czwartek, 6 marca 2014

Epilog ! ,,Forever''

Siedziałam w kuchni i przygotowywałam posiłki na dzisiejszy grill.Mieli do nas przyjść chłopcy z dziewczynami i ich dziećmi.Harry z Simon'em,gdzieś zniknęli i zostawili mnie samą.Przy okazji zabrali Darcy i nie wiem co się z nimi dzieje.Może pojechali do sklepu po jakieś słodycze dla dzieciaków.Skończyłam robić sałatkę i  chciałam odpocząć.Powolnym krokiem poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.Na przeciwko mnie stał wielki portret mój i Harr'ego.Doskonale pamiętam ten dzień.Staliśmy w kościele,przed nami ksiądz.Wszyscy wiwatowali.Ja w pięknej sukni,właśnie w takiej jaką sobie wymarzyłam. Styles w prześlicznym garniturze.Tak to był właśnie nasz ślub.Od razu jak przyznałam się Hazz'ie,że jestem w ciąży oświadczył mi się.Na wspomnienie tego wydarzenia pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.Szybko ją wytarłam i żeby więcej się nie rozczulać wróciłam do swoich zajęć.
~*~
Usłyszałam,że ktoś wchodzi do domu.Wyszłam z kuchni i napotkałam na swojej drodze Harr'ego.Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam.

-Gdzie byliście?-zapytałam.Byłam bardzo ciekawa,gdzie Harry zabrał Simon'a i Darcy.
-Byliśmy w parku.Dzieci chciały zobaczyć kaczki-pocałował mnie w czoło i odrzucił do tyłu swoimi lokami-Dajesz sobie radę?
-Już wszystko gotowe-mruknęłam i wbiłam się w jego usta.Do tej pory nie mogę uwierzy,że to wszystko prawda. Mam męża i dwójkę najwspanialszych dzieci.Jednym słowem mam rodzinę.
-Mamo,gdzie są moje spodnie?-usłyszałam cichy głosik Darcy.
-Tata ci pokaże-uśmiechnęłam się do szatynki i puściłam jej oczko.Harry złapał dziewczynkę za rączkę i razem poszli do jej pokoju.Musze przyznać,że Styles świetnie spisuje się jako ojciec.Jest bardzo czuły i cierpliwy.Bardzo kocha naszych małych urwisów.Nie wyobrażam sobie bez niego życia.Jego obecność jest dla mnie wszystkim.Nie wiem co bym zrobiła,gdyby jego zabrakło.Pewnie nie dałabym sobie z tym wszystkim rady.Poprawiłam swoje włosy i poszłam na górę.Weszłam do sypialni i przebrałam się w <TO>.Włosy zostawiłam w artystycznym nieładnie i zrobiłam delikatny makijaż.Za jakiś kwadrans mieli schodzić się goście,a my nie byliśmy jeszcze gotowi.
-Harry pośpiesz się oni zaraz będą-krzyczałam z drugiego pokoju.
-Spokojnie.Zdążymy-poczułam jak obejmuje mnie w pasie.Nie wiem jak zdążył tak szybko tu dotrzeć.Obrócił mnie przodem do siebie i chwycił moją twarz w dłonie.
-Kocham cię księżniczko-powiedział i wbił się w moje malinowe wargi.Całowaliśmy się przez dłuższy czas,ale nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Harry poszedł otworzyć,a ja zajrzałam do Darcy i Simon'a,czy już się przygotowali.Na całe szczęście stali już w swoim pokoju pięknie wystrojeni i gotowi do spotkania rodzinnego.

~*~
Wszyscy już przyszli.Siedzieliśmy w trzynastkę i wspominaliśmy.Każdy był taki uśmiechnięty.Długo rozmawiałam z Niną i Austin'em.W pewnym momencie spojrzałam na wszystkich,a po moich policzkach spłynęły słone łzy.

-Laura?-Harry złapał mnie w pasie i wyglądał na poruszonego.
-Nic mi nie jest-powiedziałam i wymusiłam uśmiech-Tylko nie mogę w to wszystko uwierzyć.Jesteśmy tu wszyscy i nikogo nie brakuje.Chciałabym,aby było tak już wiecznie-wstałam i podeszłam do Alex.Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam i zrobiłam to z każdym z osobna.Mam ich wszystkich dla siebie.
-Jesteśmy najszczęśliwszą rodziną pod słońcem-powiedziałam na głos i głośno się zaśmiałam.Wszyscy mi zawtórowali,a Styles ciągle spoglądał na mnie z podziwem.
-Co ?-zapytałam,gdy ponownie znalazłam się na swoim miejscu.
-Jesteś taka cudowna.Bardzo cię kocham-skwitował i wbił się w moje usta.
-Fuu-usłyszałam za plecami.Delikatnie odepchnęłam od siebie loczka i powoli się odwróciłam.Za mną stała Darcy i zakrywała rączą buzię.Chwyciłam ją za ramię i przyciągnęłam do siebie.Harry złapał Simon'a i przysunął do nas.W czwórkę przytuliliśmy się i nie mieliśmy zamiaru zmieniać tej pozycji.
-Harry kiełbaski się palą-zawołała Emma.Chłopak miał już wstawać,ale Niall go uprzedził.
-Pozwól,że zrobi to mistrz-krzyknął i podbiegł do grilla.Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
~*~
Byłam tak zmęczona,że nie miałam ochoty na prysznic.Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.Tyle się wydarzyło w ciągu tych ośmiu lat.Były wzloty i upadki,ale dałam radę.Przetrwałam do końca i dostałam nagrodę.Lepszej nie mogłam sobie zamarzyć.Usłyszałam,że drzwi pokoju otwierają się.Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Styles'a. Podszedł do mnie i położył obok.Przez jakiś czas leżeliśmy w ciszy.Gdy Harry przemówił:

-Jesteś ze mną szczęśliwa?-spojrzałam na niego spode łba.Nie wiedziałam dlaczego pyta mnie o takie coś,skoro zna odpowiedź.
-Najszczęśliwsza-powiedziałam i wtuliłam się w jego tors.
-Tyle mi wystarczy-uśmiechnął się i czule mnie pocałował.Całował tak delikatnie jakby bał się,że coś mi zrobi.
-Na zawsze razem-powiedziałam.
-Na zawsze...-pocałował mnie w czoło i mocniej przycisnął do siebie.

__________________
Oł...Jest już Epilog. Dziwne...To był mój pierwszy blog i jakoś tak ciężko mi go skończyć.Mam jeszcze dwa inne,ale to co innego.Nie wiem jak będzie podobał się wam ten Epilog,ale dla mnie jest w sam raz. Ja się z wami żegnam... Do zobaczenia na IL i T.ż.p.i.w.j.P :)

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 70

 Oczami Harr'ego.
Dokładnie pamiętałem,gdzie mieszkają rodzice Laury.Dlatego trafienie do niej nie sprawiło mi żadnego kłopotu.Przez całą drogę zastanawiałem się co ja takiego zrobiłem,że ze mną zerwała.Przecież doskonale nam się układało.Co się zmieniło od mojego ostatniego pobytu w Londynie?A może tu wcale nie chodzi o mnie?Nie ma innego sposobu jak tylko porozmawiać z Lu.Kocham ją i nie poddam się tak łatwo.Oczywiście jeśli powie,że na prawdę nie chce ze mną dzielić reszty swojego życia uszanuję to i odejdę.
   Taksówka się zatrzymała,a ja wciąż siedziałem jak sparaliżowany.
-Słyszy mnie pan?-z rozmyśleń wyrwał mnie głos taksówkarza.Widać,że był trochę zdenerwowany.
-O co chodzi?-potrząsnąłem głową i spojrzałem w okno.Przez szybę widziałem dom państwa Dobrev.Głowa mi pękała,a ręce miałem całe mokre od potu.Bałem się.Tak cholernie się bałem,że mnie odtrąci.
-Już jesteśmy na miejscu-powiedział i wyszedł z pojazdu.Postawił moje walizki na chodniku i wrócił do auta.Nabrałem powietrza do płuc i powoli nacisnąłem klamkę.Zanim się obejrzałem stałem już pod drzwiami sporego domu.Oczywiście bałem się zapukać.Stałem tak i czekałem ... No właśnie na co ja właściwie czekałem?! Jestem do niczego.Poprawiłem moją koszulkę i podniosłem dłoń...Wtedy usłyszałam jakieś kroki.Obróciłem się za siebie i zobaczyłem ją.Szła w moją stronę,ale mnie nie widziała.Wpatrywała się w czubki swoich butów i słuchała muzyki.Wyglądała jak anioł,ale coś z nią było nie tak.Zmieniła się.Moje dłonie zaczęły się pocić,a oddech przyśpieszył.Sam nie wiedziałem co robię.Skakałem z nogi na nogę,jakbym był jakiś chory.Była już na prawdę bardzo blisko i wtedy...uniosła głowę,nasze spojrzenia natrafiły na siebie.Laura momentalnie stanęła w jednym miejscu i wytrzeszczyła oczy.Chciałem do niej podejść,przytulić,pocałować w czoło,ale nie mogłem.Nogi odmówiły mi posłuszeństwa.Pierwszy raz przy dziewczynie towarzyszyły mi takie emocje.

-Harry...?-wyjąkała i zamknęła oczy-Co ty tu robisz?!-znów na mnie spojrzała,a po jej policzku poleciała pojedyncza łza.
-Musiałem ciebie zobaczyć,dowiedzieć co się stało...
-Nie powinieneś był tu przyjeżdżać-przerwała mi.Nie patrząc na mnie podeszła do drzwi i chciała je otworzyć,ale jej na to nie pozwoliłem.Stanąłem przed nią i chwyciłem ją za ramiona.

-Dlaczego?-odetchnąłem-Dlaczego ty mi to robisz?-moje oczy się zaszkliły.Nie miałem już siły skrywać łez.Pozwoliłem,aby emocje które mi towarzyszyły tak długo,mogły ujrzeć światło dzienne.
-Kurwa Styles myślisz,że ja tego chcę?!-krzyknęła,a ja omal nie upadłem na ziemię-Serio jesteś aż tak głupi,żeby nie wiedzieć,że robię to wszystko dla ciebie?!-cały czas krzyczała.Nie wiedziałem o czym  ona mówi.Co takiego robi dla mnie?

Oczami Laury

Nie mogłam w to uwierzyć.Już prawie oswoiłam się z myślą,że do końca życia nie zobaczę Harr'ego,a on nagle zjawia się w Madrycie.Skąd on w ogóle wiedział,gdzie mnie szukać?!Mogę się założyć,że w to wszystko palce mieszał Austin.Już ja mu dam.Dobrze wiedział,że nie chciałam,aby loczek wiedział,gdzie jestem i co robię.Nie wiedziałam co mam zrobić.Nie mogłam mu przecież powiedzieć,że zostanie ojcem.
-Myślę,że powinieneś już wrócić.Masz trasę koncertową-syknęłam przez zęby i zwinnym ruchem wyminęłam Hazze.Wbiegłam do domu i szybko zamknęłam drzwi.Harry zaczął walić w drewnianą powłokę i wykrzykiwał moje imię.Tak bardzo chciałam się w niego wtulić i wszystko mu wyjawić.Oparłam się o ścianę i powoli zjechałam na ziemię.Zakryłam twarz dłońmi i zaniosłam się płaczem.Nie wiem jak długo tak siedziałam,ale chyba wystarczająco.Po jakimś czasie głosy ucichły,a ja cała zapłakana poczołgałam się do pokoju.Już sama nie wiem czego chcę.Kocham Harr'ego,ale nie mogę pozwolić,żeby zniszczył sobie karierę.Na szczęście nikogo nie było w domu.Rodzice wyjechali na dwa dni.Mają jakieś spotkanie,ale sama nie wiem jakie.Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie.Miałam nadzieję,że Styles zrozumiał moje słowa,ale on siedział pod drzewem i czekał.Rzuciłam się na łóżko i znów wybuchłam płaczem.Sama nie wiem kiedy zasnęłam.

  ~*~
Obudził mnie dźwięk deszczu obijającego się od okna mojego pokoju.Myślałam,że te wszystkie zdarzenia to tylko głupi sen,ale nie...On tam był.Cały czas siedział pod drzewem i moknął.Deszcz lał,a on nie dawał za wygraną.Zarzuciłam na siebie płaszczyk i wybiegłam przed dom.Nie mogłam pozwolić,żeby tak zmókł.Podeszłam do niego.Nie widział mnie.Wpatrywał się w ziemię,a po jego lokach skapywała woda.Był cały przemoczony i dygotał.Położyłam dłoń na jego ramieniu.Spojrzał na mnie...W jego oczach zobaczyłam tylko ból.
-Wejdź do środka-wymruczałam.Podniósł się,chwycił walizkę i bez słowa wszedł do domu.Zamknęłam za nami drzwi i ściągnęłam płaszcz.Nie wiedziałam co będzie dalej.Bałam się tego.Harry poszedł do kuchni,a ja oczywiście za nim.Nastawiłam herbatę i usiadałam na przeciwko loczka.Oboje siedzieliśmy w ciszy.
-Co robisz dla mnie?-zapytał nagle.Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w jego piękne oczy.
-Ja...Nie mogę ci powiedzieć-spuściłam głowę.

-Chyba tyle jesteś mi winna!-wrzasnął.Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.No i stało się...Rozbeczałam się jak małe dziecko.
-Tak to prawda...A więc chcesz prawdy?-chlipnęłam.Nie chciałam tego,ale już nie mogłam wytrzymać.
-Tak.
-Więc o to jest prawda...Jestem w ciąży Harry!-jego oczy się powiększyły-Jestem w ciąży z Tobą!-darłam się jak opętana-I co nic nie powiesz?-chłopak podszedł do mnie i chwycił za ramiona.Myślałam,że będzie zły,a on się tym nie przejął.Na jego twarzy widniał uśmiech.Wtulił mnie w siebie i pocałował w czubek głowy.Ścisnęłam go najmocniej jak tylko umiałam.Tak bardzo brakowało mi jego dotyku,zapachu i tych słodkich dołeczków w policzkach.
-I to był powód?-zaśmiał się w moje włosy.
-Nie chciałam,żebyś stracił to co masz.

-Gdybyś ode mnie odeszła to bym stracił wszystko to co mam...Laura jesteś dla mnie wszystkim.Kocham cię rozumiesz?-spojrzał się na mnie i wbił się w moje usta.
-Ja też cię kocham-wtuliłam się w niego.Tak bardzo mi go brakowało.Nale poczułam,że się unoszę.Harry zaczął się ze mną kręcić,aż zrobiło mi się niedobrze.

-Będę tatą-darł się na całe gardło.Wybuchnęłam śmiechem i zamknęłam oczy.Nie mogłam w to uwierzyć.Czego ja się bałam.Mogłam przewidzieć,że Styles będzie się cieszył.Jaka ja byłam głupia.Loczek wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.Oboje położyliśmy się na łóżku i wpatrywaliśmy w sufit.
-Jak mogłaś pomyśleć,że nie będę chciał tego dziecka?-odezwał się nagle,a moje szczęście,gdzieś uleciało.
-Nie chciałam psuć ci kariery-zaczęłam się tłumaczyć.Język mi się plątał i usta drżały.
-Kochanie to jest życie...Kiedyś i tak miałbym dzieci.To,że stało się to szybko nic nie zmieni.Wciąż będę śpiewał,ale mój czas będzie ograniczony.Nie mógł bym was zostawić.Kocham cię-zbliżył swoją twarz do mojej i wbił się w moje usta.
~*~
Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że Styles'a nie ma przy mnie.Szybko zbiegłam na dół i zajrzałam do wszystkich miejsc.
-Harry!-krzyknęłam,stając w samym środku pokoju.Nie ma go.Uciekł.Mówił,że mnie nie zostawi,a tym czasem,gdy zasnęłam on tak po prostu  spierdolił.Ale ja byłam głupia.Mogłam się spodziewać,że tak będzie.Nie chce tego dziecka.Bezwładnie opadłam na kanapę i zalałam się łzami.Nie mogłam się uspokoić.Usłyszałam,że drzwi mieszkania się otwierają.Podniosłam głowę i zobaczyłam,że do pokoju wchodzi... Harry.
-Kochanie! Dlaczego płaczesz?-podbiegł do mnie.Chwycił mnie za dłonie i spojrzał w  moje zapłakane oczy.

-Bo...Ja-głos mi się łamał.Jak mogłam pomyśleć,że on uciekł?!Coś jest ze mną nie tak-Myślałam,że mnie zostawiłeś-nie otrzymałam odpowiedzi.Chłopak mocno mnie przytulił,a ja poczułam na moim karku ciepłą ciecz.Czyżby on płakał?Odsunęłam się od niego i miałam racę.Po policzkach Hazzy spływały słone łzy.Wytarłam je koniuszkami palców i wysiliłam się na niemrawy uśmiech.
-Kocham cię-wymruczałam. Styles wstał i podał mi dłoń.Zmarszczyłam brwi,gdy ciągnął mnie do przed pokoju.Nie wiedziałam,co chce mi pokazać.Zasłonił mi oczy ręką.
-Gdzie mnie prowadzisz?-zapytałam przez śmiech.Chwilę potem stałam już w miejscu.Loczek zabrał rękę,a moim oczom ukazał się wielki bukiet róż.Był on przeogromny.Wytrzeszczyłam oczy i rozdziawiłam usta.Nie wiedziałam co powiedzieć.Rzuciłam mu się na szyję i nie chciałam puścić.
-Dziękuję...To najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć-Harry chciał coś powiedzieć,ale nie dałam mu dojść do słowa.Wbiłam się w jego malinowe usta i nie miałam najmniejszego zamiaru się odczepić.Niestety brakowało mi już powietrza.Odsunęłam się od niego i podeszłam do pięknych kwiatów.Ich woń roznosiła się po całym domu.
-Kocham cię i nigdy nie przestanę-powiedział i mocno mnie przytulił-Będę ci to powtarzał przez całe życie.


__________________________________
I tak o to kochani...Mamy ostatni rozdział...Niedługo dodam Epilog.Mam nadzieję,że wam się podobało.Nie jestem wybitną bloggerką.Nie mam tysięcy fanów,ale fajnie było coś takiego pisać.Mogłam oderwać się od rzeczywistości.Dziękuję moim przyjaciółką i koleżanką za to,że wytrzymały tu ze mną...A rozdział dedykuję
 -Roxannie Clouster. Było mi na prawdę miło pisać tego bloga...Ale wiadomo wszystko kiedyś się kończy.Pozdrawiam.

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 69

   ~Oczami Harr'ego~
W końcu się do niej dodzwoniłem.Nie posiadałem się z radości,że wreszcie odebrała ten cholerny telefon.Słyszałem po głosie,że coś jest nie tak.Niestety miałem rację,ona ot tak zerwała ze  mną.Tak po prostu,bez powodu...a może był jakiś powód tylko ja o nim nie wiem.Może zrobiłem coś nie tak.Ale przecież byliśmy tacy szczęśliwi...ja byłem szczęśliwy.Widocznie,gdy mówiła 'kocham cię' miała na myśli 'spierdalaj z mojego życia'.Tylko,że to wydaje się takie głupie i dziecinne.Nie mogła przecież cały czas udawać.Sam już nie wiem co o tym myśleć.Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej.Nie poddam się.Dowiem się co spowodowało,że tak się zachowała.
   Położyłem się na łóżku i płakałem ... tak płakałem jak małe dziecko.Tak bardzo ją kocham,a ona mnie tak zraniła.Moje serca właśnie rozpadło się na małe kawałeczki.Ktoś zapukał do drzwi.Nie chciałem z nikim rozmawiać.Po prostu udawałem,że mnie nie ma,ale niestety nie było mi dane siedzieć samemu i użalać się nad sobą.Do pokoju wszedł Liam i widząc moje zachowanie szybko podszedł do mnie i złapał za ramiona.

-Harry,co ci się stało?Wyglądasz jakby zaraz miało być koniec świata.-chciał zażartować,ale mi nie było do śmiechu.Jeszcze bardziej się rozryczałem.
-Bo tak właśnie jest.-wychlipiałem.
-Mów.-Payn dobrze mnie znał i wiedział,że musiała stać się tragedia.
-Zerwała ze mną.Tak po prostu.-chłopak wytrzeszczył oczy i usiadł obok mnie.-Powiedziała,że to koniec i się rozłączyła.-zakryłem twarz w dłoniach i wylewałem hektolitry łez.
-Ale ... Przecież wy się tak kochacie.-ewidentnie nie wiedział co powiedzieć-Musiało coś się stać-popatrzyłem na niego.Był wzruszony i miał łzy w oczach-Jedź do niej!-poklepał mnie po plecach.
-A trasa,koncerty,fani?-przecież nie mogłem tak po prostu ich olać.Są dla mnie ważni.Bez nich nie było by mnie,nie było by One Direction.
-Przełożymy koncerty ... No dalej,przecież ją kochasz!-miał rację.Musiałem jak najszybciej wrócić do Londynu. 
-Dziękuję-tylko tyle mogłem powiedzieć.
-Drobiazg-uśmiechnął się zachęcająco i wyszedł.Pędem podbiegłem do walizki i wrzuciłem tam wszystkie moje rzeczy.Musiałem się dowiedzieć dlaczego tak postąpiła.Bardzo mnie zraniła,ale i tak wciąż ją kocham.To ona pokazała mi dlaczego śpiewam.Dlaczego jestem taki,a nie inny.Nie dam jej tak po prostu odejść.

   ~*~
Wbiegłem na lotnisko i podbiegłem do odprawy.Poczułem,że ktoś łapie mnie za dłoń i nie chce puścić.Odwróciłem wzrok i zobaczyłem kobietę w podeszłym wieku.

-Przepraszam,ale dziś wszystkie loty są zarezerwowane.-powiedziała i pokazała mi dłonią,gdzie mam się udać.
-Proszę panią ... Jestem Harry Styles ... -niestety nie dała mi skończyć.
-Wiem kim pan jest.
-Błagam panią ... Muszę jak najszybciej znaleźć się w Londynie-załamałem ręce i czekałem na jej reakcję-Proszę-kobieta głośno wypuściła powietrze z płuc i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
-Jedyny wolny lot jest za jakieś 7godzin-powiedziała i pociągnęła mnie w stronę siedzeń.Sama poszła do swojego biurka i przyniosła mi bilet.
-Dziękuję-wymusiłem niemrawy uśmiech i oparłem się o plastikowe oparcie.Byłem wykończony.Z tego wszystkiego po jakichś 10 min. odpłynąłem do krainy Morfeusza.

 ~Oczmi Laury~   Muzyka
Z szafy wyjęłam torbę i wrzucałam tam najpotrzebniejsze rzeczy.Nie mogłam zostać w tym miejscu,ani chwili dużej.Musiałam wyjechać.Po prostu nie mogłam już wytrzymać.Wszystko przypominało mi Styles'a. Postanowiłam,że odwiedzę rodzinę.Tylko tam chociaż na chwilę oderwę się od wspomnień.Ostatnią rzeczą jaką wrzuciłam do torby było zdjęcie ... zdjęcie moje i Hazzy.Ono należało do mojego ulubionego.Stoimy z loczkiem  w błękitnym morzu w samym środku Hiszpanii.Nigdy nie wspominałam,gdzie mieszkają moi rodzice.Jakoś nie było okazji.Może wydać się to trochę dziwne,ale zamieszkują najpiękniejsze miasto tego państwa,a mianowicie Madryt.Uwielbiam tam jeździć.Zawsze mam okazję dobrze odpocząć.Ostatni raz spojrzałam na fotografię i schowałam ją w bezpiecznym miejscu.Wiedziałam,że wywołuje u mnie wiele wspomnień,ale nie mogłam jej nie wziąć.Gotowa zeszłam na dół,ubrałam płaszczyk i buty.Wyszłam przed dom i zakluczyłam drzwi.Było mi głupio,że zostawiam Austina i przyjaciółki,ale to było jedyne mądre rozwiązanie.Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam.Przecież ja go kocham.Zraniłam nie tylko jego,ale i siebie.Jestem skończoną idiotką!A może on chciał mieć dziecko,przecież nigdy o tym nie rozmawialiśmy.Może po prostu źle to wszystko sobie wyobraziłam.Cóż,czasu już nie cofnę.Muszę żyć z tym co zrobiłam.Żałuję tego,ale ... chyba tak będzie lepiej.
     
Wsiadłam do taksówki i czekałam aż kierowca w końcu ruszy.Na całe szczęście bardzo szybko uporał się z walizkami i już po 20 minutach byłam na lotnisku.O tym,że wyjeżdżam powiedziałam tylko Aus'owi.Nie to,że nie ufam swojej siostrze,czy przyjaciółkom,ale wiedziałam,że chłopcy z łatwością mogą z nich wyciągnąć,gdzie się znajduję.Bardzo szybko znalazłam się w samolocie.Usiadłam na swoim miejscu i wpatrywałam się w szybę.Tak jak myślałam,znów się popłakałam.Tak bardzo mi go brakuje.Popełniłam największy błąd w swoim życiu.Teraz muszę za niego płacić ogromną cenę.Wytarłam mokre policzki i zamknęłam oczy.Niestety nie mogłam usnąć.Wiedziałam,co mi pomoże.Zanurzyłam dłoń w mojej torebeczce i wyciągnęłam 
 Mp3.Włożyłam słuchawki do uszu i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.
   ~*~ 

Taksówkarz wyciągnął moje walizki i zaniósł je pod same drzwi.Dałam mu odpowiednią sumę pieniędzy i podziękowałam.Mężczyzna odjechał,a ja wciąż stałam przed drewnianą powłoką.Nie byłam pewna,czy dobrze zrobiłam,ale teraz już nie ma odwrotu.Niepewnie nacisnęłam dzwonek i czekałam.Po jakimś czasie przede mną stanęła mama.Nie wierzyła własnym oczom.Dopiero jak mnie przytuliła uwierzyła,że to na prawdę ja.
-Córeczko jak dobrze,że nas w końcu odwiedziłaś,ale gdzie jest Harry?-zapytała,gdy siadałam już na kanapie.Spuściłam głowę i schowałam twarz w dłoniach.
-Ma trasę koncertową-musiałam jakoś się ogarnąć.Przyjechałam tu po to,żeby zapomnieć.Po moim policzku poleciała pojedyncza łza.Nie miałam zamiaru jej wycierać,ani powstrzymywać kolejnych.
-Kochanie co się stało?-kobieta podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.Nie wiedziałam od czego zacząć.Miałam jej tyle do powiedzenia,a nie umiałam skleić konkretnego zdania.
-Widzisz mamo!W życiu nie jest tak jakby się chciało.Zawsze coś stanie na twojej drodze-teraz to już wyłam jak małe dziecko-ja i Harry to przeszłość!To koniec!-wychlipiałam i położyłam się na kolanach rodzicielki.Ta głaskała mnie po głowie i szeptała uspokajające słowa-Mamo,będziesz babcią-powiedziałam to tak cicho,prawie niedosłyszalnie ... właśnie prawie,bo niestety Elsa to usłyszała.
-Jak to?Jesteś w ciąży?-nie dowierzała,ale co ja się dziwię.Jestem jeszcze za młoda,ale tak wyszło.Przecież to nie moja wina.
-T ... tak-znów zaniosłam się płaczem.Modliłam się tylko w duchu,że moi rodzice nie odrzucą tego dziecka.Mama wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do mojego pokoju.Od razu położyłam się na mięciutkim łóżku i zasnęłam.                            

   ~Oczami Harr'ego~
(Parę godzin później-Londyn)
Stałem pod jej domem i nie wiedziałem co mam zrobić?Co powiedzieć?Jak się zachować?Bałem się tego co usłyszę.Spójrzmy prawdzie w oczy ... bałem się odrzucenia.Drżącą ręką zapukałem do drzwi.Nie musiałem długo czekać,aż się otworzą.Tylko to co tam zobaczyłem,totalnie mną wstrząsnęło.W progu,zamiast Laury,zobaczyłem Austina.Co on w ogóle robił w jej domu?!A może to dla niego mnie porzuciła.Wściekły odwróciłem się na pięcie i już miałem odchodzić,gdy usłyszałem jego głos.
-Harry!Poczekaj!-wyminął mnie i zaczerpnął powietrza.
-Na co?Chcesz mi powiedzieć jak świetnie żyje ci się z Lu?!-byłem wściekły.Teraz z chęcią zabiłbym go.
-Co? ... nie.Harry ona ciebie kocha.-zaśmiałem się pod nosem.
-Jakby mnie kochała to by ze mną nie zrywała.
-Ty nic nie rozumiesz ... Posłuchaj Laura jest teraz w Madrycie,u swoich rodziców-co ona robiła w Hiszpanii?Dlaczego wyjechała?Te  i wiele innych pytań zakrzątały moją głowę-Musisz do niej jechać i z nią pogadać.Rozumiesz?!-pokiwałem twierdząco głową i ruszyłem przed siebie.Byłem już przy taksówce i chciałem wsiąść,ale musiałem mu podziękować i przeprosić.
-Austin!-krzyknąłem,a ten momentalnie spojrzał na mnie-Dziękuję i przepraszam,za moje podejrzenia-chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową.Nie czekając na odpowiedź,wsiadłem do pojazdu i kazałem się zawieść na lotnisko.

____________
Hej ... Aw jest 69,69,69 rozdział xD heh i jak wam się podoba ? 



piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 68


Dziś miałam iść z Austinem do kina.Trochę się rozluźnić i zapomnieć o wszystkich problemach.Powoli uświadamiam sobie,że za jakieś siedem miesięcy będę mamą.Jeszcze jestem wstrząśnięta,ale powolutku oswajam się z tym.Właściwie powinnam się cieszyć,że będę miała w domu małą pociechę.Boje się tylko reakcji Harr'ego.Jak na razie nic mu nie powiem.Dopiero po jakimś czasie się dowie.Wiem,że to nie fair w stosunku do niego,ale nie mam wyjścia.Nie zniszczę mu życia.Chyba najlepiej będzie,jak w ogóle się rozstaniemy.To mnie zniszczy,ale najważniejsze,żeby on miał dobrze.Czułam się taka bezsilna i beznadziejna.Jak ja mogłam do tego dopuścić.
        Wstałam powoli z łóżka i poszłam do łazienki.Ubrałam swoje ulubione miętowe rurki i cieplutki sweterek z wielkim sercem na piersiach.Dostałam go kiedyś od loczka.Na wspomnienie tego,po moim policzku spłynęła jedna łza.Szybko ją wytarłam i zrobiłam lekki makijaż,a na koniec uczesałam się w wysokiego kucyka.Pogładziłam mój brzuch i uśmiechając się do swojego odbicia,opuściłam pomieszczenie.Zeszłam na dół i ubrałam swój płaszcz.Dziś jest trochę chłodno.Tylko  czekać,aż spadnie pierwszy śnieg.Wyszłam z domu,a koło samochodu już na mnie czekał uradowany brunet.Podeszłam bliżej i go przytuliłam.
-To jak księżniczko?Jedziemy?-spuściłam  głowę i pokiwałam twierdząco głową.

-Co jest?
-On tak do mnie mówił.-chłopak przytulił mnie i pomógł wsiąść do auta.

    ~Oczami Harr'ego~
Tak bardzo tęsknię za Laurą.Jeszcze na dodatek wiem,że coś jest nie tak.Po prostu to czuje.Jest jakaś inna.Smutna i zamknięta w sobie.Nie wiem co się stało,ale na pewno się dowiem.Wybrałem jej numer i czekałem,aż odbierze,ale nic z tego.Próbowałem jeszcze parę razy,ale zero reakcji.Już nie wytrzymam tej niewiedzy.Co ona przede mną ukrywa? Miałem już najczarniejsze myśli,ale szybko wybijałem je sobie z głowy.Teraz wiem na pewno,że czegoś nie wiem.Mieliśmy sobie ufać i mówić wszystko,ale z tego co widać to tak nie jest.

-Harry,zaraz wychodzisz?-poinformowała mnie jakaś kobieta.Nawet nie wiem kto to był.Nie zwracałem na to większej uwagi.Cały czas myślałem tylko i wyłącznie o Laurze.Kiwnąłem tylko głową i czekałem aż moja stylista zawiąże w końcu tą głupią muszkę.

         ~Oczami Laury~
Siedzieliśmy w kinie i oglądaliśmy jakiś film.Chyba akcji.Ogólnie było masę krwi i wrzasków.Trochę mnie to obrzydziło,ale dałam radę i nie zwymiotowałam.Na całe szczęście seans szybko się skończył i razem z Austinem wyszłam z budynku.Byliśmy już przy samochodzie,gdy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.Wnioskuję,że fanka One Direction. Miała czapkę z napisem 'I love 1D' i kolczyki z na których pisało 'Louis'.Stanęłam na przeciwko niej i czekałam,aż zacznie rozmowę.Jedna ta tylko patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i chyba nie miała zamiaru się odzywać.
-Przepraszam,coś się stało?-zapytałam bardzo pogodnie i miło.Ta spojrzała na mój brzuch,a potem prosto w moje oczy.Mój płaszcz był bardzo obcisły.Nie wiem co jej chodziło po głowie.
-Umm...Czyli to tylko plotki?-zrobiłam zdziwioną minę,czekając na jakieś wyjaśnienia.-Nie jesteś w ciąży!-wytrzeszczyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.Skąd ona się dowiedziała.Przecież nikt nie wiedział oprócz Alex i Aus'a.Zerknęłam na chłopaka,ale ten był tak samo zszokowany jak ja.Szybko przyznałam jej rację.Nie chciałam,żeby ktoś się o tym dowiedział.
-Skąd takie przypuszczenia?-wydobyłam z siebie.Cała się trzęsłam.
-Czytałam w jakimś czasopiśmie,ale tym brukowcom nie można wierzyć-zrobiła wściekłą minę,a później uśmiechnęła się do nas i pożegnała.Czyli już o tym piszą.W takim tępię już jutro będzie wiedział, o tym cały świat.Najgorsze jest to,że Styles czyta takie gazetki i na pewno dowie się prawdy.Ale jakim cudem oni wiedzieli?-to pytanie cały czas wirowało w mojej głowie.Ledwo stałam na własnych nogach dobrze,że brunet trzymał mnie,bo w innym razie już dawno leżałabym na ziemi i nie mogłabym się podnieść.Zero prywatności,oni zniszczą każdego człowieka.Już mam tego dość.Nigdzie nie mogę wyjść bez obstawy fotoreporterów.Czy oni nie mają swojego życia,muszą zatruwać właśnie moje. Co ja zrobiłam,że los mnie tak skarał.
     Powoli wsiadłam do samochodu i oglądałam widoki za oknem.Austin nic nie mówił,a mi to pasowało.Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy już w moim domu.Przyjaciel pomógł mi dojść do domu i poszedł ze mną na górę.Zostawił mnie w pokoju i wyszedł.Usiadłam na parapecie i patrzałam przed siebie.Na dworze zaczął padać śnieg.Nareszcie coś nowego.Chwyciłam mój telefon.Było aż trzydzieści sześć nie odebranych połączeń.Wszystkie od Harr'ego.Nie chciałam z nim teraz rozmawiać.Odłożyłam z powrotem iPhon'a na półkę i zeszłam na dół.Byłam głodna.Zrobiłam sobie kanapki i szybko je wchłonęłam.Tak bardzo mi się nudziło.Postanowiłam iść na mały spacer.Nie miałam nic innego do roboty,a siedzieć mi się nie chciało.Ponownie się ubrałam i wyszłam.
     Chodziłam po zaśnieżonych alejkach.Było już ciemno,dlatego prawie nie mijałam się z ludźmi.Tylko niekiedy minął mnie jakiś starszy facet wracający z męczącej pracy. Zastanawiałam się co w tej chwili robi Harry?Czy o  mnie myśli?Czy tęskni.Ja tak.Chciałabym go mieć teraz przy sobie.Śnieg zaczął mocniej padać.

Wszystko tak pięknie wyglądało.Wszystko bez wyjątku było pokryte białym puchem.Przechadzałam się pomiędzy ławkami bez żadnego celu.Odruchowo podniosłam głowę i parę metrów dalej zobaczyłam znajomą mi sylwetkę.Przyjrzałam się dokładniej i szybko domyśliłam się,że to Nina.Musiałam z nią pogadać jest moją jedyną siostrą.Podeszłam bliżej i uśmiechając się poklepałam ją po ramieniu.Ta odwróciła się i od razu rzuciła mi się na szyję.Przewróciłam oczami i odwzajemniłam uścisk.
-Cześć,co się nic nie odzywałaś?-zagadnęła jako pierwsza.

-Jakoś tak nie było okazji.-tłumaczyłam.Było mi trochę głupio,że zaniedbuję własną rodzinę,ale miałam inne sprawy na głowie.Chociaż ona też mogła się odezwać.Mniejsza z tym ważne,że mam teraz okazję do wyżalenia się.-Może pójdziemy do mnie?-było trochę zimno,a nie chciałam się przeziębić.Ta pokiwała głową na znak,że się zgadza.Po około piętnastu minutach siedziałyśmy w cieplutkim salonie.W telewizorze leciał jakiś program o gwiazdach.Razem z blondynką popijałyśmy gorącą czekoladę.Nie byłam pewna,czy powiedzieć jej całą prawdę.Ale,że zawsze sobie ufałyśmy postanowiłam wyjawić jej mój sekret.
-Nina...Um.Ja muszę ci coś powiedzieć...-zaczęłam niepewnie,a dziewczyna poprawiła się,żeby było jej wygodniej.Głęboko odetchnęłam i kończyłam-Ja...Jestem w ciąży.-dziewczyna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i nawet jej powieka nie dygała.Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem z nadzieją,że mnie pocieszy,czy coś w tym stylu.
-Ty?-nie dowierzała.

-No,tak!-trochę mnie podniosło,ale to tylko dlatego,że bardzo się stresowałam.-Tylko proszę,nikomu ani słowa.Nawet Liam'owi!-pogroziłam jej palcem.
-Dobrze,ale jak ty...Który miesiąc?-złapała mnie za dłoń i uśmiechała się jak głupia do sera.
-Drugi.-też się zaśmiałam.W sumie cieszę się z tej ciąży.W końcu nie będę sama.Mam jeszcze Styles'a,ale teraz już sama nie wiem co będzie z naszym związkiem.Nie chcę,żeby maluszek nie miał ojca,ale jak na razie to jedyne wyjście,żeby nie zniszczyć kariery loczka.
-Jeju,będę ciocią...-wybuchnęłyśmy śmiechem.Gadałyśmy jeszcze przez jakieś trzy godziny.Tego mi brakowało.Siostrzanej troski.Kocham Ninę i wiem,że mogę jej zaufać.Pokazałam jej wszystkie zdjęcia,które zrobiłam sobie z Haz'zą.Podniecałyśmy się jak głupie,a nasze chichoty było chyba słychać na ulicy.Poczułam taką ulgę,że w końcu przyznałam się do tego.Będę mamą i nic tego nie zmieni.Urodzę ślicznego synka,albo córeczkę i będę najszczęśliwszą kobietą na świecie.Naszą uwagę przykuło coś w TV.
-One Direction w Bostonie...Kolejny koncert,zakończony sukcesem.Młodzi i utalentowani artyści,podbijają świat.-mówił prowadzący programu.Oczy Niny i moje kierowane były na duży ekran.Pokazali chłopców.Śpiewali i tańczyli.Byli tacy radośni i pełni życia.Chociarz zauważyłam,że Harry nie był sobą.Wymuszał śmiech.Zawsze to zauważę.Pod tą maską,krył się smutny chłopak.Blondynka mocno mnie przytuliła i pocałowała w czubek głowy.Widziała,że to mnie dobiło.Nie chciałam,żeby Styles cierpiał.Po moim policzku spływały słone łzy,a z ust wydobywał się cichy szloch.

-Chodź mała,czas na małą drzemkę.Musisz odpocząć.-siostra zaprowadziła mnie do pokoju.Położyłam się na łóżku,a ta mnie dokładnie przykryła.Ostatni raz mnie pocałowała i odchodziła w stronę drzwi.
-Zostań.-poprosiłam.Nie chciałam być teraz sama.Przesunęłam się i zabrałam kołdrę.Dziewczyna wsunęła się obok mnie i pogłaskała po policzku.
-Śpij.Ja cały czas tu będę.-pokiwałam głową i zamknęłam całe spuchnięte oczy.Bardzo szybko odleciałam.

      Obudził mnie dźwięk,dzwoniącego telefonu.Jak tylko otworzyłam oczy,dostrzegłam,że nie ma obok mnie Niny.Chwyciłam komórkę i odebrałam.
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem,przecierając powieki.
-Laura?-o nie,to Harry.
-T...Tak.-zająknęłam się.Ponownie zachciało mi się płakać,ale jakoś się powstrzymałam.Nie mogłam pokazać mu,że jest coś nie tak.Nie mógł się dowiedzieć.Za nic w świecie nie mógł teraz znać prawdy.
-Wiesz,jak się o ciebie bałem?! Nie odbierałaś telefonu i nawet nie wysłałaś mi żadnej wiadomości-słuchałam go,ale i tak nie bardzo wiedziałam,co chciał mi przekazać.Byłam zbyt wstrząśnięta,żeby o tym myśleć.
-Przepraszam...Jakoś nie miałam czasu.-paplałam co mi ślina na język przyniosła.
-Tym razem ci wybaczę,ale błagam nie rób tak więcej...-przerwałam mu.Musiałam teraz to skończyć.Inaczej załamała bym się do reszty.
-Harry...Nie wiem jak mam ci to powiedzieć i od czego zacząć...
-Najlepiej od samego początku.-przełknęłam ślinę i głęboko odetchnęłam.
-Myślę,że to nie ma sensu.Może los nie chcę,żebyśmy byli razem.-na moich policzkach czułam gorącą ciecz,a mój głos się załamywał.Nie chciałam tego.Kocham go najbardziej na świecie.Jest dla mnie wszystkim i właśnie dlatego to robię.Wszystko  to,jest dla jego dobra.Tylko po to.
-Co ty mówisz?Kochanie dobrze się czujesz?-moje serce właśnie się rozpadało.Tak bardzo go zraniłam,ale...Ale nie miałam wyjścia.
-Harry to koniec.-wypowiedziałam te ostatnie słowa i szybko się rozłączyłam.Oparta o ścianę powoli zjechałam na ziemię i zanosiłam się płaczem.

Telefon cały czas dzwonił.Z nerwów rzuciłam go w szafę.Ten rozwalił się i przestał wibrować.Zaraz przybiegła Nina.Nie wiedziała co się dzieje,a ja nie miałam sił,żeby jej tłumaczyć.Byłam tak bezsilna i zdruzgotana.Musiałam zapomnieć o miłości mojego życia.To chyba nie wykonalne,ale chociaż spróbuję.Dziewczyna nieświadoma niczego przytuliła mnie i szeptała miłe słówka do ucha.Cały czas płakałam,ale trochę się uspokoiłam.Jej głos dawał takie ukojenie.Nin pomogła mi doczłapać się do łóżka i obie się położyłyśmy.Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam.Podobno bez serca nie da się żyć.Czyli ja już umieram.On jest całym moim sercem,a ja wyrwałam je bez zastanowienia.
-Powiesz mi co się stało?-usłyszałam głos niebieskookiej nad swoją głową.
-Zniszczyłam wszystko...Rozumiesz!Wszystko!-wychlipiałam. Ta pogłaskała mnie po włosach.

 ______________________
Hey...Jest 68...Już niedługo koniec..;c..Dziwne...Ale jednak..:) A tak wgl co sądzicie o tym rozdziale.? Pozdrawiam i oczywiście...Wesołych Świąt..:*


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 67

                     ~Oczami Harr'ego~

    Tak bardzo za nią tęsknię,minęło dosłownie parę godzin od naszego rozstania,ale ja czuję jakby upłynął jakiś rok.Jestem wielkim szczęściarzem,że ją mam.Gdyby nie Laura nie wiem co by się ze mną działo.Tak bardzo ją kocham.Brakuje nam tylko jednego do pełnego szczęścia,a mianowicie dziecka.Tak bardzo chciałbym mieć małą córeczkę.Zabierałbym ją na koncerty i zaprowadzał do przedszkola.Być może moje marzenie się spełni.Zobaczymy za rok.
-Harry,wszystko Ok.-usłyszałem głos za sobą.Podniosłem wzrok,a nade mną stał Lou.

-Myślisz,że jak wrócimy to będzie jak dawniej?-usiadł obok i zmarszczył brwi.Najwyraźniej nie wiedział co mam na myśli.-Będą nas kochać,tak samo jak teraz?-moje oczy się zaszkliły.
-Stary-poklepał mnie po ramieniu-Myślę,że tak.Miłość od tak nie mija.-brunet był bardzo pewny swoich słów.
-Obyś miał rację.-oparłem się o okno i wpatrywałem w chmury,myśląc o ukochanej.

                  ~Oczami Laury~

Tak dobrze mi się spało,ale niestety nie było mi dane ciągle się wylegiwać.Poranne słońce padało przez okna prosto na moją białą jak prześcieradło,twarz.Obróciłam się,ale ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie było Austina.Zerwałam się na równe nogi,ubrałam bluzkę i leginsy,uczesałam w luźnego koka i zeszłam na dół.Z daleka wyczułam piękny zapach grzanek.Schowałam się za ścianą i obserwowałam przyjaciela.Był tak pochłonięty pracą,że nawet nie zauważył kiedy usiadłam na blacie.Dopiero jak krzyknęłam na całą kuchnię-Dzień doby-podskoczył i złapał się za klatkę piersiową.Chciało mi się z niego śmiać,ale zamiast go  wyśmiewać  ułożyłam usta w dzióbek i czekałam cierpliwe,aż w końcu się ze mną przywita.Po jakimś czasie podszedł do mnie,delikatnie cmoknął i zdjął z siedliska.Pod nosem postawił mi posiłek i czekał aż skosztuję.
-Jak się spało?-nic nie odpowiedziałam.Sama nie wiedziałam co powiedzieć,bo w sumie w ogóle nie byłam wypoczęta,ale wiedziałam,że jak mu to powiem będzie truł mi przez cały dzień,abym się zdrzemnęła.-Laura?
-Yhym...
-Może wyskoczymy dziś do muzeum,czy coś?-trochę mnie tym zaskoczył.Prawdę mówiąc trochę dziwnie się poczułam,bo w końcu wczoraj wyjechał mój chłopak,a on proponuje mi jakiś wypad.
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się sztucznie.Ugryzłam kawałek i nawet nie wiem kiedy znalazłam się w łazience.Pochylałam się  nad umywalką i co chwilę wymiotowałam.Nie wiem co się ze mną dzieje.Przecież nie mogłam się niczym  zatruć.A może nie byłam zbyt ostrożna.Oparłam się o toaletkę i przemyłam twarz zimną wodą.Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.Wyglądałam jak żywy trup.Bledsza niż ściana,oczy podkrążone i o samopoczuciu już nie wspomnę.Mój żołądek dosłownie ześwirował.Nie mogłam nic zjeść,bo od razu mój organizm to odrzucał. Aus cały zdyszany i mokry wbiegł do łazienki i mocno mnie przytulił.
-Uwaga!-mało brakowało,a zwymiotowałabym na jego koszulkę.Otarłam usta ręcznikiem i zamknęłam oczy.
-Jedziemy do szpitala!-skitował.
-Wyluzuj to na pewno jakaś przeklęta grypa.-chciałam go odwieść od tego głupiego pomysłu,ale nawet nie chciał słuchać.Pobiegł do mojego pokoju i schował parę rzeczy.Zarzucił mi przez ramię płaszczyk i zaprowadził do samochodu.Miałam wrażenie,że zaraz wypluję płuca.Wszystko podchodziło mi do gardła.Ledwo wytrzymałam w aucie.

 ~*~
Leżałam na łóżku szpitalnym i czekałam na doktora Gildeona Montrose.To bardzo miły facet i bardzo chciałam,żeby w końcu przyszedł i powiedział co mi jest. Czas mi się strasznie dłużył.Zmęczona,tępo wpatrywałam się w sufit.Wysztko było takie smtęne i nudne.Nigdy nie chciałabym przebywać w tym  pomieszczeniu więcej niż trzy dni.Zanudziłabym się tu na śmierć.Zastanawiało mnie co w tej chwili robi Harry.Zapewne ma koncert,albo wywiad,ewentualnie odsypia.Biedactwo nie ma nawet chwili wytchnienia.Tak bym chciała się teraz do niego przytulić i nigdy nie puścić.W pewnym momencie do sali wszedł Gildeon,a za nim Austin i Alex?-O boże co ona tu robi?-pomyślałam.Nie chciałam,żeby ktoś wiedział o moich dolegliwościach,ale zważając na to,że Al jest moją przyjaciółką cieszyłam się z jej przyjścia.Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie słabo i opadła na krzesło.Brunet ledwo stał na nagach,a doktor uśmiechał się najszerzej jak tylko umiał.Nie mogłam wytrzymać.Musiałam dowiedzieć się,dlaczego moi przyjaciele są tak przybici.
-I?-podniosłam się na łokciach,ale szybko tego pożałowałam,bo zakręciło mi się w głowie.Wściekła opadłam na poduszkę.
-Jakby to powiedzieć...-ciągnął Montrose-Będzie pani miała małą pociechę.-nie wierzyłam własnym uszom.Jakim cudem do tego doszło.Przecież razem z Haroldem się zabezpieczaliśmy.Byliśmy bardzo ostrożni.To nie mogła być prawda.Poczułam jak po moim policzku spływają pojedyncze łzy.
-To niemożliwe.Coś wam się pomyliło.Zróbcie jeszcze raz badania!-byłam tak rozkojarzona,że ledwo wykrztusiłam z siebie jakiekolwiek słowa.Brunetka podeszła do mnie i czule przytuliła.Wbiłam się w jej obojczyk i płakałam jak małe dziecko.
-Badania są wykonane prawidłowo.Płód jest w drugim miesiącu ciąży.-poklepał mnie po ramieniu i ruszył w stronę drzwi.
-Ale to jest po prostu nie możliwe-chlipnęłam.
Byłam cała roztrzęsiona.Przecież to jakiś obłęd.Jestem w jakimś pieprzonym śnie i jak tylko pstryknę palcami to  się obudzę.
Wszystko będzie jak dawniej.
Doktor tylko złożył dłonie i uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
-Proszę o nią dbać-zwrócił się do Aus’a.-Niech je dużo witamin i odpoczywa.Co miesiąc ma wizyty.Powinna być na każdej i w razie,gdyby coś się działo,proszę natychmiast się ze mną skontaktować.-Mohone,posłusznie pokiwał głową i spojrzał na mnie.Gildeon wyszedł,a mnie ogarnęła taka wściekłość,że miałam ochotę wszystkich pozabijać.
-Trzeba zadzwonić do Styles’a.-wymamrotała Alex,całując mnie w czubek głowy.
-Nie...Proszę nic mu nie mówcie.-błagałam.Oni tylko spuścili głowy i przez jakiś czas panowała niezręczna cisza.
-Ale przecież i tak się kiedyś dowie.-skitował brunet,podchodząc do mojego łóżka.Nie wiedziałam co powiedzieć.Mieli rację,ale ja nie chciałam,żeby loczek dowiedział się o ciąży.To by go zrujnowało.Prasa huczałaby na prawo i lewo.Nie miałby spokoju,a jego kariera rozpadłaby się na milion kawałeczków.Nie mogłam mu tego zrobić,za bardzo go kocham.
-Nie dowie się...Nigdy-po moim policzku spłynęła gorąca ciecz.
-To się nie uda.
-Błagam was.Nie mówcie nikomu,w swoim czasie sama wyznam mu prawdę,ale jeszcze nie teraz.-cały czas płakałam.Tak bardzo chciałam,żeby to był tylko sen,ale niestety to pierdolona rzeczywistość.
-Dobrze.-zgodzili się.Z jednej strony wiedziałam,że źle robię.
Przecież Harold miał prawo wiedzieć,że zostanie tatą,ale to było tylko dla jego dobra.Chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju.Całe szczęście doktor wypisał mnie jeszcze tego samego dnia,tym samym spełniając moje życzenie.Wciąż nie mogę uwierzyć,że zostanę mamą.To takie dziwne uczucie,a za razem takie miłe i przyjemne.Nie sądziłam,że zaciążę w tak młodym wieku,ale co się stało już się nie odstanie.
~*~
We trójkę weszliśmy do domu i rozebraliśmy się w korytarzu.Alex wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła na górę,a Aus został na dole i coś pichcił.Na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze.Przebrałam się w piżamę i położyłam pod cieplutką kołdrą.Przyjaciółka usiadła obok i trzymała moją dłoń.Jest już w czwartym miesiącu,a wcale po niej tego nie widać.Nawet małego zaokrąglenia,nic.
-No to teraz nie jestem sama.-uśmiechnęła się szeroko,na co jej odpowiedziałam tym samym.Nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć.Przecież nadal nie przyjęłam do wiadomości,że za siedem miesięcy urodzę dziecko.
-Na to wygląda.-poklepałam miejsce obok siebie,a Al położyła się obok mnie.Wpatrywałyśmy się w beżowy sufit i nie odzywałyśmy się przez jakiś czas.-Jak to jest?-wypaliłam nagle.
-To niesamowite...Wiesz,że za jakiś czas nie będzie was dwoje,a troje.Tego nie da się określić słowami.-mówiła to z taką ekscytacją.Zawsze była taka radosna i pełna życia.-Dlaczego nie chcesz powiedzieć Hazz’ie?
-Nie chcę,żeby się tym zadręczał...Teraz ma ważniejsze sprawy na głowie.-spojrzałam na brunetkę i przez chwilę miałam wrażenie,że jest zła.
-Daj spokój,na pewno się ucieszy.-próbowała mnie przekonać,ale daremnie.Nie zmienię zdania.
-Jak będę gotowa to sama mu powiem,ale musi minąć trochę czasu...Błagam nie sypnij mnie.-podniosłam się na łokciach i wpatrywałam w śliczną twarz Al.
-Słowo honoru.-położyła dłoń na piersi i głośno się zaśmiała.
Z powrotem opadłam na poduszkę i wlepiłam wzrok na zdjęcie moje i Harr’ego.Dokładnie rok temu było zrobione.Tak bardzo mi go brakuję.Moje powieki stały się ciężkie i po jakimś czasie odpłynęłam.Miałam bardzo przyjemny sen.

 ‘Siedzę w domu i oglądam telewizję.Słyszę jakieś głosy,ale nie bardzo mnie interesują.W pewnej chwili po schodach schodzi Harry,a jego rękę podtrzymuje mały chłopczyk.Jest prześliczny.Ma takie same czarujące,zielone oczy jak loczek i prze słodziutkie dołeczki w policzkach.Oboje uśmiechają się do mnie i siadają na podłodze.Wołają mnie do siebie.Powoli dosiadam się do nich i razem z ukochanym i maluszkiem bawimy się i śmiejemy.
-Mamo! A tata powiedział,że kupicie mi pieska.Czy to prawda?-nazwał mnie mamą.To znaczy,że to nasz synek.
-Tak kochanie.Kupimy ci najsłodszego pieska jaki chodzi po tej ziemi.-ucałowałam go w czółko.Harry zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach słodki pocałunek.’
Poczułam,że ktoś głaszcze mnie po ramieniu.Mozolnie otworzyłam oczy.Przede mną stał Austin.Był bardzo wesoły i wyluzowany.
Rozciągnęłam się i głośno ziewnęłam.Powoli wstałam i podeszłam do okna.Było już ciemno.To oznacza, że spałam ładnych parę godzin.Pogoda w Londynie zmieniła się nie do poznania.Cały czas padał deszcz i wiał wiatr.
-Chodź,zjesz coś-chłopak pociągnął mnie za ramię i wziął na ręce.
-Jestem w ciąży,ale chodzić jeszcze umiem!-wydarłam się.-Przepraszam,to te hormony.
-Nie szkodzi.-uśmiechnął się,ale wciąż trzymał mnie w ramionach.
Powoli zszedł na dół,gdzie czekała na nas Al z posiłkiem.Brunet posadził mnie na krześle,a sam usadowił się na przeciw mnie.Zrobili mi kanapki z ogórkiem,pomidorem i sałatą.Brałam małe gryzy i dokładnie wszystko przeżuwałam.O dziwo nie chciało mi się wymiotować.Poczułam wibracje w kieszeni moich spodenek.
Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.Głośno przełknęłam kanapkę i zesztywniałam.To był esemes od Hazzy. Drżącym palcem przejechałam po wyświetlaczu i przeczytałam na głos.
’Hej kochanie! Co u ciebie?Ja za godzinę mam koncert.Bardzo za tobą tęsknie.Kocham.Harry.xoxo’
-Odpiszesz mu?- spojrzałam  spode łba na przyjaciółkę.Powoli wystukałam na klawiaturze wiadomość. ’Hej skarbie!U mnie jak zawsze.Wszytko Ok.Ja też za tobą tęsknię i to bardzo.Kocham.
Twoja na zawsze :Laura.xo’.Wysłałam i błyskawicznie wyłączyłam telefon.Ledwo łapałam oddech.Serce kuło mnie jak nigdy,a moi przyjaciele patrzyli na mnie ze współczuciem.W ciszy dokończyłam posiłek i pobiegłam na górę.Usiadłam na parapecie,chwyciłam mojego iPada i włączyłam Story of My Life.To najnowsza piosenka chłopców i za każdym razem gdy ją słyszę,płaczę.Tak było też teraz.Wpatrywałam się w widoki za oknem i płakałam jak opętana.


 _____________________
Hey...I jak rozdział.? Nie jest taki fajny,ale bynajmniej jest.Miałam małe problemy z napisaniem go..:3 heh..

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 66


Nie mogę w to uwierzyć. To już dziś mój Harry wyjeżdża i nie będę go widziała,przez tak długi czas.Nie mam pojęcia jak ja to wszystko wytrzymam.Całe szczęście mam jeszcze Austina i przyjaciółki.Czułam się taka słaba i smutna,ale co ja się dziwię.Chyba każda dziewczyna by miała takie uczucie,gdyby jej ukochany musiał ją opuścić na jakieś dziewięć miesięcy.Powoli poszłam do łazienki i ubrałam coś eleganckiego.W szafce znalazłam naszyjnik z One Direction. Jak byłam młodsza kupiła mi go mama.Dobrze wiedziała,że kocham ten zespół i zrobiła mi niespodziankę.Chciałam go ubrać.Zobaczyłam w lustrze,że za mną stoi loczek.Uśmiechnęłam się do niego.Podszedł bliżej mnie i zabrał mi wisiorek z rąk,po to,aby mi go zawiesić na szyi.Doskonale pasował do mojej sukienki.
-Kochanie,nie długo wrócę.Zobaczysz te parę miesięcy minie jak ręką odjął.-próbował mnie pocieszyć,ale chyba sam nie wierzył w to co właśnie powiedział.

-Nie wydaje mi się.-odwróciłam się i wyszłam z łazienki.
-Laura!-usłyszałam za sobą.
-No co ?!-odkrzyknęłam,ubierając buty.Sama nie wiem dlaczego byłam tak surowa.
-Laura! Proszę Cię ...

-Harry. Wiesz co ?
-Co ?

-Jak ty to sobie wyobrażasz?! Tyle miesięcy osobno.Myślisz,że dasz radę...-nie miałam odwagi,żeby to powiedzieć.Tak strasznie się bałam. Przecież Styles to tylko facet i ma słabości.-Właśnie tak.Byłam cholernie zazdrosna,że pozna tam inną i mnie zostawi,dla jakiejś gwiazdeczki.
-Dam radę?...Z czym ?-głupio zapytał.
-Och,Boże. Jesteś tylko chłopakiem.Możesz nie wytrzymać.-prawie się rozpłakałam.
-Skarbie,na prawdę myślisz,że byłbym zdolny Cię zdradzić?-był zdziwiony,a zarazem smutny.Wiem na pewno zabolało go to,że mu nie ufam.
-Już sama nie wiem.-podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.Był taki czuły i delikatny.
-Kocham cię i nic tego nie zmieni.Wrócę do ciebie i będziemy razem do końca naszych dni.Jesteś dla mnie wyjątkowa i zabiłbym się gdyby coś nas rozłączyło.-na te słowa zrobiło mi się jakoś lepiej.Chyba mnie przekonał.Podniosłam głowę i wbiłam się w jego usta.

  _*_*_* Oczami Harr'ego_*_*_*
Trochę mnie zdziwiły podejrzenia Laury.Nie ufała mi,a związek chyba polega na zaufaniu.Na całe szczęście przemówiłem jej do rozsądku. Ja na prawdę ją bardzo kocham.Nie mógł bym żyć ze świadomością,że nie ma jej przy mnie.Musieliśmy się już zbierać na lotnisko.Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do domu chłopaków,a stamtąd na umówione miejsce.Tak bardzo nie chciałem się z nią żegnać. Staliśmy w odprawie i tuliliśmy się.


-Musimy już iść.-podszedł do nas Louis.Lu rzuciła mu się na szyję i szlochała.
-Będę za tobą tęskniła.-odsunęła się od niego.Podeszła do reszty i uczyniła to samo.Miała takie dobre serce.I za to właśnie ją kocham.Nigdy nie udawała kogoś kim  nie jest.

   _*_*_* Oczami Laury_*_*_*

Nie mogłam przestać płakać.Nie chciałam się z nim,żegnać.Miałam dziwne wrażenie,wiedziałam,że coś się stanie.Że ta trasa będzie dla mnie bardzo bolesna.Po prostu to czułam.Chłopaki po kolei wsiadali do samolotu.Ostatni wchodził Harold.
-Kocham cię.-szepnęłam.
-A ja cię.-odpowiedział,poruszając tylko ustami.Przytuliłam się do Alex i Emmy,cały czas płacząc.Oczywiście dziewczyny też wylewały hektolitry łez.W końcu wystartowali.Serce bolało mnie tak bardzo,że aż przeszło na głowę.Wróciłam do domu i poszłam do ubikacji przetrzeć jeszcze mokre policzki.Podparłam się o toaletkę i wpatrując się w lustro chwyciłam telefon i napisałam do Ausa.
" Wpadniesz do mnie ? Proszę xoxo ".Oczywiście odpisał tak szybko,że nawet nie musiałam czekać.
"Będę za 10 minut. xoxo " Tak jak obiecał,tak też było.Wpuściłam go do środka i usiedliśmy przed telewizorem.Włączyłam na Vive i usiłowałam się uśmiechać.
-Osiołku,nie musisz wymuszać.-no kurde,mogłam się spodziewać,że się skapnie. Mahone zawsze wie kiedy oszukuję.

-Tak mi ciężko.-położyłam mu się na ramieniu.
-Wiem,malutka...-chciał coś jeszcze powiedzieć,ale właśnie w tym momencie z głośników wydobyła się znajoma mi melodia.To była jego piosenka.Jak na zawołanie rozradowałam i podrygiwałam na kanapie.Uwielbiałam ten kawałek,nie mogłam sobie go odpuścić.Przecież nie będę przez te dziewięć miesięcy cały czas płakać.Wstałam na równe nogi i zaczęłam tańczyć.Po jakimś czasie brunet dołączył do mnie.Wykonywał dokładnie takie same ruchy jak w teledysku.   


 Tak słodko wyglądał.Dobrze,że chociaż jego miałam.Jest moim najlepszym przyjacielem.Wiem,że mogę mu o wszystkim powiedzieć.Miałam ogromne szczęście,że go poznałam.
-Może zostaniesz u mnie na noc,a jutro pójdziemy do kina?.-zaproponowałam.

-Czemu nie-uśmiechnął się i opadł na kanapę.
-To świetnie.-poszłam do kuchni,a on za mną.
 -Możesz iść wziąć prysznic.-skitowałam wyjmując jajka z lodówki.
-To ty możesz iść,a ja zrobię kolację.-zaczęłam protestować,ale chłopak wypchnął mnie z kuchni.Nie miałam wyjścia i poszłam do łazienki.Przygotowałam swoją piżamę i weszłam do kabiny. Odkręciłam kurek i wcierając w moje nagie ciało żel pod prysznic,delektowałam się tą chwilą.Nie powiem,zapomniałam o tym,że Harry wyjechał i nie ma go przy mnie.Czułam się nawet  za dobrze.Bynajmniej odprężyłam się i nawet
uśmiechałam.Ale nie z przymusu tylko sama z siebie.Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół,a tam czekała na mnie pyszna kolacja.Austin zrobił naleśniki z owocami i bitą śmietaną.Odsunął mi krzesło i kazał siadać.Podstawił mi talerz przed nosem,a potem nałożył sobie.Usadowił się na przeciwko mnie i z uśmiechem na twarzy zajadał się posiłkiem.Ugryzłam kawałek,były pyszne.Nie podejrzewałabym,że Aus umie tak świetnie robić naleśniki. Nagle zrobiło mi się niedobrze.Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam.Zaraz za mną dobiegł chłopak.
-Laura,co Ci ?-był przestraszony.
-Nie wiem.-znów zwymiotowałam.

-Może zawiozę Cię do szpitala ?
-Nie.-szybko zaprzeczyłam.-To tylko jakieś zatrucie.
-No nie wiem...-był niezdecydowany.
-Matołku,wszystko okay.-zapewniałam,ale on nie wierzył.Właściwie to nie wiedziałam,czy jest dobrze.Przecież czułam się świetnie,a tu nagle takie coś.
-Chodź zaprowadzę Cię do pokoju.- uniósł mnie do góry i zaniósł do pokoju.Delikatnie położył na łóżku i przykrył kołdrą.
-Dobranoc.-powiedział i pocałował mnie w czoło.

-A ty ?
-Pójdę się umyć i rozłożę sobie kanapę.-skitował.
-Nie ma mowy,możesz spać ze mną.Nie gryzę.-oboje wybuchnęliśmy śmiechem.Ten pokiwał tylko głową na znak,że się zgadza i poszedł.Zostałam sama.Dręczyła mnie ta zasrana cisza.Musiałam jakoś przestać myśleć o Styles'ie. Chwyciłam moje Mp3,z szafki nocnej i włączyłam sobie playlistę.Głównie były tam piosenki chłopców i Ausa,ale znalazły się tam też najnowsze hity lata.Czułam jak moje oczy się kleją.Tak jak myślałam nie doczekałam się przyjścia przyjaciela,zasnęłam.
______________
Hej... O to 66-sty. Rozdział... I jak wam się podoba. Jak myślicie co dolega Laurze.?? ;D Pozdro.;**                                                     

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 65

Poczułam,że ktoś mnie gryzie.Trochę się zdziwiłam,bo nie codziennie jest się czyimś gryzakiem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Louisa,który trzyma w zębach moją dłoń,a obok Styles'a. Wyrwałam się chłopakowi i powoli wstałam z Ziemi?! A no przecież musiałam spać na podłodze.Wyszłam z pokoiku i nie mogłam uwierzyć w to co widziałam.Wszyscy tańczyli i pili.I chyba nawet nie spali.Ale siara,tylko my takie cieniasy.Fakt było sporo ludzi,ale dało się wyliczyć kogo nie ma,a kto jest.Brakowało tylko parę osób.Podeszłam do stolika i chwyciłam  za kubek z piciem.Napiłam się i wzrokiem zaczęłam szukać Olivii. Znalazłam ją.Siedziała z Alex i Niną.Powili doczłapałam się do przyjaciółek i spojrzałam na każdą z osobna.Dało się rozpoznać,że nic nie piły.
-Hej dziewczyny.! -powiedziałam siadając na jedno z krzeseł.-Oli ! Zajebista impreza,szkoda tylko,że Tomlinson tak szybko poległ.-zaśmiałam się.

-A dziękuję...No,ale z tego co wiem nie tylko on.-puściła mi oczko.
-Niestety.-przewróciłam oczami.-Alex jak tam u ciebie?-zwróciłam się do brunetki.
-A wszystko okay.-uśmiechnęłam się do mnie i pogłaskała swój brzuch.Była szczęśliwa.Toczyła bym dalej temat,ale do naszej trójki dołączył Payn.Nie wiedziałyśmy co się dzieje.Ukląkł przed Niną i jedną ręką wyjął coś zza kamizelki.
-Dobra to chyba odpowiedni moment.-mruknął sam do siebie.Siedziałyśmy jak wryte i przyglądałyśmy się chłopakowi.-Nino.! Wyjdziesz za mnie.-powiedział i pokazał dziewczynie pierścionek.Nasze miny wyrażały więcej niż tysiąc słów.Moja siostra nie miała pojęcia co ma powiedzieć.Widziałam to w jej oczach.Po prostu się bała.Nic nie mówiła.Szturchnęłam ją delikatnie.Ocknęła się i wstając zaczęła płakać.Rzuciła się Liam'owi na szyję i krzyczała krótkie słowo  -Tak.-. Cieszyłam się,że moja Nina w końcu zaznała szczęścia,którego kiedyś nie miała.Wszyscy zaczęli jej gratulować.
-No siostra.Życzę wytrwałości.-przytuliłam ją.Gdy tylko się ode mnie oderwała podbiegła do swojego ukochanego i namiętnie go pocałowała.


 Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.Kto by pomyślał,że Liaś na ślubie własnego przyjaciela oświadczy się Ninie.Szkoda tylko,że Lou i Harry to przegapili.-O kurwa !-powiedziałam do siebie i biegnąc wparowałam do małej sypialni.Na całe szczęście chłopcy cały czas spali.-O nie...Tak nie będzie.-pomyślałam i wydarłam się najgłośniej jak tylko potrafiłam.
-Wstawajcie.Najlepsze was omija.!-pociągnęłam Merchewę za rękę.-A ty wstawaj.To twój ślub,a ty śpisz.-zwróciłam się do ledwo kontaktującego Tomlinsona.
-O Boże.! Ja spałem.-zmierzyłam go wzrokiem i pokiwałam twierdząco głową.Tyle dobrego,że zdążył wytrzeźwieć.Szybko się podniósł i pobiegł na salę.Czyli zostałam tylko ze Styles'em. Położyłam się obok niego i zerkałam na jego nieład na głowie.W pewnym momencie odwrócił się i wbił się w moje usta.Nie spodziewałam się tego.Położyłam dłoń na jego policzek i pogłębiałam nasz pocałunek.Przypomniało mi się gdzie jestem i gwałtownie oderwałam się od loczka.
-Coś się stało ?-zapytał zdziwiony.

-Nie,ale nie tutaj...-jeszcze raz go pocałowałam-A tak w ogóle,szykuje się kolejne wesele.-uśmiechnęłam się do niego.Ten zrobił minę typu  'Że co'
-Kto?
-Liam i Nina.-wstałam i podałam rękę Haroldowi.

-No nie gadaj.-był zadowolony.-Czyli mówił prawdę.-nie zrozumiałam go.Czyli Payn już to planował,a on o tym wiedział.Nie chciałam się z nim kłócić,więc udałam,że tego nie słyszałam.
-Zbieraj się.Musimy jechać do domu.-popędziłam go.

            _*_*_* W domu*_*_*

Pierwsze co to poszłam się umyć.Musiałam się odprężyć.To był niezwykły ślub w stylu One Direction. No,ale nie ma co się dziwić.Fanki dały mi popalić.Ich piski wciąż odbijają się w moich uszach jak echo.Gdy tylko byłam już w pełni wypoczęta wyszłam z łazienki.Do pokoju wchodziłam bardzo cicho.Udało się Hazza stał do mnie tyłem i co lepsze nie wiedział,że jestem z nim w pomieszczeniu. Stał w samych spodniach.Jego górna część ciała była goła.-Boże jak on mnie pociąga-powiedziałam do siebie w myślach.Jego klatka piersiowa prezentowała się wyśmienicie.


Momentalnie odwrócił się i aż odskoczył z przerażenia.Zaczęłam się śmiać,ale szybko przestałam.Przygryzłam wargę i odsłoniłam kawałek mojego pośladka.
-Przestraszyłaś mnie kochanie.-skitował,powoli zbliżając się do mnie.
-A czyli nic z tego.-chciałam się z nim trochę podroczyć.Zanim się zorientowałam zielonooki uniósł mnie do góry i składał krótkie pocałunki na mojej szyi.Położył mnie na łóżku i błyskawicznie rozebrał.Nie byłam mu dłużna.Po małych wygłupach w końcu wszedł we mnie.Poruszał się bardzo ostrożnie.Aż mnie to znudziło.Kazałam mu przyśpieszyć-Zrobił to o co poprosiłam-po jakimś czasie doszłam,a zaraz za mną Harry.Opadliśmy na poduszki i usnęliśmy.

______
Hej Słodziaki...I jest 65...Niedługo koniec tego bloga,ale to jeszcze nie teraz...A co do rozdziału /Jak wam się podoba.?? Komentujcie.