czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 36

W przed pokoju siedział Liam z Niną i oczywiście miziali się w przeróżne sposoby. Usiadłam na kanapie,a zaraz za mną poczłapał  Styles. Założyłam nogę na nogę i oparłam się o ramię chłopka
-Zmęczona co.? -usłyszałam.
-I to bardzo.-popatrzałam na niego i nagle mnie zemdliło.Pobiegłam do łazienki i tak jak rano zwymiotowałam.Odczułam jak jakaś zimna i spora ręka,łapie mnie za łokcie.:
-Kochana.Ty się wykończysz.Chodź może się położysz.-ujrzałam jak Harry łapie za krawędź ręcznika.Wypłukałam usta i przetarłam materiałem.Posłusznie wstałam i podpierając się o loczka,szłam do jego pokoju.:
-Prześpij się.-oświadczył okrywając mnie kołdrą.Wszędzie czułam jego zapach.Wtuliłam się w poduszkę i wymamrotałam.
-Dziękuję za wszystko.
-Weź przestań.To nic takiego.-pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami.Cholernie źle się czułam.Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie mnie i Harolda.Przypomniało mi się wszystko od samego początku do teraz. Samotna łza spłynęła po moim policzku.Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje.Świat zaczął wirować.Chciałam usiąść na łóżku,ale brakło mi sił .Usłyszałam jakieś głosy.
-Laura.! Laura.!-nagle się ocknęłam.Byłam cała mokra.Alex przejechała mnie wzrokiem i dodała.-Co się dzieje..Jesteś cała blada.Boję się o ciebie.-złapała mnie za nadgarstki.
-Nic mi nie jest-zapewniałam ją,ale tylko dlatego,że nie chciałam,aby się martwiła.
-Jasne.A brałaś lekarstwa.? -spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Nie.Zostały w domu.-odpowiedziałam powoli wstając z łóżka.
-No ładnie.Poczekaj ja i Zayn pojedziemy i Ci je przywieziemy,a na razie przypilnuje cię Harry.-powiedziała wstając i posłała mi przerażające spojrzenie.
-Yhy.-pomachałam jej.Nie musiałam długo czekać do pokoju wparował zdyszany zielonooki.
-W porządku.?-mówił dysząc jak koń.Nie wiem,dlaczego każdy zadawał te same i durne pytanie.
-Już lepiej-mruknęłam bez emocji.Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło.
-Spokojnie.Tylko zapytałem.-podniósł ręce.
-No dobrze,a czy ja coś mówię.! -warknęłam.
-Na serio coś z tobą nie tak.-wytrzeszczył oczy.
-A może z tobą.-krzyknęłam,gdy zorientowałam się co ja tak właściwie mówię,usiadłam na krawędzi łóżka i nerwowo bujałam się raz w jedną,a raz w drugą stronę.Hazza podszedł do mnie i mocno przytulił. Po policzkach lały mi się łzy,a ja wtulając się w chłopaka mówiłam.:
-Przepraszam,nie chciałam...
-Wiem..-pocałował mnie w czubek głowy,a potem spojrzał w moje błękitne jak ocean oczy.Zaczął się powoli zbliżać,.a gdy nasz twarze się stykały do pokoju weszła zmęczona Al.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz