piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 68


Dziś miałam iść z Austinem do kina.Trochę się rozluźnić i zapomnieć o wszystkich problemach.Powoli uświadamiam sobie,że za jakieś siedem miesięcy będę mamą.Jeszcze jestem wstrząśnięta,ale powolutku oswajam się z tym.Właściwie powinnam się cieszyć,że będę miała w domu małą pociechę.Boje się tylko reakcji Harr'ego.Jak na razie nic mu nie powiem.Dopiero po jakimś czasie się dowie.Wiem,że to nie fair w stosunku do niego,ale nie mam wyjścia.Nie zniszczę mu życia.Chyba najlepiej będzie,jak w ogóle się rozstaniemy.To mnie zniszczy,ale najważniejsze,żeby on miał dobrze.Czułam się taka bezsilna i beznadziejna.Jak ja mogłam do tego dopuścić.
        Wstałam powoli z łóżka i poszłam do łazienki.Ubrałam swoje ulubione miętowe rurki i cieplutki sweterek z wielkim sercem na piersiach.Dostałam go kiedyś od loczka.Na wspomnienie tego,po moim policzku spłynęła jedna łza.Szybko ją wytarłam i zrobiłam lekki makijaż,a na koniec uczesałam się w wysokiego kucyka.Pogładziłam mój brzuch i uśmiechając się do swojego odbicia,opuściłam pomieszczenie.Zeszłam na dół i ubrałam swój płaszcz.Dziś jest trochę chłodno.Tylko  czekać,aż spadnie pierwszy śnieg.Wyszłam z domu,a koło samochodu już na mnie czekał uradowany brunet.Podeszłam bliżej i go przytuliłam.
-To jak księżniczko?Jedziemy?-spuściłam  głowę i pokiwałam twierdząco głową.

-Co jest?
-On tak do mnie mówił.-chłopak przytulił mnie i pomógł wsiąść do auta.

    ~Oczami Harr'ego~
Tak bardzo tęsknię za Laurą.Jeszcze na dodatek wiem,że coś jest nie tak.Po prostu to czuje.Jest jakaś inna.Smutna i zamknięta w sobie.Nie wiem co się stało,ale na pewno się dowiem.Wybrałem jej numer i czekałem,aż odbierze,ale nic z tego.Próbowałem jeszcze parę razy,ale zero reakcji.Już nie wytrzymam tej niewiedzy.Co ona przede mną ukrywa? Miałem już najczarniejsze myśli,ale szybko wybijałem je sobie z głowy.Teraz wiem na pewno,że czegoś nie wiem.Mieliśmy sobie ufać i mówić wszystko,ale z tego co widać to tak nie jest.

-Harry,zaraz wychodzisz?-poinformowała mnie jakaś kobieta.Nawet nie wiem kto to był.Nie zwracałem na to większej uwagi.Cały czas myślałem tylko i wyłącznie o Laurze.Kiwnąłem tylko głową i czekałem aż moja stylista zawiąże w końcu tą głupią muszkę.

         ~Oczami Laury~
Siedzieliśmy w kinie i oglądaliśmy jakiś film.Chyba akcji.Ogólnie było masę krwi i wrzasków.Trochę mnie to obrzydziło,ale dałam radę i nie zwymiotowałam.Na całe szczęście seans szybko się skończył i razem z Austinem wyszłam z budynku.Byliśmy już przy samochodzie,gdy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.Wnioskuję,że fanka One Direction. Miała czapkę z napisem 'I love 1D' i kolczyki z na których pisało 'Louis'.Stanęłam na przeciwko niej i czekałam,aż zacznie rozmowę.Jedna ta tylko patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i chyba nie miała zamiaru się odzywać.
-Przepraszam,coś się stało?-zapytałam bardzo pogodnie i miło.Ta spojrzała na mój brzuch,a potem prosto w moje oczy.Mój płaszcz był bardzo obcisły.Nie wiem co jej chodziło po głowie.
-Umm...Czyli to tylko plotki?-zrobiłam zdziwioną minę,czekając na jakieś wyjaśnienia.-Nie jesteś w ciąży!-wytrzeszczyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.Skąd ona się dowiedziała.Przecież nikt nie wiedział oprócz Alex i Aus'a.Zerknęłam na chłopaka,ale ten był tak samo zszokowany jak ja.Szybko przyznałam jej rację.Nie chciałam,żeby ktoś się o tym dowiedział.
-Skąd takie przypuszczenia?-wydobyłam z siebie.Cała się trzęsłam.
-Czytałam w jakimś czasopiśmie,ale tym brukowcom nie można wierzyć-zrobiła wściekłą minę,a później uśmiechnęła się do nas i pożegnała.Czyli już o tym piszą.W takim tępię już jutro będzie wiedział, o tym cały świat.Najgorsze jest to,że Styles czyta takie gazetki i na pewno dowie się prawdy.Ale jakim cudem oni wiedzieli?-to pytanie cały czas wirowało w mojej głowie.Ledwo stałam na własnych nogach dobrze,że brunet trzymał mnie,bo w innym razie już dawno leżałabym na ziemi i nie mogłabym się podnieść.Zero prywatności,oni zniszczą każdego człowieka.Już mam tego dość.Nigdzie nie mogę wyjść bez obstawy fotoreporterów.Czy oni nie mają swojego życia,muszą zatruwać właśnie moje. Co ja zrobiłam,że los mnie tak skarał.
     Powoli wsiadłam do samochodu i oglądałam widoki za oknem.Austin nic nie mówił,a mi to pasowało.Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy już w moim domu.Przyjaciel pomógł mi dojść do domu i poszedł ze mną na górę.Zostawił mnie w pokoju i wyszedł.Usiadłam na parapecie i patrzałam przed siebie.Na dworze zaczął padać śnieg.Nareszcie coś nowego.Chwyciłam mój telefon.Było aż trzydzieści sześć nie odebranych połączeń.Wszystkie od Harr'ego.Nie chciałam z nim teraz rozmawiać.Odłożyłam z powrotem iPhon'a na półkę i zeszłam na dół.Byłam głodna.Zrobiłam sobie kanapki i szybko je wchłonęłam.Tak bardzo mi się nudziło.Postanowiłam iść na mały spacer.Nie miałam nic innego do roboty,a siedzieć mi się nie chciało.Ponownie się ubrałam i wyszłam.
     Chodziłam po zaśnieżonych alejkach.Było już ciemno,dlatego prawie nie mijałam się z ludźmi.Tylko niekiedy minął mnie jakiś starszy facet wracający z męczącej pracy. Zastanawiałam się co w tej chwili robi Harry?Czy o  mnie myśli?Czy tęskni.Ja tak.Chciałabym go mieć teraz przy sobie.Śnieg zaczął mocniej padać.

Wszystko tak pięknie wyglądało.Wszystko bez wyjątku było pokryte białym puchem.Przechadzałam się pomiędzy ławkami bez żadnego celu.Odruchowo podniosłam głowę i parę metrów dalej zobaczyłam znajomą mi sylwetkę.Przyjrzałam się dokładniej i szybko domyśliłam się,że to Nina.Musiałam z nią pogadać jest moją jedyną siostrą.Podeszłam bliżej i uśmiechając się poklepałam ją po ramieniu.Ta odwróciła się i od razu rzuciła mi się na szyję.Przewróciłam oczami i odwzajemniłam uścisk.
-Cześć,co się nic nie odzywałaś?-zagadnęła jako pierwsza.

-Jakoś tak nie było okazji.-tłumaczyłam.Było mi trochę głupio,że zaniedbuję własną rodzinę,ale miałam inne sprawy na głowie.Chociaż ona też mogła się odezwać.Mniejsza z tym ważne,że mam teraz okazję do wyżalenia się.-Może pójdziemy do mnie?-było trochę zimno,a nie chciałam się przeziębić.Ta pokiwała głową na znak,że się zgadza.Po około piętnastu minutach siedziałyśmy w cieplutkim salonie.W telewizorze leciał jakiś program o gwiazdach.Razem z blondynką popijałyśmy gorącą czekoladę.Nie byłam pewna,czy powiedzieć jej całą prawdę.Ale,że zawsze sobie ufałyśmy postanowiłam wyjawić jej mój sekret.
-Nina...Um.Ja muszę ci coś powiedzieć...-zaczęłam niepewnie,a dziewczyna poprawiła się,żeby było jej wygodniej.Głęboko odetchnęłam i kończyłam-Ja...Jestem w ciąży.-dziewczyna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i nawet jej powieka nie dygała.Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem z nadzieją,że mnie pocieszy,czy coś w tym stylu.
-Ty?-nie dowierzała.

-No,tak!-trochę mnie podniosło,ale to tylko dlatego,że bardzo się stresowałam.-Tylko proszę,nikomu ani słowa.Nawet Liam'owi!-pogroziłam jej palcem.
-Dobrze,ale jak ty...Który miesiąc?-złapała mnie za dłoń i uśmiechała się jak głupia do sera.
-Drugi.-też się zaśmiałam.W sumie cieszę się z tej ciąży.W końcu nie będę sama.Mam jeszcze Styles'a,ale teraz już sama nie wiem co będzie z naszym związkiem.Nie chcę,żeby maluszek nie miał ojca,ale jak na razie to jedyne wyjście,żeby nie zniszczyć kariery loczka.
-Jeju,będę ciocią...-wybuchnęłyśmy śmiechem.Gadałyśmy jeszcze przez jakieś trzy godziny.Tego mi brakowało.Siostrzanej troski.Kocham Ninę i wiem,że mogę jej zaufać.Pokazałam jej wszystkie zdjęcia,które zrobiłam sobie z Haz'zą.Podniecałyśmy się jak głupie,a nasze chichoty było chyba słychać na ulicy.Poczułam taką ulgę,że w końcu przyznałam się do tego.Będę mamą i nic tego nie zmieni.Urodzę ślicznego synka,albo córeczkę i będę najszczęśliwszą kobietą na świecie.Naszą uwagę przykuło coś w TV.
-One Direction w Bostonie...Kolejny koncert,zakończony sukcesem.Młodzi i utalentowani artyści,podbijają świat.-mówił prowadzący programu.Oczy Niny i moje kierowane były na duży ekran.Pokazali chłopców.Śpiewali i tańczyli.Byli tacy radośni i pełni życia.Chociarz zauważyłam,że Harry nie był sobą.Wymuszał śmiech.Zawsze to zauważę.Pod tą maską,krył się smutny chłopak.Blondynka mocno mnie przytuliła i pocałowała w czubek głowy.Widziała,że to mnie dobiło.Nie chciałam,żeby Styles cierpiał.Po moim policzku spływały słone łzy,a z ust wydobywał się cichy szloch.

-Chodź mała,czas na małą drzemkę.Musisz odpocząć.-siostra zaprowadziła mnie do pokoju.Położyłam się na łóżku,a ta mnie dokładnie przykryła.Ostatni raz mnie pocałowała i odchodziła w stronę drzwi.
-Zostań.-poprosiłam.Nie chciałam być teraz sama.Przesunęłam się i zabrałam kołdrę.Dziewczyna wsunęła się obok mnie i pogłaskała po policzku.
-Śpij.Ja cały czas tu będę.-pokiwałam głową i zamknęłam całe spuchnięte oczy.Bardzo szybko odleciałam.

      Obudził mnie dźwięk,dzwoniącego telefonu.Jak tylko otworzyłam oczy,dostrzegłam,że nie ma obok mnie Niny.Chwyciłam komórkę i odebrałam.
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem,przecierając powieki.
-Laura?-o nie,to Harry.
-T...Tak.-zająknęłam się.Ponownie zachciało mi się płakać,ale jakoś się powstrzymałam.Nie mogłam pokazać mu,że jest coś nie tak.Nie mógł się dowiedzieć.Za nic w świecie nie mógł teraz znać prawdy.
-Wiesz,jak się o ciebie bałem?! Nie odbierałaś telefonu i nawet nie wysłałaś mi żadnej wiadomości-słuchałam go,ale i tak nie bardzo wiedziałam,co chciał mi przekazać.Byłam zbyt wstrząśnięta,żeby o tym myśleć.
-Przepraszam...Jakoś nie miałam czasu.-paplałam co mi ślina na język przyniosła.
-Tym razem ci wybaczę,ale błagam nie rób tak więcej...-przerwałam mu.Musiałam teraz to skończyć.Inaczej załamała bym się do reszty.
-Harry...Nie wiem jak mam ci to powiedzieć i od czego zacząć...
-Najlepiej od samego początku.-przełknęłam ślinę i głęboko odetchnęłam.
-Myślę,że to nie ma sensu.Może los nie chcę,żebyśmy byli razem.-na moich policzkach czułam gorącą ciecz,a mój głos się załamywał.Nie chciałam tego.Kocham go najbardziej na świecie.Jest dla mnie wszystkim i właśnie dlatego to robię.Wszystko  to,jest dla jego dobra.Tylko po to.
-Co ty mówisz?Kochanie dobrze się czujesz?-moje serce właśnie się rozpadało.Tak bardzo go zraniłam,ale...Ale nie miałam wyjścia.
-Harry to koniec.-wypowiedziałam te ostatnie słowa i szybko się rozłączyłam.Oparta o ścianę powoli zjechałam na ziemię i zanosiłam się płaczem.

Telefon cały czas dzwonił.Z nerwów rzuciłam go w szafę.Ten rozwalił się i przestał wibrować.Zaraz przybiegła Nina.Nie wiedziała co się dzieje,a ja nie miałam sił,żeby jej tłumaczyć.Byłam tak bezsilna i zdruzgotana.Musiałam zapomnieć o miłości mojego życia.To chyba nie wykonalne,ale chociaż spróbuję.Dziewczyna nieświadoma niczego przytuliła mnie i szeptała miłe słówka do ucha.Cały czas płakałam,ale trochę się uspokoiłam.Jej głos dawał takie ukojenie.Nin pomogła mi doczłapać się do łóżka i obie się położyłyśmy.Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam.Podobno bez serca nie da się żyć.Czyli ja już umieram.On jest całym moim sercem,a ja wyrwałam je bez zastanowienia.
-Powiesz mi co się stało?-usłyszałam głos niebieskookiej nad swoją głową.
-Zniszczyłam wszystko...Rozumiesz!Wszystko!-wychlipiałam. Ta pogłaskała mnie po włosach.

 ______________________
Hey...Jest 68...Już niedługo koniec..;c..Dziwne...Ale jednak..:) A tak wgl co sądzicie o tym rozdziale.? Pozdrawiam i oczywiście...Wesołych Świąt..:*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz