piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 68


Dziś miałam iść z Austinem do kina.Trochę się rozluźnić i zapomnieć o wszystkich problemach.Powoli uświadamiam sobie,że za jakieś siedem miesięcy będę mamą.Jeszcze jestem wstrząśnięta,ale powolutku oswajam się z tym.Właściwie powinnam się cieszyć,że będę miała w domu małą pociechę.Boje się tylko reakcji Harr'ego.Jak na razie nic mu nie powiem.Dopiero po jakimś czasie się dowie.Wiem,że to nie fair w stosunku do niego,ale nie mam wyjścia.Nie zniszczę mu życia.Chyba najlepiej będzie,jak w ogóle się rozstaniemy.To mnie zniszczy,ale najważniejsze,żeby on miał dobrze.Czułam się taka bezsilna i beznadziejna.Jak ja mogłam do tego dopuścić.
        Wstałam powoli z łóżka i poszłam do łazienki.Ubrałam swoje ulubione miętowe rurki i cieplutki sweterek z wielkim sercem na piersiach.Dostałam go kiedyś od loczka.Na wspomnienie tego,po moim policzku spłynęła jedna łza.Szybko ją wytarłam i zrobiłam lekki makijaż,a na koniec uczesałam się w wysokiego kucyka.Pogładziłam mój brzuch i uśmiechając się do swojego odbicia,opuściłam pomieszczenie.Zeszłam na dół i ubrałam swój płaszcz.Dziś jest trochę chłodno.Tylko  czekać,aż spadnie pierwszy śnieg.Wyszłam z domu,a koło samochodu już na mnie czekał uradowany brunet.Podeszłam bliżej i go przytuliłam.
-To jak księżniczko?Jedziemy?-spuściłam  głowę i pokiwałam twierdząco głową.

-Co jest?
-On tak do mnie mówił.-chłopak przytulił mnie i pomógł wsiąść do auta.

    ~Oczami Harr'ego~
Tak bardzo tęsknię za Laurą.Jeszcze na dodatek wiem,że coś jest nie tak.Po prostu to czuje.Jest jakaś inna.Smutna i zamknięta w sobie.Nie wiem co się stało,ale na pewno się dowiem.Wybrałem jej numer i czekałem,aż odbierze,ale nic z tego.Próbowałem jeszcze parę razy,ale zero reakcji.Już nie wytrzymam tej niewiedzy.Co ona przede mną ukrywa? Miałem już najczarniejsze myśli,ale szybko wybijałem je sobie z głowy.Teraz wiem na pewno,że czegoś nie wiem.Mieliśmy sobie ufać i mówić wszystko,ale z tego co widać to tak nie jest.

-Harry,zaraz wychodzisz?-poinformowała mnie jakaś kobieta.Nawet nie wiem kto to był.Nie zwracałem na to większej uwagi.Cały czas myślałem tylko i wyłącznie o Laurze.Kiwnąłem tylko głową i czekałem aż moja stylista zawiąże w końcu tą głupią muszkę.

         ~Oczami Laury~
Siedzieliśmy w kinie i oglądaliśmy jakiś film.Chyba akcji.Ogólnie było masę krwi i wrzasków.Trochę mnie to obrzydziło,ale dałam radę i nie zwymiotowałam.Na całe szczęście seans szybko się skończył i razem z Austinem wyszłam z budynku.Byliśmy już przy samochodzie,gdy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.Wnioskuję,że fanka One Direction. Miała czapkę z napisem 'I love 1D' i kolczyki z na których pisało 'Louis'.Stanęłam na przeciwko niej i czekałam,aż zacznie rozmowę.Jedna ta tylko patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i chyba nie miała zamiaru się odzywać.
-Przepraszam,coś się stało?-zapytałam bardzo pogodnie i miło.Ta spojrzała na mój brzuch,a potem prosto w moje oczy.Mój płaszcz był bardzo obcisły.Nie wiem co jej chodziło po głowie.
-Umm...Czyli to tylko plotki?-zrobiłam zdziwioną minę,czekając na jakieś wyjaśnienia.-Nie jesteś w ciąży!-wytrzeszczyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.Skąd ona się dowiedziała.Przecież nikt nie wiedział oprócz Alex i Aus'a.Zerknęłam na chłopaka,ale ten był tak samo zszokowany jak ja.Szybko przyznałam jej rację.Nie chciałam,żeby ktoś się o tym dowiedział.
-Skąd takie przypuszczenia?-wydobyłam z siebie.Cała się trzęsłam.
-Czytałam w jakimś czasopiśmie,ale tym brukowcom nie można wierzyć-zrobiła wściekłą minę,a później uśmiechnęła się do nas i pożegnała.Czyli już o tym piszą.W takim tępię już jutro będzie wiedział, o tym cały świat.Najgorsze jest to,że Styles czyta takie gazetki i na pewno dowie się prawdy.Ale jakim cudem oni wiedzieli?-to pytanie cały czas wirowało w mojej głowie.Ledwo stałam na własnych nogach dobrze,że brunet trzymał mnie,bo w innym razie już dawno leżałabym na ziemi i nie mogłabym się podnieść.Zero prywatności,oni zniszczą każdego człowieka.Już mam tego dość.Nigdzie nie mogę wyjść bez obstawy fotoreporterów.Czy oni nie mają swojego życia,muszą zatruwać właśnie moje. Co ja zrobiłam,że los mnie tak skarał.
     Powoli wsiadłam do samochodu i oglądałam widoki za oknem.Austin nic nie mówił,a mi to pasowało.Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy już w moim domu.Przyjaciel pomógł mi dojść do domu i poszedł ze mną na górę.Zostawił mnie w pokoju i wyszedł.Usiadłam na parapecie i patrzałam przed siebie.Na dworze zaczął padać śnieg.Nareszcie coś nowego.Chwyciłam mój telefon.Było aż trzydzieści sześć nie odebranych połączeń.Wszystkie od Harr'ego.Nie chciałam z nim teraz rozmawiać.Odłożyłam z powrotem iPhon'a na półkę i zeszłam na dół.Byłam głodna.Zrobiłam sobie kanapki i szybko je wchłonęłam.Tak bardzo mi się nudziło.Postanowiłam iść na mały spacer.Nie miałam nic innego do roboty,a siedzieć mi się nie chciało.Ponownie się ubrałam i wyszłam.
     Chodziłam po zaśnieżonych alejkach.Było już ciemno,dlatego prawie nie mijałam się z ludźmi.Tylko niekiedy minął mnie jakiś starszy facet wracający z męczącej pracy. Zastanawiałam się co w tej chwili robi Harry?Czy o  mnie myśli?Czy tęskni.Ja tak.Chciałabym go mieć teraz przy sobie.Śnieg zaczął mocniej padać.

Wszystko tak pięknie wyglądało.Wszystko bez wyjątku było pokryte białym puchem.Przechadzałam się pomiędzy ławkami bez żadnego celu.Odruchowo podniosłam głowę i parę metrów dalej zobaczyłam znajomą mi sylwetkę.Przyjrzałam się dokładniej i szybko domyśliłam się,że to Nina.Musiałam z nią pogadać jest moją jedyną siostrą.Podeszłam bliżej i uśmiechając się poklepałam ją po ramieniu.Ta odwróciła się i od razu rzuciła mi się na szyję.Przewróciłam oczami i odwzajemniłam uścisk.
-Cześć,co się nic nie odzywałaś?-zagadnęła jako pierwsza.

-Jakoś tak nie było okazji.-tłumaczyłam.Było mi trochę głupio,że zaniedbuję własną rodzinę,ale miałam inne sprawy na głowie.Chociaż ona też mogła się odezwać.Mniejsza z tym ważne,że mam teraz okazję do wyżalenia się.-Może pójdziemy do mnie?-było trochę zimno,a nie chciałam się przeziębić.Ta pokiwała głową na znak,że się zgadza.Po około piętnastu minutach siedziałyśmy w cieplutkim salonie.W telewizorze leciał jakiś program o gwiazdach.Razem z blondynką popijałyśmy gorącą czekoladę.Nie byłam pewna,czy powiedzieć jej całą prawdę.Ale,że zawsze sobie ufałyśmy postanowiłam wyjawić jej mój sekret.
-Nina...Um.Ja muszę ci coś powiedzieć...-zaczęłam niepewnie,a dziewczyna poprawiła się,żeby było jej wygodniej.Głęboko odetchnęłam i kończyłam-Ja...Jestem w ciąży.-dziewczyna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i nawet jej powieka nie dygała.Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem z nadzieją,że mnie pocieszy,czy coś w tym stylu.
-Ty?-nie dowierzała.

-No,tak!-trochę mnie podniosło,ale to tylko dlatego,że bardzo się stresowałam.-Tylko proszę,nikomu ani słowa.Nawet Liam'owi!-pogroziłam jej palcem.
-Dobrze,ale jak ty...Który miesiąc?-złapała mnie za dłoń i uśmiechała się jak głupia do sera.
-Drugi.-też się zaśmiałam.W sumie cieszę się z tej ciąży.W końcu nie będę sama.Mam jeszcze Styles'a,ale teraz już sama nie wiem co będzie z naszym związkiem.Nie chcę,żeby maluszek nie miał ojca,ale jak na razie to jedyne wyjście,żeby nie zniszczyć kariery loczka.
-Jeju,będę ciocią...-wybuchnęłyśmy śmiechem.Gadałyśmy jeszcze przez jakieś trzy godziny.Tego mi brakowało.Siostrzanej troski.Kocham Ninę i wiem,że mogę jej zaufać.Pokazałam jej wszystkie zdjęcia,które zrobiłam sobie z Haz'zą.Podniecałyśmy się jak głupie,a nasze chichoty było chyba słychać na ulicy.Poczułam taką ulgę,że w końcu przyznałam się do tego.Będę mamą i nic tego nie zmieni.Urodzę ślicznego synka,albo córeczkę i będę najszczęśliwszą kobietą na świecie.Naszą uwagę przykuło coś w TV.
-One Direction w Bostonie...Kolejny koncert,zakończony sukcesem.Młodzi i utalentowani artyści,podbijają świat.-mówił prowadzący programu.Oczy Niny i moje kierowane były na duży ekran.Pokazali chłopców.Śpiewali i tańczyli.Byli tacy radośni i pełni życia.Chociarz zauważyłam,że Harry nie był sobą.Wymuszał śmiech.Zawsze to zauważę.Pod tą maską,krył się smutny chłopak.Blondynka mocno mnie przytuliła i pocałowała w czubek głowy.Widziała,że to mnie dobiło.Nie chciałam,żeby Styles cierpiał.Po moim policzku spływały słone łzy,a z ust wydobywał się cichy szloch.

-Chodź mała,czas na małą drzemkę.Musisz odpocząć.-siostra zaprowadziła mnie do pokoju.Położyłam się na łóżku,a ta mnie dokładnie przykryła.Ostatni raz mnie pocałowała i odchodziła w stronę drzwi.
-Zostań.-poprosiłam.Nie chciałam być teraz sama.Przesunęłam się i zabrałam kołdrę.Dziewczyna wsunęła się obok mnie i pogłaskała po policzku.
-Śpij.Ja cały czas tu będę.-pokiwałam głową i zamknęłam całe spuchnięte oczy.Bardzo szybko odleciałam.

      Obudził mnie dźwięk,dzwoniącego telefonu.Jak tylko otworzyłam oczy,dostrzegłam,że nie ma obok mnie Niny.Chwyciłam komórkę i odebrałam.
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem,przecierając powieki.
-Laura?-o nie,to Harry.
-T...Tak.-zająknęłam się.Ponownie zachciało mi się płakać,ale jakoś się powstrzymałam.Nie mogłam pokazać mu,że jest coś nie tak.Nie mógł się dowiedzieć.Za nic w świecie nie mógł teraz znać prawdy.
-Wiesz,jak się o ciebie bałem?! Nie odbierałaś telefonu i nawet nie wysłałaś mi żadnej wiadomości-słuchałam go,ale i tak nie bardzo wiedziałam,co chciał mi przekazać.Byłam zbyt wstrząśnięta,żeby o tym myśleć.
-Przepraszam...Jakoś nie miałam czasu.-paplałam co mi ślina na język przyniosła.
-Tym razem ci wybaczę,ale błagam nie rób tak więcej...-przerwałam mu.Musiałam teraz to skończyć.Inaczej załamała bym się do reszty.
-Harry...Nie wiem jak mam ci to powiedzieć i od czego zacząć...
-Najlepiej od samego początku.-przełknęłam ślinę i głęboko odetchnęłam.
-Myślę,że to nie ma sensu.Może los nie chcę,żebyśmy byli razem.-na moich policzkach czułam gorącą ciecz,a mój głos się załamywał.Nie chciałam tego.Kocham go najbardziej na świecie.Jest dla mnie wszystkim i właśnie dlatego to robię.Wszystko  to,jest dla jego dobra.Tylko po to.
-Co ty mówisz?Kochanie dobrze się czujesz?-moje serce właśnie się rozpadało.Tak bardzo go zraniłam,ale...Ale nie miałam wyjścia.
-Harry to koniec.-wypowiedziałam te ostatnie słowa i szybko się rozłączyłam.Oparta o ścianę powoli zjechałam na ziemię i zanosiłam się płaczem.

Telefon cały czas dzwonił.Z nerwów rzuciłam go w szafę.Ten rozwalił się i przestał wibrować.Zaraz przybiegła Nina.Nie wiedziała co się dzieje,a ja nie miałam sił,żeby jej tłumaczyć.Byłam tak bezsilna i zdruzgotana.Musiałam zapomnieć o miłości mojego życia.To chyba nie wykonalne,ale chociaż spróbuję.Dziewczyna nieświadoma niczego przytuliła mnie i szeptała miłe słówka do ucha.Cały czas płakałam,ale trochę się uspokoiłam.Jej głos dawał takie ukojenie.Nin pomogła mi doczłapać się do łóżka i obie się położyłyśmy.Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam.Podobno bez serca nie da się żyć.Czyli ja już umieram.On jest całym moim sercem,a ja wyrwałam je bez zastanowienia.
-Powiesz mi co się stało?-usłyszałam głos niebieskookiej nad swoją głową.
-Zniszczyłam wszystko...Rozumiesz!Wszystko!-wychlipiałam. Ta pogłaskała mnie po włosach.

 ______________________
Hey...Jest 68...Już niedługo koniec..;c..Dziwne...Ale jednak..:) A tak wgl co sądzicie o tym rozdziale.? Pozdrawiam i oczywiście...Wesołych Świąt..:*


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 67

                     ~Oczami Harr'ego~

    Tak bardzo za nią tęsknię,minęło dosłownie parę godzin od naszego rozstania,ale ja czuję jakby upłynął jakiś rok.Jestem wielkim szczęściarzem,że ją mam.Gdyby nie Laura nie wiem co by się ze mną działo.Tak bardzo ją kocham.Brakuje nam tylko jednego do pełnego szczęścia,a mianowicie dziecka.Tak bardzo chciałbym mieć małą córeczkę.Zabierałbym ją na koncerty i zaprowadzał do przedszkola.Być może moje marzenie się spełni.Zobaczymy za rok.
-Harry,wszystko Ok.-usłyszałem głos za sobą.Podniosłem wzrok,a nade mną stał Lou.

-Myślisz,że jak wrócimy to będzie jak dawniej?-usiadł obok i zmarszczył brwi.Najwyraźniej nie wiedział co mam na myśli.-Będą nas kochać,tak samo jak teraz?-moje oczy się zaszkliły.
-Stary-poklepał mnie po ramieniu-Myślę,że tak.Miłość od tak nie mija.-brunet był bardzo pewny swoich słów.
-Obyś miał rację.-oparłem się o okno i wpatrywałem w chmury,myśląc o ukochanej.

                  ~Oczami Laury~

Tak dobrze mi się spało,ale niestety nie było mi dane ciągle się wylegiwać.Poranne słońce padało przez okna prosto na moją białą jak prześcieradło,twarz.Obróciłam się,ale ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie było Austina.Zerwałam się na równe nogi,ubrałam bluzkę i leginsy,uczesałam w luźnego koka i zeszłam na dół.Z daleka wyczułam piękny zapach grzanek.Schowałam się za ścianą i obserwowałam przyjaciela.Był tak pochłonięty pracą,że nawet nie zauważył kiedy usiadłam na blacie.Dopiero jak krzyknęłam na całą kuchnię-Dzień doby-podskoczył i złapał się za klatkę piersiową.Chciało mi się z niego śmiać,ale zamiast go  wyśmiewać  ułożyłam usta w dzióbek i czekałam cierpliwe,aż w końcu się ze mną przywita.Po jakimś czasie podszedł do mnie,delikatnie cmoknął i zdjął z siedliska.Pod nosem postawił mi posiłek i czekał aż skosztuję.
-Jak się spało?-nic nie odpowiedziałam.Sama nie wiedziałam co powiedzieć,bo w sumie w ogóle nie byłam wypoczęta,ale wiedziałam,że jak mu to powiem będzie truł mi przez cały dzień,abym się zdrzemnęła.-Laura?
-Yhym...
-Może wyskoczymy dziś do muzeum,czy coś?-trochę mnie tym zaskoczył.Prawdę mówiąc trochę dziwnie się poczułam,bo w końcu wczoraj wyjechał mój chłopak,a on proponuje mi jakiś wypad.
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się sztucznie.Ugryzłam kawałek i nawet nie wiem kiedy znalazłam się w łazience.Pochylałam się  nad umywalką i co chwilę wymiotowałam.Nie wiem co się ze mną dzieje.Przecież nie mogłam się niczym  zatruć.A może nie byłam zbyt ostrożna.Oparłam się o toaletkę i przemyłam twarz zimną wodą.Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.Wyglądałam jak żywy trup.Bledsza niż ściana,oczy podkrążone i o samopoczuciu już nie wspomnę.Mój żołądek dosłownie ześwirował.Nie mogłam nic zjeść,bo od razu mój organizm to odrzucał. Aus cały zdyszany i mokry wbiegł do łazienki i mocno mnie przytulił.
-Uwaga!-mało brakowało,a zwymiotowałabym na jego koszulkę.Otarłam usta ręcznikiem i zamknęłam oczy.
-Jedziemy do szpitala!-skitował.
-Wyluzuj to na pewno jakaś przeklęta grypa.-chciałam go odwieść od tego głupiego pomysłu,ale nawet nie chciał słuchać.Pobiegł do mojego pokoju i schował parę rzeczy.Zarzucił mi przez ramię płaszczyk i zaprowadził do samochodu.Miałam wrażenie,że zaraz wypluję płuca.Wszystko podchodziło mi do gardła.Ledwo wytrzymałam w aucie.

 ~*~
Leżałam na łóżku szpitalnym i czekałam na doktora Gildeona Montrose.To bardzo miły facet i bardzo chciałam,żeby w końcu przyszedł i powiedział co mi jest. Czas mi się strasznie dłużył.Zmęczona,tępo wpatrywałam się w sufit.Wysztko było takie smtęne i nudne.Nigdy nie chciałabym przebywać w tym  pomieszczeniu więcej niż trzy dni.Zanudziłabym się tu na śmierć.Zastanawiało mnie co w tej chwili robi Harry.Zapewne ma koncert,albo wywiad,ewentualnie odsypia.Biedactwo nie ma nawet chwili wytchnienia.Tak bym chciała się teraz do niego przytulić i nigdy nie puścić.W pewnym momencie do sali wszedł Gildeon,a za nim Austin i Alex?-O boże co ona tu robi?-pomyślałam.Nie chciałam,żeby ktoś wiedział o moich dolegliwościach,ale zważając na to,że Al jest moją przyjaciółką cieszyłam się z jej przyjścia.Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie słabo i opadła na krzesło.Brunet ledwo stał na nagach,a doktor uśmiechał się najszerzej jak tylko umiał.Nie mogłam wytrzymać.Musiałam dowiedzieć się,dlaczego moi przyjaciele są tak przybici.
-I?-podniosłam się na łokciach,ale szybko tego pożałowałam,bo zakręciło mi się w głowie.Wściekła opadłam na poduszkę.
-Jakby to powiedzieć...-ciągnął Montrose-Będzie pani miała małą pociechę.-nie wierzyłam własnym uszom.Jakim cudem do tego doszło.Przecież razem z Haroldem się zabezpieczaliśmy.Byliśmy bardzo ostrożni.To nie mogła być prawda.Poczułam jak po moim policzku spływają pojedyncze łzy.
-To niemożliwe.Coś wam się pomyliło.Zróbcie jeszcze raz badania!-byłam tak rozkojarzona,że ledwo wykrztusiłam z siebie jakiekolwiek słowa.Brunetka podeszła do mnie i czule przytuliła.Wbiłam się w jej obojczyk i płakałam jak małe dziecko.
-Badania są wykonane prawidłowo.Płód jest w drugim miesiącu ciąży.-poklepał mnie po ramieniu i ruszył w stronę drzwi.
-Ale to jest po prostu nie możliwe-chlipnęłam.
Byłam cała roztrzęsiona.Przecież to jakiś obłęd.Jestem w jakimś pieprzonym śnie i jak tylko pstryknę palcami to  się obudzę.
Wszystko będzie jak dawniej.
Doktor tylko złożył dłonie i uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
-Proszę o nią dbać-zwrócił się do Aus’a.-Niech je dużo witamin i odpoczywa.Co miesiąc ma wizyty.Powinna być na każdej i w razie,gdyby coś się działo,proszę natychmiast się ze mną skontaktować.-Mohone,posłusznie pokiwał głową i spojrzał na mnie.Gildeon wyszedł,a mnie ogarnęła taka wściekłość,że miałam ochotę wszystkich pozabijać.
-Trzeba zadzwonić do Styles’a.-wymamrotała Alex,całując mnie w czubek głowy.
-Nie...Proszę nic mu nie mówcie.-błagałam.Oni tylko spuścili głowy i przez jakiś czas panowała niezręczna cisza.
-Ale przecież i tak się kiedyś dowie.-skitował brunet,podchodząc do mojego łóżka.Nie wiedziałam co powiedzieć.Mieli rację,ale ja nie chciałam,żeby loczek dowiedział się o ciąży.To by go zrujnowało.Prasa huczałaby na prawo i lewo.Nie miałby spokoju,a jego kariera rozpadłaby się na milion kawałeczków.Nie mogłam mu tego zrobić,za bardzo go kocham.
-Nie dowie się...Nigdy-po moim policzku spłynęła gorąca ciecz.
-To się nie uda.
-Błagam was.Nie mówcie nikomu,w swoim czasie sama wyznam mu prawdę,ale jeszcze nie teraz.-cały czas płakałam.Tak bardzo chciałam,żeby to był tylko sen,ale niestety to pierdolona rzeczywistość.
-Dobrze.-zgodzili się.Z jednej strony wiedziałam,że źle robię.
Przecież Harold miał prawo wiedzieć,że zostanie tatą,ale to było tylko dla jego dobra.Chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju.Całe szczęście doktor wypisał mnie jeszcze tego samego dnia,tym samym spełniając moje życzenie.Wciąż nie mogę uwierzyć,że zostanę mamą.To takie dziwne uczucie,a za razem takie miłe i przyjemne.Nie sądziłam,że zaciążę w tak młodym wieku,ale co się stało już się nie odstanie.
~*~
We trójkę weszliśmy do domu i rozebraliśmy się w korytarzu.Alex wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła na górę,a Aus został na dole i coś pichcił.Na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze.Przebrałam się w piżamę i położyłam pod cieplutką kołdrą.Przyjaciółka usiadła obok i trzymała moją dłoń.Jest już w czwartym miesiącu,a wcale po niej tego nie widać.Nawet małego zaokrąglenia,nic.
-No to teraz nie jestem sama.-uśmiechnęła się szeroko,na co jej odpowiedziałam tym samym.Nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć.Przecież nadal nie przyjęłam do wiadomości,że za siedem miesięcy urodzę dziecko.
-Na to wygląda.-poklepałam miejsce obok siebie,a Al położyła się obok mnie.Wpatrywałyśmy się w beżowy sufit i nie odzywałyśmy się przez jakiś czas.-Jak to jest?-wypaliłam nagle.
-To niesamowite...Wiesz,że za jakiś czas nie będzie was dwoje,a troje.Tego nie da się określić słowami.-mówiła to z taką ekscytacją.Zawsze była taka radosna i pełna życia.-Dlaczego nie chcesz powiedzieć Hazz’ie?
-Nie chcę,żeby się tym zadręczał...Teraz ma ważniejsze sprawy na głowie.-spojrzałam na brunetkę i przez chwilę miałam wrażenie,że jest zła.
-Daj spokój,na pewno się ucieszy.-próbowała mnie przekonać,ale daremnie.Nie zmienię zdania.
-Jak będę gotowa to sama mu powiem,ale musi minąć trochę czasu...Błagam nie sypnij mnie.-podniosłam się na łokciach i wpatrywałam w śliczną twarz Al.
-Słowo honoru.-położyła dłoń na piersi i głośno się zaśmiała.
Z powrotem opadłam na poduszkę i wlepiłam wzrok na zdjęcie moje i Harr’ego.Dokładnie rok temu było zrobione.Tak bardzo mi go brakuję.Moje powieki stały się ciężkie i po jakimś czasie odpłynęłam.Miałam bardzo przyjemny sen.

 ‘Siedzę w domu i oglądam telewizję.Słyszę jakieś głosy,ale nie bardzo mnie interesują.W pewnej chwili po schodach schodzi Harry,a jego rękę podtrzymuje mały chłopczyk.Jest prześliczny.Ma takie same czarujące,zielone oczy jak loczek i prze słodziutkie dołeczki w policzkach.Oboje uśmiechają się do mnie i siadają na podłodze.Wołają mnie do siebie.Powoli dosiadam się do nich i razem z ukochanym i maluszkiem bawimy się i śmiejemy.
-Mamo! A tata powiedział,że kupicie mi pieska.Czy to prawda?-nazwał mnie mamą.To znaczy,że to nasz synek.
-Tak kochanie.Kupimy ci najsłodszego pieska jaki chodzi po tej ziemi.-ucałowałam go w czółko.Harry zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach słodki pocałunek.’
Poczułam,że ktoś głaszcze mnie po ramieniu.Mozolnie otworzyłam oczy.Przede mną stał Austin.Był bardzo wesoły i wyluzowany.
Rozciągnęłam się i głośno ziewnęłam.Powoli wstałam i podeszłam do okna.Było już ciemno.To oznacza, że spałam ładnych parę godzin.Pogoda w Londynie zmieniła się nie do poznania.Cały czas padał deszcz i wiał wiatr.
-Chodź,zjesz coś-chłopak pociągnął mnie za ramię i wziął na ręce.
-Jestem w ciąży,ale chodzić jeszcze umiem!-wydarłam się.-Przepraszam,to te hormony.
-Nie szkodzi.-uśmiechnął się,ale wciąż trzymał mnie w ramionach.
Powoli zszedł na dół,gdzie czekała na nas Al z posiłkiem.Brunet posadził mnie na krześle,a sam usadowił się na przeciw mnie.Zrobili mi kanapki z ogórkiem,pomidorem i sałatą.Brałam małe gryzy i dokładnie wszystko przeżuwałam.O dziwo nie chciało mi się wymiotować.Poczułam wibracje w kieszeni moich spodenek.
Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.Głośno przełknęłam kanapkę i zesztywniałam.To był esemes od Hazzy. Drżącym palcem przejechałam po wyświetlaczu i przeczytałam na głos.
’Hej kochanie! Co u ciebie?Ja za godzinę mam koncert.Bardzo za tobą tęsknie.Kocham.Harry.xoxo’
-Odpiszesz mu?- spojrzałam  spode łba na przyjaciółkę.Powoli wystukałam na klawiaturze wiadomość. ’Hej skarbie!U mnie jak zawsze.Wszytko Ok.Ja też za tobą tęsknię i to bardzo.Kocham.
Twoja na zawsze :Laura.xo’.Wysłałam i błyskawicznie wyłączyłam telefon.Ledwo łapałam oddech.Serce kuło mnie jak nigdy,a moi przyjaciele patrzyli na mnie ze współczuciem.W ciszy dokończyłam posiłek i pobiegłam na górę.Usiadłam na parapecie,chwyciłam mojego iPada i włączyłam Story of My Life.To najnowsza piosenka chłopców i za każdym razem gdy ją słyszę,płaczę.Tak było też teraz.Wpatrywałam się w widoki za oknem i płakałam jak opętana.


 _____________________
Hey...I jak rozdział.? Nie jest taki fajny,ale bynajmniej jest.Miałam małe problemy z napisaniem go..:3 heh..

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 66


Nie mogę w to uwierzyć. To już dziś mój Harry wyjeżdża i nie będę go widziała,przez tak długi czas.Nie mam pojęcia jak ja to wszystko wytrzymam.Całe szczęście mam jeszcze Austina i przyjaciółki.Czułam się taka słaba i smutna,ale co ja się dziwię.Chyba każda dziewczyna by miała takie uczucie,gdyby jej ukochany musiał ją opuścić na jakieś dziewięć miesięcy.Powoli poszłam do łazienki i ubrałam coś eleganckiego.W szafce znalazłam naszyjnik z One Direction. Jak byłam młodsza kupiła mi go mama.Dobrze wiedziała,że kocham ten zespół i zrobiła mi niespodziankę.Chciałam go ubrać.Zobaczyłam w lustrze,że za mną stoi loczek.Uśmiechnęłam się do niego.Podszedł bliżej mnie i zabrał mi wisiorek z rąk,po to,aby mi go zawiesić na szyi.Doskonale pasował do mojej sukienki.
-Kochanie,nie długo wrócę.Zobaczysz te parę miesięcy minie jak ręką odjął.-próbował mnie pocieszyć,ale chyba sam nie wierzył w to co właśnie powiedział.

-Nie wydaje mi się.-odwróciłam się i wyszłam z łazienki.
-Laura!-usłyszałam za sobą.
-No co ?!-odkrzyknęłam,ubierając buty.Sama nie wiem dlaczego byłam tak surowa.
-Laura! Proszę Cię ...

-Harry. Wiesz co ?
-Co ?

-Jak ty to sobie wyobrażasz?! Tyle miesięcy osobno.Myślisz,że dasz radę...-nie miałam odwagi,żeby to powiedzieć.Tak strasznie się bałam. Przecież Styles to tylko facet i ma słabości.-Właśnie tak.Byłam cholernie zazdrosna,że pozna tam inną i mnie zostawi,dla jakiejś gwiazdeczki.
-Dam radę?...Z czym ?-głupio zapytał.
-Och,Boże. Jesteś tylko chłopakiem.Możesz nie wytrzymać.-prawie się rozpłakałam.
-Skarbie,na prawdę myślisz,że byłbym zdolny Cię zdradzić?-był zdziwiony,a zarazem smutny.Wiem na pewno zabolało go to,że mu nie ufam.
-Już sama nie wiem.-podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.Był taki czuły i delikatny.
-Kocham cię i nic tego nie zmieni.Wrócę do ciebie i będziemy razem do końca naszych dni.Jesteś dla mnie wyjątkowa i zabiłbym się gdyby coś nas rozłączyło.-na te słowa zrobiło mi się jakoś lepiej.Chyba mnie przekonał.Podniosłam głowę i wbiłam się w jego usta.

  _*_*_* Oczami Harr'ego_*_*_*
Trochę mnie zdziwiły podejrzenia Laury.Nie ufała mi,a związek chyba polega na zaufaniu.Na całe szczęście przemówiłem jej do rozsądku. Ja na prawdę ją bardzo kocham.Nie mógł bym żyć ze świadomością,że nie ma jej przy mnie.Musieliśmy się już zbierać na lotnisko.Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do domu chłopaków,a stamtąd na umówione miejsce.Tak bardzo nie chciałem się z nią żegnać. Staliśmy w odprawie i tuliliśmy się.


-Musimy już iść.-podszedł do nas Louis.Lu rzuciła mu się na szyję i szlochała.
-Będę za tobą tęskniła.-odsunęła się od niego.Podeszła do reszty i uczyniła to samo.Miała takie dobre serce.I za to właśnie ją kocham.Nigdy nie udawała kogoś kim  nie jest.

   _*_*_* Oczami Laury_*_*_*

Nie mogłam przestać płakać.Nie chciałam się z nim,żegnać.Miałam dziwne wrażenie,wiedziałam,że coś się stanie.Że ta trasa będzie dla mnie bardzo bolesna.Po prostu to czułam.Chłopaki po kolei wsiadali do samolotu.Ostatni wchodził Harold.
-Kocham cię.-szepnęłam.
-A ja cię.-odpowiedział,poruszając tylko ustami.Przytuliłam się do Alex i Emmy,cały czas płacząc.Oczywiście dziewczyny też wylewały hektolitry łez.W końcu wystartowali.Serce bolało mnie tak bardzo,że aż przeszło na głowę.Wróciłam do domu i poszłam do ubikacji przetrzeć jeszcze mokre policzki.Podparłam się o toaletkę i wpatrując się w lustro chwyciłam telefon i napisałam do Ausa.
" Wpadniesz do mnie ? Proszę xoxo ".Oczywiście odpisał tak szybko,że nawet nie musiałam czekać.
"Będę za 10 minut. xoxo " Tak jak obiecał,tak też było.Wpuściłam go do środka i usiedliśmy przed telewizorem.Włączyłam na Vive i usiłowałam się uśmiechać.
-Osiołku,nie musisz wymuszać.-no kurde,mogłam się spodziewać,że się skapnie. Mahone zawsze wie kiedy oszukuję.

-Tak mi ciężko.-położyłam mu się na ramieniu.
-Wiem,malutka...-chciał coś jeszcze powiedzieć,ale właśnie w tym momencie z głośników wydobyła się znajoma mi melodia.To była jego piosenka.Jak na zawołanie rozradowałam i podrygiwałam na kanapie.Uwielbiałam ten kawałek,nie mogłam sobie go odpuścić.Przecież nie będę przez te dziewięć miesięcy cały czas płakać.Wstałam na równe nogi i zaczęłam tańczyć.Po jakimś czasie brunet dołączył do mnie.Wykonywał dokładnie takie same ruchy jak w teledysku.   


 Tak słodko wyglądał.Dobrze,że chociaż jego miałam.Jest moim najlepszym przyjacielem.Wiem,że mogę mu o wszystkim powiedzieć.Miałam ogromne szczęście,że go poznałam.
-Może zostaniesz u mnie na noc,a jutro pójdziemy do kina?.-zaproponowałam.

-Czemu nie-uśmiechnął się i opadł na kanapę.
-To świetnie.-poszłam do kuchni,a on za mną.
 -Możesz iść wziąć prysznic.-skitowałam wyjmując jajka z lodówki.
-To ty możesz iść,a ja zrobię kolację.-zaczęłam protestować,ale chłopak wypchnął mnie z kuchni.Nie miałam wyjścia i poszłam do łazienki.Przygotowałam swoją piżamę i weszłam do kabiny. Odkręciłam kurek i wcierając w moje nagie ciało żel pod prysznic,delektowałam się tą chwilą.Nie powiem,zapomniałam o tym,że Harry wyjechał i nie ma go przy mnie.Czułam się nawet  za dobrze.Bynajmniej odprężyłam się i nawet
uśmiechałam.Ale nie z przymusu tylko sama z siebie.Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół,a tam czekała na mnie pyszna kolacja.Austin zrobił naleśniki z owocami i bitą śmietaną.Odsunął mi krzesło i kazał siadać.Podstawił mi talerz przed nosem,a potem nałożył sobie.Usadowił się na przeciwko mnie i z uśmiechem na twarzy zajadał się posiłkiem.Ugryzłam kawałek,były pyszne.Nie podejrzewałabym,że Aus umie tak świetnie robić naleśniki. Nagle zrobiło mi się niedobrze.Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam.Zaraz za mną dobiegł chłopak.
-Laura,co Ci ?-był przestraszony.
-Nie wiem.-znów zwymiotowałam.

-Może zawiozę Cię do szpitala ?
-Nie.-szybko zaprzeczyłam.-To tylko jakieś zatrucie.
-No nie wiem...-był niezdecydowany.
-Matołku,wszystko okay.-zapewniałam,ale on nie wierzył.Właściwie to nie wiedziałam,czy jest dobrze.Przecież czułam się świetnie,a tu nagle takie coś.
-Chodź zaprowadzę Cię do pokoju.- uniósł mnie do góry i zaniósł do pokoju.Delikatnie położył na łóżku i przykrył kołdrą.
-Dobranoc.-powiedział i pocałował mnie w czoło.

-A ty ?
-Pójdę się umyć i rozłożę sobie kanapę.-skitował.
-Nie ma mowy,możesz spać ze mną.Nie gryzę.-oboje wybuchnęliśmy śmiechem.Ten pokiwał tylko głową na znak,że się zgadza i poszedł.Zostałam sama.Dręczyła mnie ta zasrana cisza.Musiałam jakoś przestać myśleć o Styles'ie. Chwyciłam moje Mp3,z szafki nocnej i włączyłam sobie playlistę.Głównie były tam piosenki chłopców i Ausa,ale znalazły się tam też najnowsze hity lata.Czułam jak moje oczy się kleją.Tak jak myślałam nie doczekałam się przyjścia przyjaciela,zasnęłam.
______________
Hej... O to 66-sty. Rozdział... I jak wam się podoba. Jak myślicie co dolega Laurze.?? ;D Pozdro.;**                                                     

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 65

Poczułam,że ktoś mnie gryzie.Trochę się zdziwiłam,bo nie codziennie jest się czyimś gryzakiem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Louisa,który trzyma w zębach moją dłoń,a obok Styles'a. Wyrwałam się chłopakowi i powoli wstałam z Ziemi?! A no przecież musiałam spać na podłodze.Wyszłam z pokoiku i nie mogłam uwierzyć w to co widziałam.Wszyscy tańczyli i pili.I chyba nawet nie spali.Ale siara,tylko my takie cieniasy.Fakt było sporo ludzi,ale dało się wyliczyć kogo nie ma,a kto jest.Brakowało tylko parę osób.Podeszłam do stolika i chwyciłam  za kubek z piciem.Napiłam się i wzrokiem zaczęłam szukać Olivii. Znalazłam ją.Siedziała z Alex i Niną.Powili doczłapałam się do przyjaciółek i spojrzałam na każdą z osobna.Dało się rozpoznać,że nic nie piły.
-Hej dziewczyny.! -powiedziałam siadając na jedno z krzeseł.-Oli ! Zajebista impreza,szkoda tylko,że Tomlinson tak szybko poległ.-zaśmiałam się.

-A dziękuję...No,ale z tego co wiem nie tylko on.-puściła mi oczko.
-Niestety.-przewróciłam oczami.-Alex jak tam u ciebie?-zwróciłam się do brunetki.
-A wszystko okay.-uśmiechnęłam się do mnie i pogłaskała swój brzuch.Była szczęśliwa.Toczyła bym dalej temat,ale do naszej trójki dołączył Payn.Nie wiedziałyśmy co się dzieje.Ukląkł przed Niną i jedną ręką wyjął coś zza kamizelki.
-Dobra to chyba odpowiedni moment.-mruknął sam do siebie.Siedziałyśmy jak wryte i przyglądałyśmy się chłopakowi.-Nino.! Wyjdziesz za mnie.-powiedział i pokazał dziewczynie pierścionek.Nasze miny wyrażały więcej niż tysiąc słów.Moja siostra nie miała pojęcia co ma powiedzieć.Widziałam to w jej oczach.Po prostu się bała.Nic nie mówiła.Szturchnęłam ją delikatnie.Ocknęła się i wstając zaczęła płakać.Rzuciła się Liam'owi na szyję i krzyczała krótkie słowo  -Tak.-. Cieszyłam się,że moja Nina w końcu zaznała szczęścia,którego kiedyś nie miała.Wszyscy zaczęli jej gratulować.
-No siostra.Życzę wytrwałości.-przytuliłam ją.Gdy tylko się ode mnie oderwała podbiegła do swojego ukochanego i namiętnie go pocałowała.


 Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.Kto by pomyślał,że Liaś na ślubie własnego przyjaciela oświadczy się Ninie.Szkoda tylko,że Lou i Harry to przegapili.-O kurwa !-powiedziałam do siebie i biegnąc wparowałam do małej sypialni.Na całe szczęście chłopcy cały czas spali.-O nie...Tak nie będzie.-pomyślałam i wydarłam się najgłośniej jak tylko potrafiłam.
-Wstawajcie.Najlepsze was omija.!-pociągnęłam Merchewę za rękę.-A ty wstawaj.To twój ślub,a ty śpisz.-zwróciłam się do ledwo kontaktującego Tomlinsona.
-O Boże.! Ja spałem.-zmierzyłam go wzrokiem i pokiwałam twierdząco głową.Tyle dobrego,że zdążył wytrzeźwieć.Szybko się podniósł i pobiegł na salę.Czyli zostałam tylko ze Styles'em. Położyłam się obok niego i zerkałam na jego nieład na głowie.W pewnym momencie odwrócił się i wbił się w moje usta.Nie spodziewałam się tego.Położyłam dłoń na jego policzek i pogłębiałam nasz pocałunek.Przypomniało mi się gdzie jestem i gwałtownie oderwałam się od loczka.
-Coś się stało ?-zapytał zdziwiony.

-Nie,ale nie tutaj...-jeszcze raz go pocałowałam-A tak w ogóle,szykuje się kolejne wesele.-uśmiechnęłam się do niego.Ten zrobił minę typu  'Że co'
-Kto?
-Liam i Nina.-wstałam i podałam rękę Haroldowi.

-No nie gadaj.-był zadowolony.-Czyli mówił prawdę.-nie zrozumiałam go.Czyli Payn już to planował,a on o tym wiedział.Nie chciałam się z nim kłócić,więc udałam,że tego nie słyszałam.
-Zbieraj się.Musimy jechać do domu.-popędziłam go.

            _*_*_* W domu*_*_*

Pierwsze co to poszłam się umyć.Musiałam się odprężyć.To był niezwykły ślub w stylu One Direction. No,ale nie ma co się dziwić.Fanki dały mi popalić.Ich piski wciąż odbijają się w moich uszach jak echo.Gdy tylko byłam już w pełni wypoczęta wyszłam z łazienki.Do pokoju wchodziłam bardzo cicho.Udało się Hazza stał do mnie tyłem i co lepsze nie wiedział,że jestem z nim w pomieszczeniu. Stał w samych spodniach.Jego górna część ciała była goła.-Boże jak on mnie pociąga-powiedziałam do siebie w myślach.Jego klatka piersiowa prezentowała się wyśmienicie.


Momentalnie odwrócił się i aż odskoczył z przerażenia.Zaczęłam się śmiać,ale szybko przestałam.Przygryzłam wargę i odsłoniłam kawałek mojego pośladka.
-Przestraszyłaś mnie kochanie.-skitował,powoli zbliżając się do mnie.
-A czyli nic z tego.-chciałam się z nim trochę podroczyć.Zanim się zorientowałam zielonooki uniósł mnie do góry i składał krótkie pocałunki na mojej szyi.Położył mnie na łóżku i błyskawicznie rozebrał.Nie byłam mu dłużna.Po małych wygłupach w końcu wszedł we mnie.Poruszał się bardzo ostrożnie.Aż mnie to znudziło.Kazałam mu przyśpieszyć-Zrobił to o co poprosiłam-po jakimś czasie doszłam,a zaraz za mną Harry.Opadliśmy na poduszki i usnęliśmy.

______
Hej Słodziaki...I jest 65...Niedługo koniec tego bloga,ale to jeszcze nie teraz...A co do rozdziału /Jak wam się podoba.?? Komentujcie. 



niedziela, 22 września 2013

Rozdział 64


              *** Oczami Harr'ego***
Obudziłem się bardzo wypoczęty.Laura jeszcze spała.Jak ona ślicznie wyglądała.Była taka radosna i promieniała szczęściem.Jestem taki dumny,że mam taką kochaną kobietę przy sobie.Nigdy jej nie opuszczę,kocham ją najbardziej na świecie.Dla niej mógłbym zrezygnować z zespołu,jest dla mnie wszystkim i zawsze będzie.Chciałem ją obudzić,bo było już dosyć późno,a musieliśmy się szykować.Obdarowywałem jej szyję krótkimi pocałunkami.Obudziła się.
-Witaj kochanie.-powiedziała na przywitanie i pocałowała mnie w pliczek.

-No cześć...Ale stać Cię na dużo więcej.-zaśmiałem się,rozkładając ręce.Przewróciła oczami i wbiła się w moje usta.Po jakiejś minucie oderwała się ode mnie i wstała.
-A ty gdzie?-skitowałem podnosząc się na łokciach.

-Jak to.? Idę się przygotować.Ubrać sukienkę,a i jeszcze idę do fryzjera i do makijażystki, więc trochę mi zajmie.-mówiła,zdejmując z wieszała kreację na dziś.

       ***Oczami Laury***

Poszłam się ubrać.Musiałam mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.Wyszłam z łazienki.Na całe szczęście Harry był już gotowy.Obróciłam się przed nim dwa razy i przygryzłam warkę.

-O kurde...Wyglądasz prześlicznie księżniczko.-podszedł do mnie i namiętnie pocałował.
-Ty też...Dobra zbieramy się.-powiedziałam biorąc swoją torebkę.Najpierw pojechaliśmy do makijażystki,a później do mojej ulubionej fryzjerki.Wyglądałam nawet fajnie.Pojechaliśmy do domu chłopców.Weszliśmy do środka.Dawno tam nie byłam,ale nic się nie zmieniło.Ta sama miła atmosfera.Kochałam ten dom.Jest w nim tyle wspomnień.Stanęłam w progu i głęboko odetchnęłam.Po salonie krzątała się Nina.Nawet z własną siostrą straciłam kontakt.Emma biegała po całej kuchni,a Niall wcinał żelki.No tak Horanek wiecznie głodny.Obserwując tak zapomniałam,że stoję dosłownie w drzwiach.Poczułam jak ktoś łapie mnie w tali.Obróciłam się i zobaczyłam Zayna. Wyglądał bardzo elegancko.
-Cześć śliczna.-pocałował mnie w policzek.

-Cześć przystojniaku.-zaśmiałam się do niego.
-Może wejdziesz.?-pokazał ręką w stronę wnętrza domu.Pokiwałam twierdząco głową i przeszłam do salonu.Wszyscy byli bardzo zajęci.Nie wiedzieli za co się zabrać.
-Kurwa,czy ktoś pomoże mi z tym zasranym zamkiem.-krzyknęła Alex.Podeszłam do niej i zrobiłam o co poprosiła.Ta mnie mocno przytuliła i podziękowała.

Nie lubię takich akcji,ale musiałam uszanować to,że moja przyjaciółka wychodzi za mąż.

*** Ceremonia zaślubin***
Olivia wyglądała prześlicznie.Wszystko było bardzo gustowne.Pierwszy raz byłam świadkową na czyimś ślubie,więc czułam się troszkę nieswojo,ale na całe szczęście świadkiem był Harry,więc nie było aż tak źle.Było dużo ludzi jakieś 250 z dziećmi.Wreszcie przyszedł czas na to,aby dać parze młodej obrączki. 



Były piękne.
 -Możecie się pocałować.-powiedział ksiądz.wszystko wyszło tak jak powinno.No i nadszedł czas na imprezę.Miałam zamiar poszaleć.Przyznam,że wybrali bardzo  ładne miejsce.Szkoda tylko, że wszędzie gdzie byśmy się nie ruszyli byli wścibscy paparazzi.No,ale cóż.Przetańczyłam z Haroldem cały wieczór. 
-Może my kiedyś staniemy tak przed ołtarzem.? -mruknął loczek przytulając się do mnie.
-Zobaczy się.-wtuliłam się w chłopaka i ruszałam się w rytm piosenki.-Kocham cię.-powiedziałam .
-Ja ciebie też.-pocałował mnie w czoło.Czułam się aż za dobrze.Miałam wszystko czego chciałam.Kochanego chłopaka,niesamowitego przyjaciela i oczywiście moją rodzinę jaką jest całe One Direction. Czego więcej chcieć.Moje życie bardzo się zmieniło odkąd spotkałam Styles'a.Zmieniło się na lepsze.Wiem,że jestem dla kogoś ważna.Dochodziła trzecia nad ranem,a wesele dalej trwało.Byłam już bardzo zmęczona postanowiłam,że pójdę się położyć.Całe szczęście koło placu były małe sypialnie,gdzie można było się zdrzemnąć.
-Kochanie ja idę się położyć.-pocałowałam zielonookiego w policzek i poszłam.W pokoiku było na prawdę wygodne łóżko.Zanim się spostrzegłam już spałam.

*********
Usłyszałam,że ktoś się krząta po pokoju.Zerwałam się z łóżka i zobaczyłam pijanego Louisa i Harr'ego. Wyglądali tragicznie.Ledwo stali na nogach dobrze,że się na wzajem podtrzymywali.Podeszłam do nich i chwyciłam za ramiona.

-Ooo.. Laurusia.-pokazał na mnie Tomlinson.
-Tak to ja.-zacisnęłam usta.Położyłam ich na łóżku,a sama rozłożyłam się na podłodze.
-Mój ty kwiatuszku,chodź tu.-usłyszałam głos loczka.

-Śpij tam.-krzyknęłam.Zanim się zorientowałam po jednej stronie leżał mój chłopak,a po drugiej Lou.Wtulili się we mnie i zasnęli.Chciałam zadzwonić po kogoś,aby tu przyszedł i ich ze mnie ściągnął,ale nie miałam jak się ruszyć,więc nie dosięgnęłam telefonu.
Postanowiłam,że sama się jeszcze prześpię.

___________
Hej...I jak rozdział.? Wiem nie jest jakiś wymyślny,ale zawsze coś..;) Komentujcie.

  

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 63

Ledwo stałam,nogi odmawiały mi posłuszeństwa.Nikt jeszcze nie zaproponował mi czegoś takiego.Nie miałam zielonego pojęcia co mam powiedzieć.Spojrzałam na Styles'a.Był tak samo zaskoczony jak i ja.Chwile patrzeliśmy na siebie,gdy loczek dał mi znak,abym w końcu coś powiedziała.
-Ja..Emm....Mogła bym z  tobą nagrać tą piosenkę,ale niestety nie mam takiego talentu.-palnęłam pierwszą lepszą odpowiedź,która przyszła mi do głowy.
-Żartujesz...Daleko szukać takiego pięknego głosu,jaki ty posiadasz.-zachwycał się brunet.Jeszcze chwilę pomyślałam,a potem zerknęłam na ukochanego.Widziałam,że jest ze mnie dumny.
-No dobrze,co mi szkodzi.-nie byłam pewna czy dobrze robię,ale przecież ja na tym nie stracę,a jak mi się uda to nawet zyskam.
-Dziękuję...Aaa...-chłopak biegał po całym pomieszczeniu i wrzeszczał jak by zobaczył ducha.-Zgodziła się.Głośno się zaśmiałam i złapałam przyjaciela za ramię.
-Dobra Matołku...Już spokój,bo zmienię zdanie.-Aus natychmiast stanął w miejscu i szeroko się do mnie uśmiechnął.Jeszcze trochę pogadaliśmy i razem z Harry'm zdecydowaliśmy,że musimy już wracać do domu,bo dziś przecież koncert,a chłopcy potrzebują chociaż godzinkę na próbę.Z resztą ja także,bo jak już wiadomo miałam zaśpiewać swoją popisową piosenkę.Nie wiem dlaczego,ale wybrałam utwór Justina Biebera-Nothing like us.Razem z loczkiem wyszliśmy ze studia i powoli kierowaliśmy się do miejsca,gdzie miał być występ.Szliśmy przytuleni do siebie.Nagle chłopak przystanął i złapał mnie za dłonie,stając na przeciw mnie.
-Dobrze,że się zgodziłaś.To dla ciebie wielka szansa.-zrobił słodkie oczka.
-Ach..Dziękuję Mości Książę-wybuchnęłam śmiechem,a Hazz zaraz za mną.Gdy tylko głupawka nam przeszła zbliżyliśmy się do siebie i słodko pocałowaliśmy.



Gdy tylko weszliśmy do wielkiego budynku w oczy rzuciło mi się mnóstwo fanów.Zdziwiłam się,bo do koncertu zostało jeszcze jakieś cztery godziny.Wparowaliśmy do garderoby chłopców.Wszyscy już tam byli.Pan Tomilson biegał w samych bokserkach,bo szukał swoje rurki.Nie rozumiem go,przecież to tylko  głupia próba.Cóż niektórzy już tak mają.

***********
-Boję się...Nie wyjdę tam-mówiłam przerażonym głosem.

-Kochanie...Masz talent..-Styles próbował mnie pocieszyć i przyznam,że nawet mu wyszło.-Będę przy tobie.Dasz radę.-chłopak pocałował mnie w czoło.-Dobra Skarbie ja muszę już iść.-ostatni raz mnie przytulił i wbiegł na 'estradę'.Odwróciłam się w stronę przyjaciół.Dziewczyny były,ale brakowało mi Mahone. Rozglądałam się po całym pomieszczeniu.Nigdzie go nie było.Mój wzrok utkwił na ciężarnej Alex.Mimo tego,że była już w trzecim miesiącu,wcale nie było tego,po niej widać.Przypomniałam sobie dawne czasu,jak jako małe dziewczynki wpadłyśmy w ogromną dziurę i nie mogłyśmy wyjść,albo jak razem tańczyłyśmy w szkolnym teatrze.Na samą myśl o tym,na mojej twarzy zagościł promienny uśmiech,ale szybko zszedł gdy usłyszałam głos Nialla.
-Zapraszamy na scenę dziewczynę Pana Stylesa Laurę.-chłopak pokazał mi ręką,że mam do niego podejść.Nogi miałam jak z waty,a serce waliło mi jak młot.Nawet nie mogłam wejść na mały schodek.Powoli doszłam do mikrofonu i rozejrzałam się po widowni.Jedni kazali mi spadać,a inni prosili,abym pokazała co umiem.Muzyka zabrzmiała w całym budynku.Na początku mruczałam tylko pod nosem,ale gdy zobaczyłam,że widownia świetnie się bawi,rozkręciłam się na maksa.Skończyłam swój utwór,a ludzie prosili o jeszcze.Po długich namowach,zdecydowałam,że zaśpiewam jakąś piosenkę 1D.Pierwsze co przyszło mi do głowy to LittleThings.Świetnie się bawiłam.Wcale nie było strasznie.Nie wiem czego ja się  bałam.Może kompromitacji,odrzucenia,hańby.Nie mam pojęcia .Ważne że dałam radę.

*******
Zeszliśmy ze sceny i wbiegliśmy do garderoby.Dziewczyny rzuciły się na swoich wybranków i gratulowały doskonałego występu.Zobaczyłam,że zza stosu ubrań wyłania się Mahone. Strasznie się ucieszyłam.Od razu wpadłam chłopakowi w ramiona.
-Byłaś cudowna Mośku.-powiedział całując mnie w czoło.
-Dziękuję.-odwzajemniłam całusa i razem z przyjacielem podeszliśmy do Stylesa.Mocno przytuliłam loczka i namiętnie pocałowałam.

-A tobie jak się podobało kochanie.?-zapytałam.
-A tam.......-zrobiłam smutną minę.Na prawdę myślałam,że wyszłam fatalnie.-Byłaś...Umm....Niesamowita.-wyskoczył.Złapał mnie w pasie i obrócił   wokół własnej osi. Zaczęliśmy się głośno śmiać.
-Widzisz...Mam to po kimś.-jeszcze raz pocałowałam zielonookiego i poszłam się przebrać.

*******
Weszłam do domu i zabrałam się za robienie kolacji.Byłam głodna jak wilk.Nic dziwnego,dziś był bardzo ciężki dzień.Żeby się nie ubrudzić ubrałam jakąś starą spódniczkę i byle jaką koszulkę.Harold oczywiście poszedł się umyć.Postanowiłam,że zrobię tosty.Wyciągnęłam chleb i pokroiłam cieniutko ser i położyłam go na kromkę,dodałam jeszcze szynkę i wstawiłam do tostownicy.Byłam tak zmęczona,że ledwo patrzałam na oczy.Delikatnie zamknęłam powieki i oparłam się o blat.Już prawie przysypiałam,gdy ktoś podwiną mi kieckę.Aż podskoczyłam z wrażenia.



Odwróciłam się i zobaczyłam Hazze.
-Wariat.-powiedziałam przez śmiech.
-Ale i tak mnie kochasz.-zrobił maślane oczka.
-No nie wiem,nie wiem.-chciałam się z nim podroczyć.
- Że co.? -zaczął mnie gilgotać.Wiedział,że to mój słaby punkt.
-Dobra,już dobra kocham.-mówiłam dusząc się.
-Głośniej,bo niedosłyszałem.
-Kocham cię.-wykrzyknęłam na cały dom.Chłopak przestał mnie 'torturować' i złapał mnie w pasie.Pocałował mnie namiętnie i usiadł na krześle jedząc kolację.
-Idę się myć.-krzyknęłam wchodząc do łazienki.


*********
Położyłam się na łóżku,a Style's obok mnie.

-Jej jeszcze jutro ślub...Ja nie wyrobię.-zwróciłam się do loczka.
-Damy radę .-wiem,że chciał mnie pocieszyć,ale coś nie bardzo mu to wyszło.
-Tak..Jasne.Niedawno przyjechałeś,a już za niecałe dwa dni wyjedziesz...Na aż siedem miesięcy.W ogóle nie mieliśmy czasu dla siebie.Ciągle coś.-mówiłam z takim zapałem,że aż sama się zdziwiłam.
-Wiem Skarbie..Ale wynagrodzę ci to.-chciałam mu wierzyć,ale nie umiałam.Nie chciałam już ciągnąć tego tematu.Zamknęłam oczy i odleciałam...

__________
I jak..? Chyba może być.:D Pozdrawiam..A no i przepraszam,że musieliście tyle czekać..<3

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 62 ( +18 )

                         
*** Na lotnisku ***
Ciągle rozglądałam się,czy czasem nie widać,żadnego samolotu w powietrzu,ale nic.A doradzałam chłopakom, żeby jechali swoim autobusem.To oni nie,bo niby za daleko,a tak to szybciej wrócą.Gówno prawda.Spóźniają się o jakąś godzinę.Cały czas chodziłam w kółko i tylko modliłam się,aby to było tylko opóźnienie.
-Spokojnie na pewno nic im nie jest.-pocieszał mnie Austin,który oczywiście musiał ze mną przyjechać,bo jakby inaczej.

-Aus ma racje.-poparła bruneta Alex.Oby mieli rację.Posiedzieliśmy jeszcze z pół godziny i po całym lotnisku rozległ się głos starszego mężczyzny.
-Samolot z Paryża właśnie podchodzi do lądowania.-aż kamień spadł mi z serca.Głęboko odetchnęłam i podeszłam bliżej przyjaciela.Razem ruszyliśmy do odprawy.Z daleka widzieliśmy ogromny tłum.Od razu skapnęliśmy się,że to chłopcy.Przebiliśmy się przez wrzeszczące fanki.Gdy tylko zobaczyłam Hazze, rzuciłam mu się na szyję i czule pocałowałam.

-Witaj Cukiereczku..Tęskniłaś.-powiedział wciąż trzymając mnie na rękach.
-Jeszcze pytasz.-jeszcze raz go pocałowałam i mocno przytuliłam.Dziewczyny też witały się ze swoimi partnerami,tylko Austin stał w miejscu i nikt nie zwracał na niego uwago.Wydostałam się z uścisku loczka i podeszłam do Mahone.
-Ej...Co jest Mośku.? -zapytałam przytulając go.
-Ja tu nie pasuję.-spuścił głowę,a mi zrobiło się jakoś słabo.Jak on mógł tak mówić.Dobrze wie,że jest moim najlepszym przyjacielem i zawsze będzie do naszej ekipy  pasować i będzie miał u nas wsparcie.
-Zgłupiałeś...Kochanie ty moje słodkie...Nawet tak nie mów,jesteś moim przyjacielem.! Zrozumiano.?!-skitowałam kiwając do niego głową.
-Jasne....Emm..Laura chciałabyś mi dziś towarzyszyć w studio.? Harry też może przyjść.-zapytał z grobową miną jakby chciał powiedzieć,że jak nie chcę to nie muszę.
-No pewnie.-oświeciłam z radością bruneta.

~*~*~*~*~*~*~

Weszłam do kuchni i zobaczyłam Stylesa. Robił chyba kawę,bo tak ładnie pachniało.Podeszłam do niego od tyłu i mocno się w niego wtuliłam.Loczek odwrócił się w moją stronę,spojrzeliśmy sobie w oczy i namiętnie pocałowaliśmy.
-Tęskniłem.-mrukną,gdy już się od siebie odessaliśmy.
-No nie tylko ty .Kocham cię wiesz.?-to miała być konkretna wypowiedź,ale wyszło pytanie.
-Wiem.-wydukał cały czas mnie całując.
-Na 15:30 mamy być w studio.-wytłumaczyłam zielonookiemu,który jeszcze o niczym nie wiedział.Ten zrobił zdziwioną minę i stał wpatrując się we mnie.-Oj zapomniałam Austin zaprosił nas na jego próbę.Mamy ocenić jak mu wychodzi.-powiedziałam po chwili ciszy,domyślając się,że Hazz nic nie rozumie.
-Aa.....No dobra...Ale po tym.-nie wiedziałam o co mu chodzi,ale gdy włożył swoje ręce do moich spodni szybko się skapnęłam.W sumie też już za tym tęskniłam,dlatego się nie sprzeciwiałam.Chłopak chwycił mnie za uda i podniósł do góry.Oplotłam go nogami w pasie i składałam na jego malinowych ustach,krótkie całusy.Weszliśmy do pokoju i z wielkim hukiem opadliśmy na łóżku,ale nie myśleliśmy teraz o tym czy łoże pękło czy nie,liczył się tylko seks ze swoją drugą połówką. Lokowaty zerwał ze mnie koszulkę i szybkim ruchem ręki rozpiął mój stanik.Zaczął pieścić  moje piersi.Językiem zataczał kółeczka wokół sutków.Nie chciałam być mu dłużna zepchnęłam go z siebie i usiadłam na nim okrakiem.Oplotłam jego szyję rękoma i dałam soczystego buziaka.Ściągnęłam jego podkoszulkę i składałam pocałunki na jego torsie.Zjeżdżałam coraz niżej,aż w końcu poczułam,że zbliżyłam się do jego krocza.Zerkając na chłopaka,który oczywiście był w niebo wzięty,rozpięłam guzik jego spodni.Z powrotem przybliżyłam się do jego twarzy i złączając nasze usta,wodziłam dłoniom po jego "przyjacielu".Cały czas się całowaliśmy.W pewnym momencie rozchyliłam delikatnie wargi. Styles to wykorzystał i wsunął swój język do mojej jamy ustnej.Nasze języki toczyły zawziętą walkę,oczywiście brunet wygrał,bo jakby inaczej.

******* Parę minut później *******
Chłopak delikatnie  wszedł we mnie.Cicho jęknęłam i poruszałam się równo z Harry'm.

-Haryyyyy....-krzyknęłam..-Szybciej-zażądałam.Chłopak wykonał moje polecenie.Czułam,że dochodzę.Jeszcze parę pchnięć i moje podniecenie chwyciło "zenitu".Wygięłam się w łuk im z przyśpieszonym oddechem wyciągnęłam ręce ku górze.Zaraz za mną szczytował Hazz. Położył się obok mnie i patrzał w moje oczy.
-Byłaś świetna.-podsumował,kładąc głowę na moim brzuchu.
-Wiem.-zaśmiałam się.Mogę przyznać,że to był nasz najlepszy stosunek.Leżeliśmy tak jeszcze jakieś dwadzieścia minut,gdy zorientowałam się,że jesteśmy umówieni z Mahone. Wbiegłam do łazienki , ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż.Gotowa poszłam sprawdzić jak tam u loczka.

~*~*~*~*~ ( Pod studio ) ~*~*~*~*~
-No weź.Nie bądź taki...Wejdź ze mną.-prosiłam Stylesa. Wiedziałam,że sama prośba nie wystarczy.Podeszłam do niego i stając na palcach namiętnie pocałowałam zielonookiego.Chłopak tylko przewrócił oczami i podążył w stronę wejścia.Byłam z siebie zadowolona.Wiedziałam,że Hazz mi ulegnie.Wbiegłam za nim i szłam krok w krok z loczkiem.Weszliśmy do dosyć dużego pomieszczenia,gdzie był już Austin.Gdy tylko mnie zobaczył zrobił ten swój słodki uśmiech i puścił do mnie oczko.


Wyszczerzyłam do niego zęby i zerknęłam na Harr'ego.Był trochę zły,ale co ja na to poradzę.Wiele razy tłumaczyłam mu,że Aus to mój przyjaciel i nic tego nie zmieni.Brunet zaczął śpiewać dobrze znaną mi piosenkę. Pomrukiwałam sobie pod nosem.Jakiś facet to zauważył.Podszedł do mnie i wepchnął mnie do pomieszczenia,gdzie znajdował się mój przyjaciel.
-No śpiewaj mała.-powiedział brunet uśmiechając się do mnie i dając mi słuchawki.Na początku tylko po cichu podśpiewywałam,ale po jakimś czasie się rozkręciłam.Utwór się skończył,a ja wciąż ruszałam się w rytm muzyki.Spodobało mi się to.Chciałam jeszcze coś zaśpiewać,ale było już późno,a mężczyzna,który wcześniej kazał mi śpiewać musiał wracać do domu.
-Łał Mośku...Masz talent.-popatrzał na mnie zdziwiony Mahone.

-Weź przestań.Zwykłe pianie i tyle.-poczułam,że robię się czerwona.
-Hah.To było śmieszne.Pianie.?! To było niesamowite...Mam dla ciebie propozycję...Może chciałabyś mieć ze mną najnowszą piosenkę.-totalnie mnie zaskoczył.Nie wiedziałam co powiedzieć.Stałam jak sparaliżowana.
-Ja...No.....-zaczęłam się jąkać.

_________
Hej dzióbki.Przepraszam,że tak mizernie dodaję te rozdziały,ale nie mam po prostu czasu.
A właśnie jak wam się podoba...?
Jak myślicie zgodzi się,czy nie.?
Na marginesie..Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział.Postaram się pisać codziennie nawet po troszeczkę.
Pozdrawiam.

Jak już zajrzałeś /łaś...To zostaw po sobie jakiś ślad.:)

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 61

Już za dwa dni zobaczę mojego Stylesa..Już się nie mogę doczekać.Od samego rana chodzę uśmiechnięta.Do tego o 13:00 idę z Ausem do aqua parku.Bardzo się z nim zżyłam..Jest moim najlepszym przyjacielem.Mogę nawet stwierdzić,że wie więcej o mnie niż Alex,którą oczywiście dalej kocham. Zastanawiam się co tam słychać u dziewczyn.Chciałam zadzwonić,ale jakoś mi się nie chce.Może później zajdę do nich..Postanowiłam,że trochę posprzątam i do puki nie przyjdzie Mahone pooglądam telewizje,albo pogadam z Haroldem na Skypie.Na szybkiego zrobiłam gofry i dosłownie po piętnastu minutach już ich nie było.Ubrałam jakieś stare leginsy i T-shirt. Umyłam zęby i związałam włosy w wysokiego koka.Wzięłam się za porządki.Dawno brakowało tu kobiecej ręki.Jakoś nigdy nie miałam czasu.Bo,albo siedziałam u moich przygłupów,albo mi się nie chciało.Do spotkania została mi godzina.Napisałam do Hazzy : " Hej Skarbie.Jak możesz to wejdź na Skypa. Kocham...Lala xxx ;* " Szybo dostałam odpowiedź o treści. : " Witaj Cukiereczku. Ok już wchodzę. xxx ♥ " Zanim się obejrzałam Styles już do mnie dzwonił.
-No jak tam..Kwiatuszku..Już za dwa dni się wodzimy.-powiedział uśmiechając się tak szeroko,że dziwię się,że jeszcze go szczęka nie bolała.
-Noo..Już nie mogę się doczekać...A masz pozdrowienia od Austina.-oczywiście powiedziałam loczkowi o moim nowym przyjacielu.Na początku nie był zadowolony,ale potem się do niego przekonał i mi ufa.Wie,że nie posunę się,do czegoś,czego będę później żałować.
-Dziękuję. I na wzajem..Mam nadzieję,że pamiętasz o swoim występie...To już w ten piątek,no a sobota ślub..Ale potańczymy Księżniczko.-uśmiechnęłam się do niego.Zobaczyłam,że Louis robi śmieszne miny za zielonookim,który oczywiście o niczym nie wie.Starałam się nie roześmiać,ale oczywiście mi się nie udało.
-Co Cię tak śmieszy.? -zapytał zdezorientowany Hazz,gdy już wybuchnęłam śmiechem.
-Nie...Nic..hahaa...-nie mogłam się powstrzymać,aż tarzałam się po całym łóżku.W pewnym momencie Styles obrócił się i zobaczył Pana Marchewkę.Zaczęli się rzucać na siebie i krzyczeć coś czego w ogóle nie zrozumiałam.Po pięciu minutach do tej dwójki dołączyli jeszcze Zayn,Niall i Liaś.Chcieli ich rozłączyć,ale efekt był taki,że oni także wygłupiali się ile wlezie.Gdy już skończyli przywitali się ze mną.
-Łał Lala,ale dziś nieogarnięta.-podsumował Niall.
-Cicho ciołku.-uciszyłam chłopaka i odruchowo spojrzałam na zegarek była 12:40. -Osz w morę muszę się zbierać-pomyślałam.
-Dobra chłopcy ja muszę już uciekać.Kocham was...Przygłupy moje.-nie wiem  dlaczego tak na nich mówię,ale stosuję takie słowa w stosunku do nich od jakiegoś miesiąca.
-Oo....My Ciebie też...-zrobili słodkie minki.
-Ok...Koniec to moja laska,spadać.! -powiedział Styles szczerząc się do mnie.-Paa..Cukiereczku.
-Kocham cię Ciołku..Do zobaczenia.-rozłączyłam się i poszłam do szafki po strój kąpielowy. Weszłam do łazienki i założyłam przygotowane wcześniej ubrania. Gotowa zeszłam do kuchni i czekałam na przyjaciela.Przyszedł równo o 13-tej.Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy z piskiem opon.
-Wariacie...Chcesz mnie zabić.-wykrzyczałam przez  śmiech.
-Ciebie Księżniczko...Nigdy...Zbyt bardzo mi na tobie zależy.-trochę mnie zbił z "tropu"ale zaraz potem dodał.-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.Nie chciałbym Cię stracić.
-I nie stracisz.-pocałowałam go w policzek i całą dalszą drogę przesiedzieliśmy w ciszy.Gdy dojechaliśmy na miejsce aż się rwałam,żeby iść do sauny.Weszliśmy do swoich szatni i szybo się przebraliśmy.Bardzo długo byliśmy w tym Aqua parku. Parę razy podtapiałam Ausa.Na koniec poszliśmy na zjeżdżalnie i piszcząc zjechaliśmy. Świetnie się bawiłam. Właśnie się przebierałam.Stałam w samej bieliźnie i zakładałam spodenki kiedy do damskiej szatni wparował Mahone.
-Co się stało.?-zapytałam przestraszona.
-O Fack...Jakiś gej się przede mną obnażał. -gdy tylko to powiedział zaczęłam się głośno śmiać.
-Oj..Przecież ty jesteś tylko mój..haha-chciałam go pocieszyć.
-N0 dokładnie.-wymruczał pod nosem.

************( Przed domem " Przygłupów " )**********

-Wejdź ze mną proszę...-próbowałam ubłagać bruneta i jak zwykle ten mi uległ.Otworzyłam drzwi willi chłopców i ciągnąc za sobą Ausa,weszliśmy do środka.

-Jest tu kto.?-krzyknęłam zjawiając się w salonie.
-Tutaj.-usłyszałam głos Alex dochodzący z kuchni.Stanęłam w progu i przyglądałam się przyjaciółce.
-A gdzie  reszta.? -zapytałam rozglądając się za dziewczynami.
-Nie ma poszły na miasto.-odpowiedziała.
-Rozumiem...A tak w ogóle to poznaj mojego przyjaciela Austina.-dziewczyna spojrzała na bruneta i prawie zemdlała.
-Przyjaźnisz się z Austinem Mohone...Boże...Musze usiąść. Dlaczego mi nie powiedziałaś.?-wymamrotała siadając na kanapie.
-Nie było okazji.A właśnie..Aus-zwróciłam się do chłopaka.-To jest Alex.-podali sobie ręce.Zrobiłam nam kawę i trochę pogadaliśmy.
-Dobra my musimy się zbierać.-powiedziałam spoglądając na zegarek.Była 21:00.
-Jasne.Miło było Cię poznać Austin.-skitowała Al.

-Ciebie też.-pocałował ją w policzek,aż zrobiłam się trochę zazdrosna.Sama nie wiem dlaczego.
************
Weszliśmy do mojego domu i razem rzuciliśmy się na kanapę. Leżeliśmy tak dopóki nie zadzwonił mój telefon.Na wyświetlaczu piało "Mama ♥ ".Byłam bardzo zdziwiona.Nigdy do mnie nie dzwoni,chyba,że coś się stanie.Szybko odebrałam.

-Tak. Mamuś.
-Witaj córciu.-powiedziała. Można było wyczuć,że jest szczęśliwa.Tylko dlaczego.?-Zgadnij kto nas odwiedził.?
-Nie mam pojęcia.-na prawdę nie wiedziałam.

-Twój Harry i jego koledzy.-Że kurwa co.? ! Czego nic o tym nie wiem.-pomyślałam.
-Ooo..Ale jak to możliwe przecież oni mają trasę.-spojrzałam na Ausa.Ten tylko zrobił zdziwioną minę.
-Tak,ale zatrzymali się na jedną noc,bo jutro już wyjeżdżają tam do Londynu.A ten miły Louis zaprosił nas,znaczy mnie i twojego tatę na ślub.-jak to powiedziała to mnie totalnie zamurowało.Od dawna mieli to w planach i nic mi o tym nie  powiedzieli.
-Miło z jego strony.-wymamrotałam do słuchawki.
-Doba kochanie ja będę kończyła,bo muszę zrobić chłopcom kolację.Do zobaczenia za dwa dni.
-No pa.-szybo się rozłączyłam i opadłam na kanapę.-Słyszałeś.?-zapytałam bruneta.
-Tak.

-A z resztą mniejsza z tym.Wiesz mam pomysł.-humor mi się poprawił.
-Jaki.?-był bardzo zaciekawiony.
-Śpij dziś u mnie.Jest już późno.-powiedziałam zachwycona.
-W sumie czemu nie.-założył ręce na klatce piersiowej.
-Ok to idź się umyj,a ja zrobię kolację.W łazience są jakieś ubrania Harr'ego to sobie weź.-wstałam i podeszłam do lodówki.
-Yhym.

************
-Śpisz ze mną,czy na kanapie.?-pokazałam na dwa łóżka.-Dobra ze mną.-uśmiechnęłam się do niego,a on to odwzajemnił.Położyliśmy się i długo nie mogliśmy zasnąć,ale po półtora godzinnej rozmowie zapadliśmy w sen.





_________
I jak rozdział.??
A to mój nowy blog.
http://mojeopowiadanieo-1d.blogspot.com/



niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 60

Właśnie leżałam sobie w łóżku i słuchałam Muzyki,gdy do drzwi od mojego pokoju ktoś zapukał.Nie miałam zamiaru się ruszyć krzyknęłam krótkie " Wchodzić " i dalej wsłuchiwałam się w utwór.Do pomieszczenia weszła zdziwiona Emma.
-Hej mała.! Co ty taka zmarnowana.?-zapytała siadając obok mnie i przyglądając mi się uważnie.
-Weź nawet nic nie mów.! Nie mam na nic ochoty.-podniosłam się na łokciach.
-Ojj...Nie zadręczaj się...Wstawaj idziemy do kina.-Skitowała uśmiechnięta brunetka.
-Nieee...Błagam....-dziewczyna nie dała mi dokończyć pociągnęła mnie za rękę i wepchnęła do łazienki.-Umm...A ubrania.?-zapytałam zza drzwi.Em podała mi strój.Szybko zarzuciłam go na siebie i zrobiłam makijaż.Włosy rozpuściłam,aby mogły swobodnie opadać na moich ramionach.W ogóle  nie miałam zamiaru nigdzie iść.Chciałam siedzieć w pokoju aż do przyjazdu chłopaków.Chociaż minęły dopiero dwa dni,ja się czuję jak by upłyną rok.Nie tylko chodziło o to,że nie widziałam Harr'ego,ale dlatego,że brakowało mi ich wszystkich.Tych śmiesznych min,gdy ktoś powiedział coś żenującego.

                                        ( Pod kinem.)
Weszłyśmy do budynku i oglądałyśmy plakaty,na których było napisane jaki film jest,kiedy grany.Akurat dziś leciało "Trzy metry nad niebem".-No zajebiście romantyczny...Lepiej trafić nie mogłam.Normalnie idę się zabić."-pomyślałam.Kupiłyśmy bilety i usiadłyśmy na swoich miejscach.W połowie seansu razem z Emmą się popłakałyśmy.Nie cierpię filmów romantycznych,ale ten był niesamowity.Tak bardzo było mi szkoda głównego bohatera,ale cóż to tylko jebany film.W życiu jest całkiem inaczej,a szkoda.


*************
-W sobotę ślub Tomilsonów,może pójdziemy kupić jakieś ładne sukienki.?-zapytałam Em.Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam.Może dlatego,że nie miałam zamiaru czekać na ostatnią chwilę.

-Jasne.-Skitowała.
Weszłyśmy do najnowszego sklepu i przejrzałyśmy wszystko dokładnie.Nagle moim oczom ukazała się przepiękna sukienka pomyślałam,że muszę ją mieć.Do kompletu były jeszcze buty,torebka,perfumy i kolczyki.Podeszłam do kasy i zapłaciłam za ubranie.Niestety Emma nic sobie nie upatrzyła,ale przecież to Londyn i na pewno coś znajdzie.Cała w skowronkach wróciłam do domu.Włożyłam moją zdobycz do szafy,oczywiście na honorowym miejscu.Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki.Właśnie zjadałam ostatnią,gdy dostałam sms'a. Chwyciłam telefon i odczytałam wiadomość. " To co widzimy się w parku koło rzeczki.? Marcus xxx..;) " 
Szybko mu odpisałam,że się zgadzam i wbiegłam na górę,aby się odświeżyć.

****************
-Kurwa Mark,gdzie ty do jasnej cholery jesteś.?!! -powiedziałam sama do siebie.Właśnie w tym momencie zza zakrętu wyłonił się brunet.Przytuliłam go na przywitanie,a on delikatnie pocałował mnie w policzek.

-Przepraszam za spóźnienie..Coś mnie zatrzymało.-tłumaczył się patrząc w przeciwną stronę.
-Mam nadzieję,że to coś ważnego,bo już miałam cię olać i wracać do domu-zażartowałam.
-Było ważne..Księżniczko.-chłopak uśmiechnął się do mnie.Po krótkiej ciszy zaczął się do mnie zbliżać nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry.Stałam jak sparaliżowana i nie wiedziałam co zrobić.-Laura Kurwa Obudź się nie możesz tego zrobić Hazzie.!-krzyczałam do siebie w myślach.Odepchnęłam od siebie chłopaka i spojrzałam w ziemię.
-Jaa....Umm.Przepraszam myślałem,że tego chcesz.-zaczął się tłumaczyć,ale mnie to nie obchodziło.
-Jak widzisz nie...Mark ja mam chłopaka i go kocham...Sory...-nie słuchając już dłużej chłopaka zaczęłam biec przed siebie.Słyszałam,że mnie woła,ale nie miałam zamiaru mu ulegać.Gdy byłam pewna,że brunet tu mnie nie znajdzie,usiadłam na ławce,a samotna łza poleciała po moim policzku.Siedziałam tak sama dopóki ktoś nie złapał mnie za ramię.Modliłam się tylko,żeby nie był to Marcus. Nie umiałabym spojrzeć mu teraz w oczy.Podniosłam głowę i zobaczyłam na prawdę ładnego chłopaka.Kojarzyłam go,ale nie mogłam sobie przypomnieć kto to jest.Dopiero jak się przedstawił to mnie olśniło.
-Hej...Jestem Austin..A ty.? -zapytał uroczo brunet.
-Cześć. Jestem Laura......-powiedziałam.-Poczekaj ja cię znam..-złapałam się za głowę...-Jesteś ten Austin Mahone..tak.? -nie dowierzałam...Kiedyś na youtobe widziałam jego filmiki były świetne.
-Tak..-chłopak uśmiechnął się i dosiadł się do mnie.-Widzę,że nie czujesz się dobrze.
-Ach...Życie jest takie pojebane...Wszystko się jebie.-westchnęłam i zerknęłam na nowo poznanego kolegę.
-Wiem coś o tym....-spuścił głowę.-Mam pomysł..Zapraszam Cię na kawę.
-No nie wiem....Znów będą plotki w gazecie....-troszkę się jąkałam.
-Mi się nie odmawia.-zrobił triumfalny gest.  

-No dobrze..-zgodziłam się,chociaż wiedziałam,że na pewno nie jeden artykuł będzie w jutrzejszej prasie.Austin dużo mi osobie opowiedział.Ja też przedstawiłam mu swoją sytuację.

-Wiedziałem,że Cię skądś kojarzę..Teraz już wszystko jasne..Laska Stylesa..-chłopak zaśmiał się,a ja zaraz za nim.Jeszcze trochę posiedzieliśmy,a potem "przyjaciel",jeśli mogę go tak nazwać odprowadził mnie pod same drzwi domu.
-Może wejdziesz.? -zapytałam.Zazwyczaj nie zapraszam nieznajomych do siebie,ale czułam,że z tym chłopakiem będę zawsze miała wspólny język.Jest na prawdę fajny.Wiem,że mogę mu o wszystkim powiedzieć,a on mnie.
-Nie chcę się narzucać,lepiej........-nie dałam mu skończyć.Pociągnęłam Austina do salonu.
-Siadaj...Napijesz się czegoś.?-zwróciłam się do bruneta.
-Nie dziękuję.-chłopak podszedł do komody na której stały zdjęcia moje i Harrego.No i oczywiście całej naszej wielkiej,kochającej się rodziny.
-Ładne..-pokazał na fotografię moją i Stylesa z Hiszpanii.
-Dzięki...Dzióbasku..-wybuchnęliśmy śmiechem.-Może obejrzymy coś.?-nie czekając na odpowiedź podeszłam do półki z płytami..-Komedia.? -zapytałam Austa.-Może "Stary,gdzie moja bryka ? " ?-zaproponowałam trzymając w ręce płytę.
-Mi pasuje.-uśmiechnął się do mnie i usiadł wygodnie na kanapie.Włączyłam film i dosiadłam się do bruneta.Chłopak zarzucił przez moje ramię rękę.Na początku trochę się speszyłam,ale potem postanowiłam się tym nie przejmować.W Austinie widziałam przyjaciela.Takiego dobrego i zaufanego.Gdy "seans " się skończył nie chciało mi się wstawać.W jego ramionach było tak bezpiecznie i miło,ale niestety było już trochę późno.
-Wiesz,co może pójdziemy jeszcze na jakiś spacer.?-wypaliłam,mając nadzieję,że się zgodzi.
-Okey.
Chodziliśmy po parku,a tematy nam się nie kończyły.Z daleka zobaczyłam ładny widok z małej góreczki.Usiedliśmy na samym jej czubku i podziwialiśmy piękny zachód słońca.

-Aus...Wiesz...Lubię cię...-Skitowałam,a on spojrzał na mnie z tym swoim pięknym uśmieszkiem.
-A ja cię..
-Przyjaciele.?
-Przyjaciele.-powtórzył.Wtuliłam się w niego i patrzałam przed siebie.

___________
I jak rozdział..? Ujdzie.? Wiem spieprzyłam,ale jakoś da się przeboleć..;D Kocham was...;D
Komentujcie..;3