środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 69

   ~Oczami Harr'ego~
W końcu się do niej dodzwoniłem.Nie posiadałem się z radości,że wreszcie odebrała ten cholerny telefon.Słyszałem po głosie,że coś jest nie tak.Niestety miałem rację,ona ot tak zerwała ze  mną.Tak po prostu,bez powodu...a może był jakiś powód tylko ja o nim nie wiem.Może zrobiłem coś nie tak.Ale przecież byliśmy tacy szczęśliwi...ja byłem szczęśliwy.Widocznie,gdy mówiła 'kocham cię' miała na myśli 'spierdalaj z mojego życia'.Tylko,że to wydaje się takie głupie i dziecinne.Nie mogła przecież cały czas udawać.Sam już nie wiem co o tym myśleć.Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej.Nie poddam się.Dowiem się co spowodowało,że tak się zachowała.
   Położyłem się na łóżku i płakałem ... tak płakałem jak małe dziecko.Tak bardzo ją kocham,a ona mnie tak zraniła.Moje serca właśnie rozpadło się na małe kawałeczki.Ktoś zapukał do drzwi.Nie chciałem z nikim rozmawiać.Po prostu udawałem,że mnie nie ma,ale niestety nie było mi dane siedzieć samemu i użalać się nad sobą.Do pokoju wszedł Liam i widząc moje zachowanie szybko podszedł do mnie i złapał za ramiona.

-Harry,co ci się stało?Wyglądasz jakby zaraz miało być koniec świata.-chciał zażartować,ale mi nie było do śmiechu.Jeszcze bardziej się rozryczałem.
-Bo tak właśnie jest.-wychlipiałem.
-Mów.-Payn dobrze mnie znał i wiedział,że musiała stać się tragedia.
-Zerwała ze mną.Tak po prostu.-chłopak wytrzeszczył oczy i usiadł obok mnie.-Powiedziała,że to koniec i się rozłączyła.-zakryłem twarz w dłoniach i wylewałem hektolitry łez.
-Ale ... Przecież wy się tak kochacie.-ewidentnie nie wiedział co powiedzieć-Musiało coś się stać-popatrzyłem na niego.Był wzruszony i miał łzy w oczach-Jedź do niej!-poklepał mnie po plecach.
-A trasa,koncerty,fani?-przecież nie mogłem tak po prostu ich olać.Są dla mnie ważni.Bez nich nie było by mnie,nie było by One Direction.
-Przełożymy koncerty ... No dalej,przecież ją kochasz!-miał rację.Musiałem jak najszybciej wrócić do Londynu. 
-Dziękuję-tylko tyle mogłem powiedzieć.
-Drobiazg-uśmiechnął się zachęcająco i wyszedł.Pędem podbiegłem do walizki i wrzuciłem tam wszystkie moje rzeczy.Musiałem się dowiedzieć dlaczego tak postąpiła.Bardzo mnie zraniła,ale i tak wciąż ją kocham.To ona pokazała mi dlaczego śpiewam.Dlaczego jestem taki,a nie inny.Nie dam jej tak po prostu odejść.

   ~*~
Wbiegłem na lotnisko i podbiegłem do odprawy.Poczułem,że ktoś łapie mnie za dłoń i nie chce puścić.Odwróciłem wzrok i zobaczyłem kobietę w podeszłym wieku.

-Przepraszam,ale dziś wszystkie loty są zarezerwowane.-powiedziała i pokazała mi dłonią,gdzie mam się udać.
-Proszę panią ... Jestem Harry Styles ... -niestety nie dała mi skończyć.
-Wiem kim pan jest.
-Błagam panią ... Muszę jak najszybciej znaleźć się w Londynie-załamałem ręce i czekałem na jej reakcję-Proszę-kobieta głośno wypuściła powietrze z płuc i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
-Jedyny wolny lot jest za jakieś 7godzin-powiedziała i pociągnęła mnie w stronę siedzeń.Sama poszła do swojego biurka i przyniosła mi bilet.
-Dziękuję-wymusiłem niemrawy uśmiech i oparłem się o plastikowe oparcie.Byłem wykończony.Z tego wszystkiego po jakichś 10 min. odpłynąłem do krainy Morfeusza.

 ~Oczmi Laury~   Muzyka
Z szafy wyjęłam torbę i wrzucałam tam najpotrzebniejsze rzeczy.Nie mogłam zostać w tym miejscu,ani chwili dużej.Musiałam wyjechać.Po prostu nie mogłam już wytrzymać.Wszystko przypominało mi Styles'a. Postanowiłam,że odwiedzę rodzinę.Tylko tam chociaż na chwilę oderwę się od wspomnień.Ostatnią rzeczą jaką wrzuciłam do torby było zdjęcie ... zdjęcie moje i Hazzy.Ono należało do mojego ulubionego.Stoimy z loczkiem  w błękitnym morzu w samym środku Hiszpanii.Nigdy nie wspominałam,gdzie mieszkają moi rodzice.Jakoś nie było okazji.Może wydać się to trochę dziwne,ale zamieszkują najpiękniejsze miasto tego państwa,a mianowicie Madryt.Uwielbiam tam jeździć.Zawsze mam okazję dobrze odpocząć.Ostatni raz spojrzałam na fotografię i schowałam ją w bezpiecznym miejscu.Wiedziałam,że wywołuje u mnie wiele wspomnień,ale nie mogłam jej nie wziąć.Gotowa zeszłam na dół,ubrałam płaszczyk i buty.Wyszłam przed dom i zakluczyłam drzwi.Było mi głupio,że zostawiam Austina i przyjaciółki,ale to było jedyne mądre rozwiązanie.Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłam.Przecież ja go kocham.Zraniłam nie tylko jego,ale i siebie.Jestem skończoną idiotką!A może on chciał mieć dziecko,przecież nigdy o tym nie rozmawialiśmy.Może po prostu źle to wszystko sobie wyobraziłam.Cóż,czasu już nie cofnę.Muszę żyć z tym co zrobiłam.Żałuję tego,ale ... chyba tak będzie lepiej.
     
Wsiadłam do taksówki i czekałam aż kierowca w końcu ruszy.Na całe szczęście bardzo szybko uporał się z walizkami i już po 20 minutach byłam na lotnisku.O tym,że wyjeżdżam powiedziałam tylko Aus'owi.Nie to,że nie ufam swojej siostrze,czy przyjaciółkom,ale wiedziałam,że chłopcy z łatwością mogą z nich wyciągnąć,gdzie się znajduję.Bardzo szybko znalazłam się w samolocie.Usiadłam na swoim miejscu i wpatrywałam się w szybę.Tak jak myślałam,znów się popłakałam.Tak bardzo mi go brakuje.Popełniłam największy błąd w swoim życiu.Teraz muszę za niego płacić ogromną cenę.Wytarłam mokre policzki i zamknęłam oczy.Niestety nie mogłam usnąć.Wiedziałam,co mi pomoże.Zanurzyłam dłoń w mojej torebeczce i wyciągnęłam 
 Mp3.Włożyłam słuchawki do uszu i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.
   ~*~ 

Taksówkarz wyciągnął moje walizki i zaniósł je pod same drzwi.Dałam mu odpowiednią sumę pieniędzy i podziękowałam.Mężczyzna odjechał,a ja wciąż stałam przed drewnianą powłoką.Nie byłam pewna,czy dobrze zrobiłam,ale teraz już nie ma odwrotu.Niepewnie nacisnęłam dzwonek i czekałam.Po jakimś czasie przede mną stanęła mama.Nie wierzyła własnym oczom.Dopiero jak mnie przytuliła uwierzyła,że to na prawdę ja.
-Córeczko jak dobrze,że nas w końcu odwiedziłaś,ale gdzie jest Harry?-zapytała,gdy siadałam już na kanapie.Spuściłam głowę i schowałam twarz w dłoniach.
-Ma trasę koncertową-musiałam jakoś się ogarnąć.Przyjechałam tu po to,żeby zapomnieć.Po moim policzku poleciała pojedyncza łza.Nie miałam zamiaru jej wycierać,ani powstrzymywać kolejnych.
-Kochanie co się stało?-kobieta podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.Nie wiedziałam od czego zacząć.Miałam jej tyle do powiedzenia,a nie umiałam skleić konkretnego zdania.
-Widzisz mamo!W życiu nie jest tak jakby się chciało.Zawsze coś stanie na twojej drodze-teraz to już wyłam jak małe dziecko-ja i Harry to przeszłość!To koniec!-wychlipiałam i położyłam się na kolanach rodzicielki.Ta głaskała mnie po głowie i szeptała uspokajające słowa-Mamo,będziesz babcią-powiedziałam to tak cicho,prawie niedosłyszalnie ... właśnie prawie,bo niestety Elsa to usłyszała.
-Jak to?Jesteś w ciąży?-nie dowierzała,ale co ja się dziwię.Jestem jeszcze za młoda,ale tak wyszło.Przecież to nie moja wina.
-T ... tak-znów zaniosłam się płaczem.Modliłam się tylko w duchu,że moi rodzice nie odrzucą tego dziecka.Mama wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do mojego pokoju.Od razu położyłam się na mięciutkim łóżku i zasnęłam.                            

   ~Oczami Harr'ego~
(Parę godzin później-Londyn)
Stałem pod jej domem i nie wiedziałem co mam zrobić?Co powiedzieć?Jak się zachować?Bałem się tego co usłyszę.Spójrzmy prawdzie w oczy ... bałem się odrzucenia.Drżącą ręką zapukałem do drzwi.Nie musiałem długo czekać,aż się otworzą.Tylko to co tam zobaczyłem,totalnie mną wstrząsnęło.W progu,zamiast Laury,zobaczyłem Austina.Co on w ogóle robił w jej domu?!A może to dla niego mnie porzuciła.Wściekły odwróciłem się na pięcie i już miałem odchodzić,gdy usłyszałem jego głos.
-Harry!Poczekaj!-wyminął mnie i zaczerpnął powietrza.
-Na co?Chcesz mi powiedzieć jak świetnie żyje ci się z Lu?!-byłem wściekły.Teraz z chęcią zabiłbym go.
-Co? ... nie.Harry ona ciebie kocha.-zaśmiałem się pod nosem.
-Jakby mnie kochała to by ze mną nie zrywała.
-Ty nic nie rozumiesz ... Posłuchaj Laura jest teraz w Madrycie,u swoich rodziców-co ona robiła w Hiszpanii?Dlaczego wyjechała?Te  i wiele innych pytań zakrzątały moją głowę-Musisz do niej jechać i z nią pogadać.Rozumiesz?!-pokiwałem twierdząco głową i ruszyłem przed siebie.Byłem już przy taksówce i chciałem wsiąść,ale musiałem mu podziękować i przeprosić.
-Austin!-krzyknąłem,a ten momentalnie spojrzał na mnie-Dziękuję i przepraszam,za moje podejrzenia-chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową.Nie czekając na odpowiedź,wsiadłem do pojazdu i kazałem się zawieść na lotnisko.

____________
Hej ... Aw jest 69,69,69 rozdział xD heh i jak wam się podoba ? 



1 komentarz:

  1. haha Hazza czuwa :) No nic co do rozdziału wyszedł świetnie. Podoba mi się. Bardzo ładny wygląd bloga :) Czekam na nexta i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń