Trochę się speszyliśmy i przenieśliśmy wzrok na dziewczynę.
-Mam leki.Weź-podała mi dwie duże tabletki.-A i dzwonił trener za dwa dni mamy być na treningu.Niedługo zawdy.Musimy ćwiczyć.-spojrzałam na nią łykając ostatnią "landrynkę ".
-Jezu tak mi się nie chce,ale mus to mus.-skrzywiłam się.
-Niestety.ok ja już pójdę,chyba chcecie pobyć sami.-zabrała pusty kubek i wyszła z pokoju.Spojrzałam na Harolda.Był smutny.Podeszłam do niego i uklęknęłam,złapałam się jego kolan,bo inaczej poleciałabym do tyłu.
-Hej.Dużo dziś myślałam.-popatrzałam w jego zielone tęczówki.
-Tak.? I co.? -zdziwił się,ale na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
-Doszłam do wniosku,że to nie była twoja wina i chociaż bardzo mnie skrzywdziłeś chciałabym spróbować jeszcze raz.-wystawiłam zęby z nadzieją,że Styles powie coś miłego.
-Laura. Mówisz poważnie.?-nie zdążyłam nic powiedzieć,ponieważ chłopak przyssał się do moich ust.
-Kocham Cię Bardzo...Dziękuję,że dałaś mi szansę.-cały czas się uśmiechał i lekko dygotał.
-Też Cię kocham. Mam prośbę. -widziałam grymas na jego twarzy.
-Możemy być razem,ale nie posuwajmy się na razie zbyt daleko..Wiesz....-przewróciłam oczami.
-Jasne.Rozumiem.-jeszcze raz mnie pocałował i ciągnąc za rękę zbiegł po schodach. Wszyscy siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film.Chłopak zwrócił na siebie uwagę i przytulając mnie ogłosił.
-Słuchajcie. Ja i Laura jesteśmy znowu razem.-banda podbiegła do nas i obściskiwała,jakby ta nowina była jakaś strasznie niesamowita.Czułam dziwne ukłucia w brzuchu.Pomyślałam,że to tak zwane "motylki".Byłam szczęśliwa,strasznie kochałam Harre'go i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.Miałam tylko nadzieję,że ta cała Tatiana da mi święty spokój,ale teraz nie to się liczyło.Stałam wtulona w loczka i mimowolnie się uśmiechałam.Chłopak spojrzał na mnie,tak samo jak ja był bardzo podekscytowany.
-Kocham cię.-wyszeptał mi do ucha,gdy już wszyscy wrócili na swoje miejsca.
-Wiem...-zaśmiałam się szydersko. -Może pójdziemy się położyć jestem bardzo zmęczona,a na dodatek po jutrze mam ten cholerny trening.
-Jasne.Misiu.-powiedział i wziął mnie na ręce kierując się w stronę łazienki.Weszłam pod prysznic i dokładnie się obmyłam.Zakręciłam wodę i powoli wycierając się ręcznikiem Stylesa nałożyłam na siebie swoje majtki i bluzkę zielonookiego,która sięgała mi prawie do kolan.Kierowałam się w stronę pokoju,kiedy zobaczyłam,że za wielką szafą ktoś stoi.Bałam się,bo nie miałam pojęcia kto to może być.Małymi krokami zbliżałam się do chudej sylwetki.Pierwsze co przyszło mi na myśl to,to że to jakaś dziewczyna.W życiu nie spodziewała bym się,że to będzie właśnie ona."Prześladowca" biegnąc odepchnął mnie na ścianę,a raczej odepchnęła.Cała blada i zszokowana poszłam do pokoju Hazzy,Chłopak właśnie leżał na łóżku i coś czytał. Spojrzał na mnie i widząc moje przerażenie podbiegł do mnie i mocno chwycił za ramiona.
-Kochanie co się stało.? -potrząsał mną lekko,a ja nie mogła wykrztusić z siebie ani jednego słowa.Nagle uszczypnął mnie lekko w ramię :
-Ałł...-wydarłam się.
-Przepraszam.Na nic nie reagowałaś. Powiedz co Ci jest.? -mówił bardzo zachryple.
-Tttam. Za szafą na korytarzu była Tatiana.-nie wiem dlaczego,ale łzy same spływały po moich rozpalonych policzkach.
-Ona. Czego tu szukała.?-słyszałam,że jest bardzo zdenerwowany.
-Nie wiem.Jak podeszłam do niej bliżej,wyrwała się z miejsca i taranując mnie uciekła.-usiadłam na skrawku łóżka.
-Zabiję tą szmatę.Przysięgam. -przestraszyłam się,że Harry w ogóle mógł wypowiedzieć takie słowa.
-Daj spokój.Lepiej chodźmy już spać i zapomnijmy o wszystkim.-przykryłam się kołdrą i tylko czekałam aż chłopak dołączy do mnie,abym mogła się niego wtulić.
-Dobrze,ale ja jeszcze sobie z nią pogadam.-po tych słowach ułożył się wygodnie obok mnie i całując na dobranoc razem zasnęliśmy......................C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz