza.
-Na co?Chcesz mi powiedzieć jak świetnie żyje ci się z Lu?!-byłem wściekły.Teraz z chęcią zabiłbym go.
-Co? ... nie.Harry ona ciebie kocha.-zaśmiałem się pod nosem.
-Jakby mnie kochała to by ze mną nie zrywała.
-Ty nic nie rozumiesz ... Posłuchaj Laura jest teraz w Madrycie,u swoich rodziców-co ona robiła w Hiszpanii?Dlaczego wyjechała?Te  i wiele innych pytań zakrzątały moją głowę-Musisz do niej jechać i z nią pogadać.Rozumiesz?!-pokiwałem twierdząco głową i ruszyłem przed siebie.Byłem już przy taksówce i chciałem wsiąść,ale musiałem mu podziękować i przeprosić.
-Austin!-krzyknąłem,a ten momentalnie spojrzał na mnie-Dziękuję i przepraszam,za moje podejrzenia-chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową.Nie czekając na odpowiedź,wsiadłem do pojazdu i kazałem się zawieść na lotnisko.

____________
Hej ... Aw jest 69,69,69 rozdział xD heh i jak wam się podoba ?